Pamietam, że dodałem sporo zdjęć, ponieważ w ówczesnej lustrzance nie miałem opcji nagrywania, a pojedyńcze zdjęcie mogłoby wskazywać, że ci ludzie przyszli zwyczajnie wyrzucić swoje śmieci. Rejestrujące jedyne setną sekundy zdjecie, zmieniało w tym kontekście w zasadzie cały kontekst. Było odwrotnie, ci ludzie, z pustymi rękami przyszli do śmietnika w niedzielne przedpołudnie. Artkuł znajdziecie klikając w ten link https://www.nasztomaszow.pl/wiadomosci/9397,w-niedziele-przed-poludniem
Kontekst zdjęcia był istotny, ponieważ w komentarzach pojawiało się kilka - dla mnie typowych - interpretacji chroniących nasze dobre samopoczucie. Jakoby grzebanie po śmietnikach nie było dla tych ludzi życiową koniecznością, a raczej formą rekreacji. Zabicia czasu przez staruszków, którzy nie wiedzą co zobić ze sobą na emeryturze.
Ten śmietnik obserwuje zawsze kiedy tu jestem. W środku nocy, w droddze na pobliską stację beznzynową po konieczne zakupy, spotykam pana rownież grubo po 50tce który powolnie sunie osiedlową uliczką z rowerem wypakowym ...no właśnie czym...śmieciami? Dla jednych tak, dla innych nie. Wypakowany rower w sposób, ktorego prowadzenie przez młodego silnego mężczyznę byłoby trudne.
Tak też żyją ludzie w Polsce. Według mnie to nasilające się zjawisko. I podkreślam, nie snuje interpretacji na podstawie świata o którym wiem z mediów czy facebooka, ale ten który mam do odczucia bezpośrednio pod domem.
Gwoli uczciwości, trzeba również zaznaczyć, że jest to kilkuwymiarowe zjawisko, bo zbieranie używanych przedmiotów codziennego użytku, może się wiązać również antykonsumpcyjnym stylem życia. Freeganizm sam od czasu do czasu praktykuje - w przypadku mebli, rzadziej, ale również odzieży. Żyjemy póki co w wolnym - mam nadzieje - kraju, więc proszę o tolerancje rownież na tej płaszczyźnie.
Każdy z nas decyduje przynajmniej w nieopodatkowanej części na co wydawać pieniądze. Nie dla każdego celem życiowym uświęcanym zaharowywaniem się, jest nabywanie przedmiotów, które funkcjonalnością często nie przwyższają tych, które już posiada. W przypadku mebli, dla mnie to było oczywiste, że gdy potrzebowałem regału na ścianę, to zamonowałem ten który znalazłem na tzw. "wystawce". 200 zł w IKEA za ten sam mebel, mogłem przeznczyc na prenumeratę czasopisma, z którym głęboko się nie zgadzam, ale którego treść muszę znać, by skutecznie temu środowisku odpowiadać.
Wchodzą tutaj w grę również motywacje etyczne - związane z procesem wytwórczym tego, co później kupujemy po atrakcyjnej cenie, oraz coraz częściej, ze względu na podwyższającą się świadomość, również ekologiczne.
Jednak w przypadku Tomaszowa, a już na pewno tego miejsca, są tozwyczajne - według moich bezpośrednich obserwacji - coraz częstsze problemy bytowe. I to co gorsza, w przeciwieństwie do stylu życia, czy pobudek etycznych, obarczone silnym piętnem społecznym. "Dziadowanie", "dziadu" to w Polsce nadal bardzo popularne epitety. I o ile freeganie, tacy jak ja, okazjonalni, czy regularni (bo są i tacy którzy z pobudek światopoglądowych żywią się - może nie po śmietnikach osiedlowych, ale już przy restauracjach tak), my drwiny przyjmujemy je z dystansem, to w przypadku ludzi mocniej osadzonych w lokalnej obyczajowości, w niej wychowanych , traktujących ją jako swój "normalny świat", w którym samochód, cykliczne odnawianie wposażenia mieszkania - szczegolnie w sprzęt RTV - jest życiowym celem samym wsobie, dla takich ludzi uwagi o "dziadowaniu" mogą być bolesne.
Warto o tym pamiętać, chyba, że zadawanie na codzień bólu ludziom jest mniej istotne od walki o schroniska, czy wrzucenie 5 złotych Owsiakowi.
Napisz komentarz
Komentarze