Nastolatek był poszukiwany od piątku 1 lipca. W nocy strażacy przerwali poszukiwania, które wznowili w sobotę rano. Ciało młodego chłopaka znaleziono pływające w wodzie. Jak doszło do utonięcia? To dopiero wyjaśni opoczyńska policja pod nadzorem prokuratury. W tej chwili prowadzone są czynności sprawdzające i nie wykluczone są żadne możliwe scenariusze zdarzenia. Czy mogło dojść do utonięcia, którego przyczyną był udział osób trzecich? Policjanci zastrzegają, że za wcześnie na snucie jakichkolwiek hipotez.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że chłopiec przebywał na biwaku wraz z grupą 8 rówieśników z woj. mazowieckiego i opiekunem a szczegóły dotyczące przyczyn śmierci poznamy dopiero po sekcji zwłok
Według informacji, do jakich dotarło Radio ZET, w czwartek na plaży, gdzie biwakowali uczestnicy obozu miała odbywać się zakrapiana alkoholem impreza. Alkohol spożywali zarówno nastolatkowie, jak i ich opiekun. Świadkiem zdarzeń miał być przypadkowy wędkarz. Wychowawca grupy w pewnym momencie zostawił podopiecznych i poszedł spać do namiotu. 17-latek wraz z koleżanką oddalił się tedy od pozostałych znajomych. Z relacji wynika, że 17-letni Wiktor, który najprawdopodobniej nie potrafił pływać, znalazł się w wodzie około godziny 22. Towarzysząca mu dziewczyna próbowała wyciągnąć go bezskutecznie z wody.
Bulwersującą jest informacja o tym, że gdy uczestnicy obozu obudzili opiekuna, zaczęli bezskuteczne poszukiwania. Po jakimś czasie wychowawca miał powiedzieć swoim podopiecznym, żeby posprzątali miejsce imprezy i poszli spać. Tymczasem z informacji przekazanych policji wynikało zupełnie coś innego. Uczestnicy obozu mieli położyć się spać o godz. 23, a nieobecność kolego zauważyć dopiero rano
- Informację o zaginięciu chłopca otrzymaliśmy 1 lipca o godzinie 07:26. Jako pierwsi zostali powiadomieni funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim. Jednakże teren, na którym doszło do zaginięcia, terytorialnie podlega Komendzie Powiatowej Policji w Opocznie, dlatego o godz. 08:24, zgłoszenie zostało przekazane przez KMP w Piotrkowie do dalszego prowadzenia przez KPP w Opocznie. W tym czasie policjanci byli już na miejscu zdarzenia – informuje asp. szt. Barbara Stępień z KPP w Opocznie.
Według informacji opublikowanych na portalu Radia ZET miało dojść do zastraszania i zacierania śladów. Opiekun miał znaleźć paragon ze sklepu, gdzie kupiono alkohol i włożyć go do portfela zaginionego. Paragon w rzeczach syna oddanych przez policję odkrył potem ojciec Wiktora.
Funkcjonariusze nie przeszukali rzeczy zmarłego. Nie przebadano alkomatem nieletnich uczestników obozu, a tylko opiekuna. Opoczyńska Policja wyjaśnia, że nie było podstaw do dokonania przeszukań. Działania, jakie były prowadzone dotyczyły, zgodnie ze zgłoszeniem zaginięcia młodego mężczyzny.
Niejasnych wątków, wyjaśnianych przez Policję jest więcej. Jeden z nich dotyczy telefonu ofiary. Według informacji Radia ZET jeden ze świadków miał słyszeć rozmowę, podczas której sugerowano, by go zakopać.
W internecie pojawiła się specjalna grupę. „Jak ktoś dostanie wezwanie to proszę o info” – czytamy jedną z wiadomości od wychowawcy. Ktoś inny napisał: „I kur**, nikt niczego nie wysyła ze zdjęć i filmów”. Funkcjonariusze sprawdzają też, czy prawdą jest, że po odnalezieniu ciała Wiktora opiekun miał straszyć, że jeśli ktokolwiek powie coś policji, „trafi do więzienia razem z nim”.
Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem każda zorganizowana forma wypoczynku dzieci i młodzieży powinna zostać zgłoszona właściwemu kuratorowi oświaty. Tutaj tego obowiązku nie dopełniono, przez co obóz był prywatną inicjatywą organizatora nie objętą kuratorskim nadzorem. Opiekun nie był nauczycielem, a jedynie wolontariuszem fundacji proobronnej.
Bezpośrednią przyczynę zgonu wykaże sekcja zwłok.
Napisz komentarz
Komentarze