Zacznijmy od wyniku. Drugi rezultat w mieście. Osobiście obstawiałem drugą turę Witko – Zagozdon. Wydawało się, że po żadnej stronie nie ma tyle siły i takiego potencjału jak po stronie urzędującego prezydenta, a z drugiej strony PIS to najsilniejsza partia w regionie. Wynik zaskakuje.
Mnie wynik nie zaskoczył, szłam po to żeby wygrać. Znam Tomaszów i jego mieszkańców, znam nastroje ludzi i odczucia. Widzę, obserwuję i analizuję jak zmienia się sposób myślenia, jakie są oczekiwania ludzi. Ciągłe z nimi rozmawiam, bo na tym polega moja praca.
Jakie są te oczekiwania?
Priorytetem jest odsunięcie od władzy ludzi, którzy tylko zmieniają stołki i dzieje się to którąś kadencję z rzędu. Druga sprawa, że trzeba miasto odpolitycznić. Nie może być tak, że każda decyzja, jaką się podejmuje w jakiejkolwiek sprawie jest powodem do kupczenia stanowiskami i decyzjami w sprawach personalnych.
Jak ma zrobić to prezydent mając przed sobą całą radę? Już to przerabialiśmy z panem Kuklińskim.
Tamten prezydent był ukierunkowany na swój sukces, a ja nie jestem ukierunkowana na sukces. Ja w swoim życiu sukces osiągnęłam wielokrotnie. Chcę robić rzeczy, które są potrzebne dla miasta. Jeżeli przygotuję z fachowcami, których będę zatrudniała, jeden, drugi projekt i rada będzie to negować i odrzucać na zasadzie "nie, bo nie", bo to nie jest nasze, a w zamian nie przygotuje nic lepszego to będę to kierowała bezpośrednio do mieszkańców.
Jak to zrobić?
Poprzez konsultacje, przez media i wtedy zobaczymy czy radni będą dalej oponować, jeżeli będzie akceptacja mieszkańców, którzy byli ich wyborcami.
Konsultacje w Tomaszowie to smutek i żałość...
Do tej pory to była kpina, nie konsultacje. Nikt nie oczekiwał, że konsultacje będą przeprowadzone rzetelnie, że po to się je organizuje, żeby usłyszeć głos mieszkańców, a można to zrobić.
Jak zachęcić mieszkańców do udziału w konsultacjach? Ma Pani jakiś pomysł?
Jeżeli ludzie zobaczą, że bierze się pod uwagę ich zdanie, że się z nimi liczy, to będą zabierać głos w sprawach dla nich istotnych. Mamy organizacje pozarządowe, od których do tej pory oczekiwano uległości a nie aktywności. Poprzez ich członków będę mobilizować do działań na rzecz miasta całą miejską społeczność.
Mam wrażenie, że póki co są tylko konsumentami.
Cały mój program opieram na zmianie podejścia do zarządzania miastem. To nie jest miasto prezydenta ani rady. To jest miasto mieszkańców.
Skąd wziąć kadry? To jest klucz do sukcesu.
Mam najbliższych współpracowników, wiem kim obsadzę kilka kluczowych stanowisk. Ale moim prawdziwym zapleczem kadrowym jest cały Tomaszów. Zamierzam przeprowadzać otwarte konkursy na wolne stanowiska urzędnicze i liczę na to, że wezmą w nich udział młodzi, wykształceni ludzie, którzy nie chcą wyprowadzać się z Tomaszowa.
Kto to będzie? Nazwiska budzą zawsze największe emocje. Monika Olczyk, Grażyna Rusin?
Nie chcę w tym momencie niczego ujawniać ponieważ inni też tego nie zrobili w trakcie kampanii.
W kampanii wyborczej położyłaś nacisk na opiekę nad osobami starszymi, rzeczywiście miasto się starzeje, natomiast nie można koncentrować się tylko na tej grupie społecznej, chociaż ona jest coraz większa. Jakie macie pomysły dla osób młodszych i w średnim wieku, żeby zostawali w mieście?
