Nie zawsze widoczni po zmroku
Jesteście najbardziej popularnym medium w naszym mieście. Dlatego między innymi postanowiłam napisać do Was krótki list z apelem do pieszych, którzy chodzą po tomaszowskich ulicach. Otóż z racji mojej pracy zawodowej dużo jeżdżę po naszym mieście, zarówno w godzinach dopołudniowych jak tych po zapadnięciu zmroku. Staram się jeździć ostrożnie i powoli, dostosowując mój styl jazdy do okoliczności na drodze. Tyle, że to wszystko na nic, bo bardzo często zdarza się, że muszę gwałtownie hamować, bo nagle tuż przed moim samochodem pojawia się pieszy, który jest absolutnie niewidoczny. To, że nasze ulice są bardzo źle oświetlone nie jest chyba dla nikogo tajemnicą. Wiele ulic tonie w „egipskich” ciemnościach. Do tego dochodzi brak wyobraźni piechurów, którzy wchodzą na jezdnie w przekonaniu, że kierowca jadący samochodem ich widzi. Jest to mniemanie błędne. To, że widzi się jadące auto nie oznacza wcale, że osoby nim jadące będą widzieć przemykającą (nawet na przejściu dla pieszych) osobę, ubraną najczęściej w ciemny strój bez żadnych elementów odblaskowych. Wystarczy oślepiające światło pojazdu jadącego z przeciwka, by przydarzyło się nieszczęście. Piszę ten krótki apel o rozwagę, bo w ostatnim czasie pojawiło się w Waszym serwisie sporo informacji na temat potrąceń pieszych. Pozdrawiam redakcję oraz czytelników NaszTomaszów.pl.
05.01.2013 01:08
4