Jest pan zadowolony z wyników wyborów?
- Jestem bardzo zadowolony z wyników wyborów. Cele, które sobie założyliśmy w kampanii wyborczej zostały osiągnięte. Mieszkańcy Tomaszowa zostali poinformowani o działaniach, jakie Platforma Obywatelska podjęła w mieście i w powiecie. Taki był cel tej kampanii. Porównując wyniki wyborcze z wynikami z 2007 roku, to jesteśmy jedynym ugrupowaniem, które zanotowało przyrost poparcia społecznego. Jest to przyrost rzędu 10%, podczas gdy inne ugrupowania mają spadki od 5 do 40%.
Jest pan więc zadowolony z sukcesu PO, czy własnego?
- Platformy, bo taki był cel. Mówię to jako przewodniczący tomaszowskiej PO ale i jako kandydat do Parlamentu Europejskiego.
A co powie Pan na temat własnego wyniku?
- Również jestem zadowolony. Cel został osiągnięty. Moje głosy przyczyniły się także do tego, ze zwiększyliśmy liczbą posiadanych mandatów o 100% w województwie łódzkim.
Wynik słaby jak na wiceprezydenta miasta. Argument o zwiększeniu liczby mandatów nie wydaje się zasadny, bo PiS nie miał ani jednego.
- Wynik nie ma dla mnie specjalnego znaczenia. Wśród kandydatów z Tomaszowa miałem wygrać i wygrałem na terenie miasta. I to był cel minimum jaki sobie założyłem.
I tak najlepszy wynik spośród tomaszowskich kandydatów ma Pani Anna Grabek.
- Tak słyszałem. Rozumiem, że zebrała głosy poza powiatem tomaszowskim. Gratuluję tego wyniku i rozumiem, że będzie kandydowała również w przyszłych wyborach parlamentarnych poza powiatem tomaszowskim.
Skoro mowa o przyszłym kandydowaniu, to czy będzie Pan kandydował w wyborach prezydenckich w naszym mieście. Prezydent Zagozdon zadeklarował nam, że weźmie w nich udział. Czy start w wyborach do PE był przygrywką do przyszłorocznej samorządówki?
- Platforma Obywatelska jest organizacją bardzo demokratyczną. Decyzje jakie zapadają wewnątrz PO, są decyzjami demokratycznymi, podejmowanymi przez uprawnione organa. Są to Zarząd Powiatu Tomaszowskiego oraz Rada Powiatu tomaszowskiego. To gremium w odpowiednim czasie podejmie decyzję o desygnowaniu swoich osób, czy naszych ludzi do ewentualnego kandydowania do rady miejskiej i na stanowisko Prezydenta Miasta.
Słabą macie tą organizację.
- To jest Pańska ocena
Ocena, która powstała na podstawie obserwacji kampanii wyborczej i analizy jej wyniku. Macie podobno około 100 członków, więc wynik 1300 głosów należy uznać za mizerny.
- Powtarzam jeszcze raz: cel został osiągnięty. Jest to najlepszy wynik spośród kandydatów kandydujących z Tomaszowa.
Mam uwierzyć, ze ten „kulawy” wynik to był Wasz cel?
- Celem było osiągnięcie dobrego wyniku do Parlamentu Europejskiego. Jestem człowiekiem twardo stąpającym po ziemi i nawet przez moment nie myślałem, że mam szanse pokonać Jacka Saryusza Wolskiego.
5 lat temu przy dużo niższym poparciu dla PO i niskiej frekwencji, Jan Żerek zdobył ponad 3500 głosów. Półtora roku temu w mniejszym okręgu i przy większej liczbie kandydatów Leszek Jakubowski otrzymał 5300 głosów.
- A jakie to ma znaczenie? Bo ja nie bardzo rozumiem. Sytuacja jest zupełnie inna. Jan Żerek miał drugie miejsce na liście wyborczej, ja miałem miejsce siódme, czyli z założenia przyjąłem, że nie będę walczył o maksymalny wynik. Janek walczył o maksymalny wynik i miejsce w parlamencie.
Staramy się znaleźć jakiś punkt odniesienia. Wybory 2005 roku lub 2007. Nie jest to proste. Trudno porównać antypisowski plebiscyt z roku 2007 do dzisiejszych wyborów.
- Jaki antypisowski plebiscyt? Jeśliby tak faktycznie było to PO powinna uzyskać w poprzednich wyborach lepszy wynik niż teraz a jest odwrotnie.
Tylko, że on trwa. W dodatku głosownie przy 50% frekwencji nie jest tym samym głosowaniem, gdy do wyborów idzie 24% wyborców.
- Jest tak jak jest. Tak, jak nam daje los.
Wracając do poprzedniego pytania, po co kandydować, gdy z góry zakłada się slaby wynik.
