Radni Powiatowi przeprowadzili tydzień temu lustrację obiektów przy ulicy Majowej. Okazuje się, że pomieszczenia internatu nie spełniają wymogów wynikających z prawa budowlanego. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie wskazuje wprost, że minimalna wysokość pomieszczeń przeznaczonych do pracy lub nauki więcej niż 4 osób, gdy nie występują czynniki uciążliwe i niebezpieczne dla zdrowia, wynosi 3 metry. Uwzględnić w nich należy też odpowiedni poziom nasłonecznienia i wentylację. Gdy uznamy, że warunki uciążliwe występują, wysokość powinna wynosić 3,3 metra. Pomieszczenia internatu takiej wysokości nie posiadają.
- O tym między innymi chcieliśmy rozmawiać z naczelnikiem Wydziału Inwestycji, Jarosławem Wojtkiewiczem, który przynajmniej teoretycznie, powinien posiadać niezbędną wiedzę w tym zakresie. Naczelnik się nie zjawił, ani nie usprawiedliwił swojej nieobecności. To typowy w obecnej kadencji przykład lekceważenia radnych i co za tym idzie mieszkańców Tomaszowa, na który przyzwolenie daje Zarząd Powiatu. Oddelegowany na spotkanie pan Marek Kubiak odpowiedział nam wprost, że na tematy techniczne nie jest w stanie z nami rozmawiać. Za to w temacie próbowała się wypowiadać pani Stańczyk, która na warunkach technicznych kompletnie się nie zna - mówi przewodniczący Komisji Zdrowia.
W podobnym tonie wypowiadają się rodzice uczniów w SOSW. - Jestem mamą niepełnosprawnego dziecka, które jest na tyle niepełnosprawne, że w kolejnych latach trafi na Warsztaty Terapii Zajęciowej i nie wyobrażam sobie, by moje dziecko w tych pomieszczeniach było w stanie wytrzymać dłużej niż godzinę lub dwie. Są to małe, ciasne, niskie i ciemne pomieszczenia. Nawet po wyremontowaniu nie wyobrażam sobie, by dało radę tam wytrzymać 5-6 dorosłych mężczyzn, aby przez kilka rodzin robili cokolwiek wspólnie z opiekunem. To jest tłamszenie ich osobowości. Nasze dzieci nie jeden raz walczyły o przeżycie - mówiła jedna z matek.
Obecny internat po zmianach ma zając jedynie 1/4 obecnej powierzchni. Wychowawcy zwracają uwagę na przepisy regulujące warunki przebywania w internatach osób niepełnosprawnych. Dla obecnych mieszkańców, których jest 19 postanowiono przeznaczyć łącznie 7 sypialni, a więc dokonano arytmetycznego podziału, uznając, że można w jednym pomieszczeniu ulokować trójkę uczniów. Pracownicy Ośrodka wyjaśniają jednak, że nie jest to takie proste.
- Nikt nie zastanawia się nad tym, że są to dzieci w wieku od 8 do 20 lat. Są to dziewczynki i chłopcy. Są to dzieci z upośledzeniem lekkim i umiarkowanym. Są to dzieci autystyczne, z zespołem Aspergera, mające ogromne problemy psychiczne. 1/3 wychowanków podajemy codziennie leki psychotropowe. Dzieci są nadpobudliwe. Nie da się zrobić tak, że przy rozlokowywaniu ich do sypialni będziemy brać pod uwagę tylko miejsce i to, że sypialnia przeznaczona jest dla 3 osób i taką liczbę możemy tam wychowanków umieścić. Są to często dzieci, które muszą przebywać w sypialniach dwu lub jednoosobowych. Jest tak dlatego, że funkcjonowanie w zagęszczeniu kumuluje różnego rodzaju konflikty i problemy, jakich nie można opanować - mówi jedna z wychowawczyń, dodając, że liczbę sypialni przewidziano dla aktualnej liczby mieszkańców. - Co będzie, jeśli tych dzieci przybędzie? - zadaje retoryczne pytanie. Faktycznie może stanowić to spory problem, ponieważ liczba mieszkańców internatu każdego roku wzrasta.
Rodzice i wychowawcy przekonują, że chętnych do zamieszkania byłoby więcej. Niestety warunki, jakie obecnie panują w obiekcie są na poziomie z lat 70-tych ubiegłego wieku. Część rodziców deklaruje nawet, że samodzielnie zakupi tapczany dla własnych pociech.
Nauczyciele wskazują, że przepisy oświatowe nakładają konkretne wymagania w stosunku do internatów. Bursa placówki specjalnej musi spełniać dodatkowe wymogi dotyczące pomieszczeń, jakich nie muszą spełniać internaty dla wychowanków w tzw. normie intelektualnej. Należą do nich między innymi pomieszczenia: do indywidualnej nauki i pracy z dzieckiem, do indywidualnego przygotowywania i przechowywania posiłków, do samodzielnego prania i suszenia bielizny. To jednak nie wszystko. Przy "okrojonej" powierzchni zabraknie miejsca na salę dla chorych. W planach powinna znaleźć się też łazienka, która nie powinna mieć charakteru koedukacyjnego. - Łazienki nie mogą być przeznaczone dla dzieci od 8 do 22 roku życia, dla chłopców i dziewczynek. Już dzisiaj mamy spore problemy, a wszelkie ograniczenia w tym względzie mogą skutkować skargami rodziców dotyczącymi ograniczenia intymności. Bardzo ważne jest też to, że te dzieci muszą mieć dodatkowe zajęcia - tłumaczą nauczyciele.
W kontekście przepisów przytaczanych przez nauczycieli, decyzje zarządu powiatu są mocno zaskakujące. Oznaczać mogą, że osoby zajmujące się w Starostwie Powiatowym tematyką oświatową nie mają "zielonego pojęcia" o przepisach, zgodnie z którymi placówki im podległe powinny być prowadzone. Obecna na komisji naczelnik Beata Stańczyk do podnoszonych przez nauczycieli i rodziców kwestii nie odniosła się ani słowem. Nie była też w stanie odpowiedzieć czy WTZ chcą się przenosić i dlaczego. Zamiast tego wygłosiła formułkę dementującą pogłoski o planach likwidacji szkoły i rzekomej nagonce medialnej na Warsztaty Terapii Zajęciowej, co było delikatnie rzecz ujmując... żenujące.
Napisz komentarz
Komentarze