Z aresztowanymi i przebywającymi w białoruskim więzieniu liderami Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys i Andrzejem Poczobutem solidaryzowali się w niedzielę w Białymstoku uczestnicy cyklicznej akcji, która odbyła się przy pomniku bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Stoją tam symboliczne portrety Borys i Poczobuta.
Główny cel akcji - to przypominanie o aresztowanych, o ich sytuacji, solidaryzowanie się ze wszystkimi prześladowanymi przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Andżelika Borys i Andrzej Poczobut siedzą w białoruskim więzieniu od ponad sześciu miesięcy.
Akcje solidarności z nimi odbywają się w Białymstoku co miesiąc. Biorą w nich m.in. udział Białorusini przebywający w Polsce, ale też mniejszość białoruska w Polsce, Polacy z Białorusi, wspierające ich osoby. Przynoszą zdjęcia, biało-czerwono-białe flagi. Odśpiewano "Rotę", która - jak mówiła przebywająca w Białymstoku działaczka Związku Polaków na Białorusi Maria Ciszkowska, jest hymnem tego związku.
Maria Ciszkowska była aresztowana na Białorusi, została uwolniona ale musiała stamtąd wyjechać, jest w Polsce. Andżelika Borys i Andrzej Poczobut na taki wyjazd z kraju - w zamian za uwolnienie - się nie godzą.
Ciszkowska podkreślała, że o niesłusznie aresztowanych, którzy siedzą w więzieniu "po prostu za nic", nie można milczeć, nie wolno o nich zapominać. Formalnie Borys i Poczobutowi grozi 12 lat więzienia za postawione im przez reżim zarzuty "rehabilitacji nazizmu". Ciszkowska zaznaczyła, że liderzy związku są poddani represjom za "swoją wielką postawę obywatelską".
"Czy to jest normalne, XXI wiek, że setki ludzi - ponad 800 osób (więźniów politycznych na Białorusi - PAP) - marnuje swoje życie. Kochani, mówmy o tym. Piszemy, przekazujemy to, żeby każdy wiedział, co jest tam, na Białorusi. Zostały tam nasze rodziny, teraz nie możemy wrócić, nie wiadomo jak długo to będzie (...) ale po prostu bez nadziei nie ma życia" - mówiła Ciszkowska.
Podlaski poseł PO Robert Tyszkiewicz, szef Komisji Łączności z Polakami za Granicą i szef Parlamentarnego Zespołu ds. Białorusi, który wziął udział w akcji solidarności przypomniał, że Andżelika Borys i Andrzej Poczobut "odmawiają wyjścia z więzienia w zamian za nakaz opuszczenia Białorusi", bo chcą być tam z innymi Polakami, a jako liderzy Związku "poczuwają się do tego, by trwać z nimi w tych prześladowaniach". Ocenił, że jest to "bohaterski wybór", który trzeba doceniać i nie można o nich zapomnieć.
"Siedzą w więzieniu tylko dlatego, że są Polakami i tylko dlatego, że chcą pozostać na Białorusi wraz ze swoimi przyjaciółmi, wraz z Polakami żyjącymi w tym kraju" - podkreślił Tyszkiewicz. Dodał, że dokonywany przed liderów Związku Polaków jest "dramatycznym wyborem", dokonywanym przez każdego człowieka. Przypomniał, że represje na Białorusi mają miejsce także wobec polskich szkół, ludzi z oddziałów Związku Polaków w różnych miejscach.
"Nie możemy dopuścić do tego, aby nad białoruskimi więzieniami gdzie siedzą niewinni ludzie, zapadła cisza. To jest nasze zobowiązanie. To możemy zrobić. My jesteśmy winni solidarność tym ludziom, którzy dziś niewinnie cierpią w białoruskich więzieniach tylko za to, że są Polakami, albo tylko za to, że pragną wolności i podstawowych praw człowieka" - dodał Tyszkiewicz.
Akcję wspiera stowarzyszenie Wspólnota Polska. Przewodnicząca podlaskiego oddziału tego stowarzyszenia Anna Kietlińska powiedziała dziennikarzom, że widać, iż - niestety - białoruski reżim "jest konsekwentny", niewinne osoby siedzą w więzieniach. Dodała, że w Białymstoku jest sporo i Białorusinów i Polaków z Białorusi, którzy przyjechali z Białorusi, a spotkania solidarności z represjonowanymi pokazują, że głos w tej sprawie jest "jeden, wspólny", ale wsparcie i pamięć są potrzebne przez cały czas. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze