Szpital pod kosztownym nadzorem
Rady Nadzorcze publicznych, a więc samorządowych i państwowych spółek to miejsca, gdzie lubią trafić politycy. Są miejsce dodatkowego zarobku, sięgającego często kilku tysięcy złotych miesięcznie. Wynagrodzenie trafia na konta członków niezależnie od ilości spotkań i posiedzeń, w których uczestniczą. Może się zdarzyć, że nastąpi to raz w miesiącu, a może się zdarzyć raz w kwartale. Mimo jakiejś nie do końca określonej przepisami odpowiedzialności, faktyczne konsekwencje złego sprawowania nadzoru są właściwe żadne. Do tego Rady Nadzorcze często są jedynie ślepym narzędziem w rękach zarządu danej spółki lub reprezentowanego podmiotu właścicielskiego. Co gorsza zdecydowana większość członków, mimo zdanych egzaminów, nie ma najczęściej pojęcia o podstawowej działalności spółki, którą mają nadzorować. Dobrym przykładem jest Tomaszowskie Centrum Zdrowia, które ubiegły rok zamyka stratą finansową, a obecna perspektywa nie napawa optymizmem.
16.04.2019 23:54
5
3