Jak twierdzi prawnik obowiązek uczestniczenia w sesjach ma charakter deklaratoryjny. To od radnego zależy, czy się do niego dostosuje. Sytuacje bywają różne. Często zdarza się, że radny w czasie posiedzenia musi wyjść. Jeśli nie zrywa kworum, nie stanowi to większego problemu. Może być jednak odwrotnie. Przytoczę inny przykład. Pod konniec ubiegłej kadencji jeden z terminów posiedzeń rady powiatu zbiegł się z terminem sądowej rozprawy, jaki miałem w trybie wyborczym z internetowym hejterem "napuszczonym" na mnie przez ludzi z obywatelskiego komitetu. Sprawa się dosyć przeciągnęła i na obrady dojechałem dopiero pod koniec.
W międzyczasie większość radnych opuściła posiedzenie i nie było wspomnianego przeze mnie kworum. Powstał więc dylemat, czy usiąść i głosować, mimo, że większość sesji byłem nieobecnym, czy udawać, że mnie nie ma i przez brak kworum doprowadzić do odroczenia sesji na kolejny termin. Oczywistym, że lepiej usiąść i dokończyć obrady. Co oczywiście oburzyło jednego radnego Platformy Obywatelskiej, który stwierdził coś w rodzaju złośliwego "praworządny obywatel". Cóż... mogłem odpowiedzieć: "niemądry radny". Ale mniejsza z tym... Facet tropi mnie do dziś, sprawdzając na przykład, czy przypadkiem nie podpisałem sie na jakimś posiedzeniu,w którym nie uczestniczyłem. Innej aktywnosci tego radnego za bardzo nie widać. Aż się chce zacytować jedną z piosenek Kazika.
Trzeba przyznać, że są to nowe obyczaje w obu samorządach. Oczywiście też się denerwuję, kiedy radni wpadają na komisję albo sesję, jedynie po to, by listę podpisać, ale znajmy jakiś umiar. Takie wzajemne atakowanie się jest zwyczjanie niemądre. Za kilka miesięcy możemy zabiegać o poarcie jakiegoś wniosku lub pomysłu i co wówczas? Ktoś nam powie, że nie, bo... nie? Nawet jeśli Kucharski ma rację, to buduje znowu złe emocje, które dają znać o sobie także przy okazji innych dużo ważniejszych spraw.
Przewodniczący musiał ogłosić przerwę. Po której wrócili "zabłąkani" radni. Zmarnowany ludzki czas. Nie tylko radnych, ale również uczestniczacych w sesji urzędników. Oczywiście Krawczyk nie pozostał dłużny Kucharskiemu. Stwierdził, że swoje wyjście usprawiedliwił u przewodniczącego - Pan nie znasz ani prawa ani dobrych obyczajów - mówił do Kucharskiego.
Runda szósta - Gnoju jeden! Debata "spsiała"
Kabaretowych występów ciąg dalszy. Radny Tomasz Wawro zwyzywał radnego Witczaka. Na sali obrad pojawili się "gówniarze" i "gnoje". Zeszliśmy więc na jeszcze niższy poziom "parlamentaryzmu". Witczak zagroził, że złoży pozew cywilny przeciwko swojemu koledze z sali obrad. Radna Klatka przepraszała i potępiała Kucharskiego i broniła Witczaka. Wawro przepraszał i tłumaczył swoje emocje. - Traktujesz nas na tej sali jak idiotów i debili - krzyczał do Witczaka. Takiego cyrku chyba jeszcze magistrat tomaszowski nie widział.
Runda siódma- radni gorszego sortu
W punkcie sprawy różne Barbara Klatka odczytała oświadczenie dotyczące zachowania Przewodniczącego Rady Miejskiej, Krzysztofa Kuchty. Zdaniem szefowej klubu Koalicji Obywatelskiej, w swoich wystąpieniach telewizyjnych odnosi się on w sposób lekceważący do radnych jej klubu. Przytoczyła przy tym szereg przykładów z jednego z telewizyjnych podsumowań obrad. Skarżyła się na groźby ze strony Przewodniczącego.
Nie wiem, czy takie incydenty miały i mają rzeczywiście miejsce, ale widać wyraźnie, że coś w naszym samorządzie nie działa tak jak należy. Może pora na zimny prysznic
Napisz komentarz
Komentarze