Z takiego miasta jak Tomaszów młodzi ludzie zawsze będą wyjeżdżać. To jest naturalne i my tego nie odwrócimy. Najzdolniejsi będą uciekać do dużych miast, a z kolei z dużych miast do Europy, Stanów, dzisiaj także Azji. Tak dzisiaj funkcjonuje świat. Chodzi o to, aby ci którzy zostaną, ta decyzja nie była to dla nich życiową tragedią. W piątek wieczorem rozmawialiśmy z młodymi ludźmi na ul. PCK. Okazuje się, że wśród nich było wielu studentów i część z nich mówiła, że chce wrócić do Tomaszowa. Jak się wczytasz w mój program, tam jest szereg propozycji dla młodych ludzi. Niektórych spraw w ogóle nie zawarłam, bo one są oczywiste. Np. to, że trzeba odbudować i tworzyć nowe porozumienia partnerskie z innymi miastami w Europie. Nie będziemy tam wysyłać prezydenta tylko młodych ludzi i to tych, których rodzin nie stać na wakacje za granicą. Niech młodzi jadą do Czech, Holandii, Włoch, patrzą i uczą się, jak tam zorganizowane jest życie. Niech wracają i mają wizję co tutaj robić, poprawiać. Zamierzam skłonić spółki miejskie do ustanowienia programów stypendialnych dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych żeby ich wiązać z Tomaszowem. Cały projekt dotyczący zagospodarowania brzegów Wolbórki jest skierowany do młodych ludzi. Chcemy młodym ludziom oddać te tereny, żeby prowadzili tam działalność gastronomiczną, sportową, rozrywkową. Należy też pochylić się nad programem mieszkaniowym, skierowanym do młodych.
Mieszkania na wynajem?
Niekoniecznie. Myślę o oddawaniu starych komunalnych kamienic, które będą przez takie osoby remontowane i w przeciągu np. 10 lat staną się ich własnością. Trzeba to dopracować w szczegółach.
Ciężką rękę miała Pani przez wiele lat dla wielu różnych osób, które nadal mają realny wpływ na lokalną politykę. Jak wyglądać będzie teraz współpraca z tymi osobami, gdyby została Pani nowym "szefem" miasta?
Bardzo bym chciała, żeby Marcin Witko nadal był posłem, bo poseł jest miastu potrzebny. Nie wiem czy ostatecznie będziemy mieć jakiegoś radnego w sejmiku. Prezydent powinien współpracować z radnymi. Będzie mógł oczekiwać i rozliczać ich za pracę w sejmiku. Do tej pory takiej zależności nie było. Mieliśmy trzech radnych, ale prezydent z nimi nie współpracował, a mógł pobudzać ich do działania i później rozliczać ich i pokazywać jak działali. Opinia jest taka, że ci radni jeździli tam tylko po diety.
Może to problem właściwej edukacji?
Byłam oburzona, że w trakcie kampanii nie pozwalano mi przeprowadzać w szkołach spotkań z mieszkańcami. Czym to groziło? W kilku placówkach dyrektorzy się zgodzili, w innych nie. Takie spotkania nie mogą się odbywać na ulicy w listopadzie. Szkoły powinny być centrami publicznymi nie tylko dla uczniów. W godzinach popołudniowych przecież nikt nie poszedłby agitować dzieci, które i tak nie głosują. Na spotkania w szkołach ponadgimnazjalnych uczniowie w ogóle nie przychodzili, więc jak mamy od nich wymagać, żeby rozumieli coś z polityki?
Jak ocenia Pani swojego kontrkandydata?
Taką drugą turę sobie wymarzyłam, bo to słaby kandydat. Jest nieprzygotowany do kierowania miastem. Dowodem na to jest to, że uciekł przed bezpośrednią debatą ze mną poświęconą wyłącznie problemom miasta. Wymówką są ważne obowiązki poselskie. W mediach cały czas mnie atakuje, a nie mówi nic o tym, jak zamierza pokierować miastem. Jakie ma cele. Zlikwidować parkomaty to populistyczna, nośna, choć nierealna zagrywka, ale to nie jest program dla tak umęczonego miasta jak Tomaszów. Sposób w jaki wyraża się o mnie, o naszej kampanii, komitecie wskazuje na to, że jest przestraszony. Widać to po działaniach. Z tego co słyszę używa argumentów, które wskazują, że boi się niezależnej kandydatki, która jak twierdzi nie ma doświadczenia, jest znikąd.
Uważam, że pan Witko gra nieczysto, rozprzestrzeniając poprzez media nieprawdziwe informacje o mnie. To zachęca do agresywnych i nienawistnych zachowań. Przykład? Na jednym ze spotkań podeszła do mnie pani, która przedstawiła się jako katoliczka, która uważa, że w katolickim kraju jakim jest Polska nie ma miejsca dla osób takich jak ja, a panie z mojego komitetu nazwała szmatami. Na szczęście przeważają słowa wsparcia.
Tak liczna i przeciwna prezydentowi rada może fundować różne psikusy, np. obniżyć do minimum wynagrodzenie prezydenta np. do 2,5 tysiąca złotych.