-Żeby przedstawić się, że ma się coś do powiedzenia oraz żeby pokazać to, co Platforma Obywatelska w Tomaszowie zrobiła. Ten cel został osiągnięty.
Wiceprezydent ma wiele inny możliwości, by pokazać, że ma coś do powiedzenia i zaprezentować swoje osiągnięcia.
- Właśnie o to chodzi, że nie ma. Nie ma specjalnych okazji…
Jak to nie ma? Nie rozumiem. Takie sukcesy!!! Dziennikarze „walą drzwiami i oknami”. Czyta się, że a to basen, a to droga a to znowu fundusze unijne. Na złą prasę chyba nie możecie narzekać.
- Jestem zajęty pracą. Dopiero dzisiaj zaczynają się pojawiać efekty, 2,5 rocznej, ciężkiej pracy.
Nie uważa Pan, że słaby wynik w wyborach, to również pochodna ostatnich zmian w Planie Zagospodarowania Przestrzennego?
- Myślę takich przykładów niepopularnych decyzji mógłbym podać dużo, dużo więcej. Uważam, że w tej sytuacji, w jakiej jestem, to bardzo dobry wynik. Dam przykład dwóch chociażby rzeczy. Pierwszą jest wspomniany pakiet uchwał dotyczących planu zagospodarowania przestrzennego terenów pod galerię handlową. Moim zdaniem nie ma dzisiaj rzeczy ważniejszej od wspierania tej inwestycji, która jest wielką szansą dla tego miasta, bo jeśli nie, to co? Drugą rzecz. Moi poprzednicy przez kilkanaście lat nie mieli odwagi uporządkować niektórych rzeczy. Ja je wyprostowałem i zapłaciłem za to cenę. Nie mam co do tego wątpliwości. Chodzi o opłaty z tytułu wieczystego użytkowania. Za rok, nasi następcy będą zbierać tego owoce.
Czyli zakładacie, że nie wygracie przyszłych wyborów samorządowych?
- Co znaczy my? Platforma dostała niesłychane wprost wsparcie w tym mieście. To pokazuje ilu mamy sympatyków.
Przy równoczesnym braku sympatii dla kandydatów
- Mamy rok, by i ta sytuację zmienić. Mówię wprost.
Tomaszowska PO przeżywa wewnętrzny kryzys?
- Nie. Żadnego kryzysu nie ma. Wręcz przeciwnie. Współpraca układa się bardzo dobrze.
Analizując wyniki wyborcze z gmin wcale na to nie wygląda. Patrząc na Lubochnię wydaje się, że nawet rodzina starosty Kagankiewicza na pana nie głosowała w całości a to dzięki panu i PO pełni on swoją funkcję.
- Proszę o to pytać Starostę Kagankiewicza. Ja jestem przekonany, że od dłuższego czasu mamy sytuację bardzo stabilną. Nie ma najmniejszych problemów, również tych decyzyjnych. Maszyna funkcjonuje i będzie funkcjonować coraz lepiej. Kampania zostanie przeanalizowana i wyciągnięte zostaną w niej wnioski.
Chcielibyście, aby to właśnie Wasz kandydat znalazł się w przyszłym roku w II turze wyborów?
- Do tego zmierzamy.
Kto jest Waszym wymarzonym przeciwnikiem, czy konkurentem? Rafał Zagozdon, czy kandydat PiS? Może SLD?
- To są zbyt daleko posunięte dywagacje. Robimy swoje. Myślę, ze jesienią zapadnie u nas decyzja dotycząca kandydata na Prezydenta, na pewno nie dzisiaj. Natomiast prognoza dla nas jest dzisiaj bardzo optymistyczna. Nie da się ukryć, że wiatru w plecy dostaniemy, dzięki równoczesnym wyborom Prezydenta RP. To są dobre czasy dla Platformy, tym bardziej, że nasze działania będą teraz coraz bardziej widoczne.
Po warunkiem, że tym razem przygotujecie przyzwoitą kampanię wyborczą, bo to co widzieliśmy przez ostatnie tygodnie, to niewiarygodna wręcz amatorszczyzna.
- Proszę pamiętać, że moja kampania ograniczyła się wyłącznie do Tomaszowa. Przede wszystkim ze względów finansowych. Miała ona być nie wizerunkowa ale merytoryczna. Muszę przy okazji przyznać, że w skali województwa wygrał wizerunek ładniejszy od mojego. Kampania wizerunkowa PiS musiała kosztować dużo więcej.
Chciałby Pan może coś dodać na zakończenie?
- Przede wszystkim to od czego powinniśmy zacząć. Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które okazały mi swoje zaufanie oddając na mnie swój głos. Dziękuje również wszystkim tym, którzy wybrali Platformę Obywatelską ale i naszym przeciwnikom, którzy poszli do wyborów, bo oni również motywują nas do jeszcze lepszej i cięższej pracy.
Napisz komentarz
Komentarze