Nauczyciel to bodajże najbardziej pokrzywdzone środowisko w tym kraju od niepamiętnych czasów. Nauczyciel zawsze zarabiał mało, miał wiecznie mnóstwo pracy w szkole i po szkole i niesamowitą misję do spełnienia tj. częściowe wychowania naszych pociech. W momencie kiedy ta ostatnia sztuka się nie udawała, winny za taki stan rzeczy ponosili zazwyczaj tzw. leniwi i bardzo źli rodzice.
Nauczyciel
Nauczyciel to osoba, która z jest atakowana z każdej strony, a to przez rodzica, a to przez przełożonych z Oświaty, czy też przez media, które wprowadzają opinię publiczną w błąd, gdyż nagłaśniają faktyczny stan ich pracy i średniej zarobków do ilości oficjalnie przepracowanych godzin. Nauczyciel oczywiście ma swoją teorię na ten temat. Moja kochana ciocią, która już jest emerytowaną nauczycielką zawsze mówiła mi: „Co z tego że miałam mniej godzin pracy niż inni, ale przecież klasówki trzeba było sprawdzić. Zeszyty też i na wycieczkę z dziećmi pojechać, czy też zebranie z rodzicami zrobić, no i pracowała z młodzieżą, a nie zawsze różowo było”. Jej słowa brzmiały dość groteskowo – ona ciężko pracowała, inni mieli high-life.
PENSJA
Dzisiaj nauczyciele chcą strajkować, bo mało zarabiają. Jak wygląda płaca nauczyciela? Według danych MEN z 2018 roku (liczba godzin 18 tygodniowo) :
- dla nauczyciela stażysty - 2.417 zł (o 123 zł więcej);
- dla nauczyciela kontraktowego: 2.487 zł (wzrost o 126 zł);
- dla nauczyciela mianowanego: 2.647 zł (wzrost o 143 zł);
- dla nauczyciela dyplomowanego: 3.317 zł (wzrost o 168 zł).
Dodajmy że jest to wynagrodzenie zasadnicze. Nauczyciel może dodatkowo zarobić realizując godziny ponadwymiarowe i biorąc tzw. doraźne zastępstwa. O stawce tych godzin decyduje organ prowadzący.
Minimum 1000 złotych podwyżki
Związek Nauczycielstwa Polskie pod przywództwem prezesa Sławomira Broniarza będzie zachęcać nauczycieli do strajku. Oczywiście strajk ten jak każdy, w którym bierze były członek SLD będzie miał swój podtekst polityczny. Minimalna kwota o którą ma zamiar walczyć Pan Broniarz to minimum 1000 złotych. Od sierpnia Pan Sławomir chcąc zmotywować nauczycieli do strajku, w mediach ogólnopolskich porównuje zarobki nauczycieli do zarobków pracowników popularnej sieci sklepów Biedronka.
Według prezesa, pracownicy firmy Jeronimo Martins Polska zarabia 4700 złotych! Skąd Pan Broniarz ma takie dane? Tego nie powiedział.
Nauczyciele chcą być jak Policjanci
Protest Policji z wykorzystaniem L4 odbił się w kraju szerokim echem. Bezpieczeństwo to priorytet. W „oczach” przeciętnych ludzi Policjant, to ktoś na kogo nie raz przeklinamy, ale też w gruncie rzeczy zdajemy sobie sprawę że ten ktoś dba jednak o to, aby żyło nam się bezpiecznie. Z nauczycielem jest zupełnie inaczej. Opinia o grupie jaką są nauczyciele nie jest dobra i w teorii i w praktyce.
Taki strajk w oczach wielu ludzi w ich przypadku niczego nie zmieni. Mając dziecko w szkole do godziny 11.30, czy też 12, 13 rodzic – chcąc nie chcąc – i tak musi zapewnić dziecku opiekę.
Ot przykład zwykłej przedszkolnej sprzątaczki tj. pracownika placówki oświatowej. Dzień takiej osoby to praca od 7 do 15 (z dyżurami do 16). Jednak szersza gałąź gospodarki w naszym kraju preferuje pracę wielozmianową. Dzisiaj rodzic ma zupełnie inny harmonogram zajęć zawodowych jak choćby 20 lat temu. Dobrze płatne stanowiska wymagają od rodziców podporządkowania swojego czasu i życia rodzinnego. Pojawiło się wiele nowych zawodów, w których wymaga się od rodziców dyspozycyjności.
Nierzadko dziś rodzice mają problem, aby odrobić lekcje z dziećmi, a patrząc na postawę niektórych nauczycieli można rzec że dla sporej części czas zwyczajnie stanął w miejscu.
Kolejnym argumentem wielu rodziców w konflikcie z nauczycielami jest fakt, iż nauczyciel zarabia dużo biorąc pod uwagę ilość godzin wykonanej pracy i praca ta nijak ma się do tego, którą wykonuje dany rodzic, gdyż ten pracuje dwa razy więcej. Tak jak pisałem wyżej, nauczyciele twierdzą, że ich praca nie kończy się na pracy w szkole. Rodzic w tym temacie zazwyczaj ma swój kolejny argument twierdząc, że w dniu dzisiejszym mało kto kończy pracę wychodząc z niej do domu i po części to też jest prawda.
W powyższy sposób powstaje konflikt, który jest praktycznie nie do rozwiązania. Nauczyciele apelują do rodziców o naukę z dziećmi w domu, rodzice mający nadmiar obowiązków apelują do nauczycieli o wyższy stopień edukacji i wychowania swoich pociech, gdyż sami nie mają na to czasu. Nauczyciele odbierają zdanie rodziców jako postawę roszczeniową, a rodzice odbierają zdanie nauczycieli jako, tych którym zależy tylko na tym, aby „odbębnić” swoje godziny.
Otwarta szkoła
Bez wątpienia MEN powinien przystać na prośby nauczycieli dotyczącą podwyżki płac, ale powinien postawić też warunki, biorąc pod uwagę rzeczywistość w jakiej żyjemy. W dniu dzisiejszym szkoła powinna być otwarta praktycznie przez cały rok. Wakacje i ferie powinien być czasem półkolonii w placówce, w którym dominują zajęcia: plastyczne, techniczne, ruchowe, językowe czy też muzyczne. Wakacje powinny być czasem, w którym te skromniej żyjące dzieci mogłyby spędzać czas na czymś bardziej pożytecznym aniżeli przesiadywanie pod blokiem. Nauczyciele powinni być poddani pracy dwuzmianowej.
Praca ta przykładowo mogłaby się odbywać w godzinach 7-15; czy też 10 – 18. Nauczyciele mieliby czas na nauczanie zgodnie z wytycznymi MEN (4 godziny dziennie)), sprawdzanie zeszytów , ale także na zebrania, które rzekomo w dniu dzisiejszym muszą wykonywać poza godzinami. Dla rodziców takie rozwiązanie byłoby najlepszym z możliwych. Zminimalizowałby się pretensje rodziców, a i nauczyciel mając większość ilość godzin w jednej placówce, a co za tym idzie wyższą pensję – miałby powody do zadowolenia i mniej narzekał na swoją ponadnormatywną pracę.
Napisz komentarz
Komentarze