On energicznym ruchem przysuwa dłoń do twarzy, ona powoli, trzęsącą się rękę. Okruchy spadają jej na płaszcz, pod którym kryje się maleńka, wątła postać. Chłopak, choć młody nie bardzo rosły, widać opiekuńczy. Wolnym krokiem podążają alejką z budkami. Mają czas. Jedzą kremówki i rozmawiają o tym, czego jeszcze nie kupili. Widok niby naturalny. Dwoje ludzi na zakupach. Ale różnica pokoleń i sposób w jaki razem zajadają ciastka bardzo mnie poruszył.
Starość może być cudowna, jeśli obok będzie taki wnuk. Pomyślałam, że to musi być wspaniała kobieta. Choć taka maleńka, pomarszczona, odziana w skromne palto, to otulona wielką miłością. Jak to zrobiła? Czym sobie na tę miłość zasłużyła?
Ciekawe, że moja nastoletnia córka nie chce wyjść ze mną „na miasto”. Nawet po ciuchy. O MC'Donalds nie wspomnę. Dziwi mnie to, bo przecież wydaje się, że przecież jestem supermamą, w dodatku w miarę młodą i wyluzowaną. No cóż, podobno zakupy z rodzicami albo dziadkami i wspólne spacery nie są "trendy". Czym więc kierował się ten chłopak kupując sobie i babci ciastko na rynku?
Napisz komentarz
Komentarze