"Szczepionki nie mają 100 proc. skuteczności. Mogę przedstawić cały katalog osób, które mają zachorowanie po drugiej dawce, skąpoobjawowe" – wskazał ekspert.
Wyjaśnił, że robione są przesiewowe testy np. u personelu medycznego, który dostał dwie dawki szczepionki.
"Osoby są dwa tygodnie po drugiej dawce i mają przeciwciała przeciwko białku S i dodatni PCR, dodatni test antygenowy w kierunku wirusa" – powiedział.
"Szczepienie nie zabezpiecza nas przed bezobjawowym czy skąpoobjawowym zakażeniem" – zaznaczył Grzesiowski.
Dodatkowym problemem, jak ocenił, "może być rozpowszechnienie wariantu brytyjskiego, który może zakażać zaszczepionych i ozdrowieńców".
"Pamiętajmy, że nie ma 100 proc. skuteczności szczepionki przeciwko transmisji wirusa. Obiecywanie, że możemy chodzić bez maseczek, że personel medyczny zaszczepiony dwiema dawkami może nie używać środków ochrony indywidualnej jest błędem" – podkreślił.
Ekspert mówił, że wykazała to AstraZeneca, która badała PCR-em zaszczepionych i 30 proc. z nich po dwóch dawkach miało dodatni wynik testu.
"Szczepimy przeciwko śmiertelnej i ciężkiej postaci COVID-19. Fakt posiadania na błonach śluzowych namnażającego się wirusa po dwóch dawkach musimy uwzględnić w naszej strategii. Szczepienie to nie jest stuprocentowa ochrona przed transmisją" – podkreślił.
Zaznaczył, że nie można szerzyć informacji, że szczepienie zamyka temat pandemii. "Osoby zaszczepione dwiema dawkami nie będą trafiały do szpitali i nie będą umierać z powodu covidu, ale wirus ma niestety szansę dalej się transmitować u osób zaszczepionych. (…) Osoby, które są zaszczepione, mają niższą replikację, ale ją mają. Nie łudźmy się, że szczepionki całkowicie zlikwidują temat transmisji" – powiedział.
Napisz komentarz
Komentarze