Zapytam wtedy czy panu Witko też by taką pensję zaproponowali. Też będą miała narzędzia, żeby oddziaływać na nich. Poza tym jeśli miałoby do tego dojść zaproponuję, żeby obniżyli sobie diety do 100 zł.
Jak ocenia Pani ze swojej perspektywy zawodowej dotychczasową pracę samorządu? Rada Miasta i Powiatu powinny ze sobą współpracować.
Okoliczne gminy występowały dotąd w roli wasali. Z kolei prezydent nie potrafił nawiązać równorzędnych relacji ze starostą. Spośród funkcjonującej w mieście trójwładzy prezydent był najsłabszym ogniwem. W nowej kadencji trzeba nauczyć tej współpracy na nowych zasadach i jest to rola prezydenta, między innymi dlatego, że dysponuje większym budżetem, bardziej elastycznym, niż starosta, będzie miał lepiej przygotowane kadry i program. Trzeba to robić na zasadach wzajemnego poszanowania i kultury. Nie można narzucać siłowych rozwiązań.
Jedną ze wspólnych sfer jest edukacja...
Szczególnie ta ponadgimnazjalna została zniszczona w wielkim stopniu. Na moich spotkaniach często mówiłam o tym, że nauczyciele są najbardziej sponiewieraną grupą zawodową w mieście. Tymczasem powinni być środowiskiem opiniotwórczym, winni być samodzielni i niezależni od władzy i dyrektorów, którym zamiast na dobru dzieci zależy na tym, żeby się przypodobać staroście, czy prezydentowi. Samorząd powinien sprawować jedynie nadzór finansowy i nie ingerować w sposób nauczania.
Jak ułożyć ścieżkę edukacyjną od szkoły podstawowej do średniej?
Najlepiej gdyby zarządzał tym jeden organ. Szkoły podstawowe i gimnazja realizują np. zupełnie inny model wychowania fizycznego niż szkoły ponadgimnazjalne. Skupia się to wokół 'gwiazd' trenerskich, nie rzeczywistych talentów młodych ludzi. Przez to utalentowane osoby w sportach niszowych są pomijane i marnowane. Najgorsze jest to, że prezydent nie ma wpływu na szkolnictwo średnie i zawodowe.
Skoro jesteśmy przy sporcie, uważasz, że powinniśmy zbudować nowy obiekt na Lechii?
Nie jest to mój priorytet.
Od wielu lat w Tomaszowie mówi się o turystyce jako celu opracowywanych strategii. Czy nadal powinniśmy iść w tym kierunku?
Zawsze powtarzam, że Tomaszów nie jest miastem turystycznym. Moi oponenci w związku z tym krzyczą, że zniszczę Skansen, zlikwiduję kajaki itd. Tymczasem chodzi mi o to, że turystyka nie będzie celem strategicznym. Tomaszów powinien się rozwijać w kierunku miasta stanowiącego zaplecze dla turystyki, rozwijającej się wokół niego. Miasto samo w sobie nie jest pod tym względem atrakcyjne.
W takim razie w jakim kierunku powinniśmy pójść? Historycznie jesteśmy miastem przemysłowym.
Powinniśmy stawiać na pracę i przedsiębiorczość, pozyskiwać inwestorów, którzy zainwestuję kilkanaście czy kilkadziesiąt milionów złotych i utworzą kilkadziesiąt miejsc pracy. Musimy o nich aktywnie zabiegać. Inwestor chce widzieć mpzp. Niestety przez 12 lat dwóch prezydentów nie uchwaliło tego dokumentu. Jeden uchwalił, ale jego plan przetrwał 18 miesięcy. Jak ktoś w swojej kampanii mówi, że uchwali plan dla całego miasta, to nie wie co mówi.
Musimy stawiać na lokalnych przedsiębiorców, tak aby chcieli się nie tylko bogacić, ale i rozwijać. Rozwój to również miejsca pracy.
Jednocześnie, jak ktoś wie czym jest strategia rozwoju i cele strategiczne, to łatwo wyczyta z mojego programu w jakim kierunku chcę rozwijać Tomaszów. Na koniec powiem tylko, że największą sztuką jest umieć przekłuć klęskę w sukces. Dziś Tomaszów jest w gronie miast przegranych, które nie miały pomysłów jak wyjść z zapaści. My to wreszcie Możemy odmienić.
.
Rozmawiał Mariusz Strzepek
Opracowanie Adrian Strzępek
Napisz komentarz
Komentarze