Czy klęska wyborcza czegoś tych ludzi nauczyła? Wychodzi na to, że nie. Oglądam sesje Rady Miejskiej i jedyna co widzę to zwyczajne pieniactwo. Brakuje konstruktywnych wniosków, pomysłow, propozycji programów. Są dziesiątki interpelacji,z których kompletnie nic nie wynika. Nie mając żadnych własnych sukcesów próbuje się atakować innych radnych. Ostatnio Jarosława Batorskiego. Prowadzone są dywagacje czy radny powinien stracić mandat i to przez osoby, których mandaty są... delikatnie to ujmując wątpliwe. Do tego tematu wrócę w najbliższym czasie.
Na koniec pozostaje jeszcze kwestia tożsamości. Wyborcy zwyczajnie lubią się utożsamiać. Z takimi czy też innym ugrupowaniem. Zrozumiał to PiS, który występuje pod własnym szyldem. Platforma własnego logo się wstydzi. Kilka lat temu tłumaczyłem to śp. Grzegorzowi Haraśnemu, że nie może w Radzie Miejskiej funkcjonować klub radnych o charakterze "no name", że projekty, pomysły i programy powinna składać łatwo identyfikowalna grupa ludzi. W ostatniej kadencji było podobnie. Ukrywano szyld Platformy, bo podpisano umowę koalicyjną z PiS. Oficjalnie PO więc nie miało nic wspólnego z PiS a nieoficjalnie koalicja kwitła. Tak więc do wyborów samorządowych szło się pod hasłem "antypis" mając równocześnie PiS za koalicjanta. Widzi ktoś tu sens?
Napisz komentarz
Komentarze