Publicystyka

Stereotypy mówią, że jesteśmy malkontentkami. Szklanka jest zwykle do połowy pusta. Zwykle chcemy być na czyimś miejscu i w czyjeś skórze.

Termin wyborów coraz bliżej a jedyne czego jesteśmy świadkami to gigantyczna liczba banerów, jakie pojawiają się na tomaszowskich płotach. W tym wyścigu na liczbę pokazanych twarzy nie ma czasu na rzetelną merytoryczną debatę na temat przyszłości miasta. Nikt nie stara się przedstawiać programów. Wyborcy otrzymują "papkę" złożoną z haseł. Trudno nie przyznać racji jednemu z czytelników portalu, który z tych wszystkich górnolotnych sformułowań kpi niemal każdego dnia. Tak zwana opozycja wobec urzędującego Prezydenta skupia się na krytyce, ale czy sama stanowi jakąś alternatywę? Mam co do tego wątpliwości. Obejrzałem konferencję programową i przedstawione na niej propozycje są (delikatnie mówiąc) infantylne. Postaram się więc przybliżyć nieco Program KWW Marcina Witko. W sposób oczywiście subiektywny, bo sam jestem niejako jego współautorem. Na początek kilka zdań na temat ochrony zdrowia.

Od Ziemniaków opowieść wiodąca wprost do Hańby

Cóż, dwa tygodnie pozostało już do wyborów samorządowych. Czasu niezbyt wiele. Płoty, ogrodzenia, elewacje upstrzone są banerami, których utylizacja będzie niemałym problemem. Po raz kolejny mamy więc kampanię wizerunkową. Pokazujemy twarze i cyferki z numerami list, zamiast konkretnych propozycji dla mieszkańców. Skończy się jak zawsze. Wybierzemy ludzi, na których za kilka tygodni zaczniemy narzekać, a nawet zapomnimy jak się nazywają.

Jak fragment piosenki Grzegorza Turnaua ma się do lokalnej polityki? Sami możecie poszukać odpowiedzi na to pytanie, czytając (ma się rozumieć) poniższy felieton

Jesteśmy świadkami ataku medialnego na Ks. Jacka Stryczka i założone przez niego stowarzyszenie Wiosna, którego projektami są Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości. Pragnę zwrócić uwagę na kontekst sytuacyjny, jak również zawartość samej publikacji.

Dzisiaj rano zamieściłem na swoim profilu prośbę, by kontaktowały się ze mną dziewczyny, które w swoich szkołach spotkały się z przypadkami molestowania seksualnego. Podobny wrzuciłem na fanpage NaszTomaszow.pl. Sporo osób ten post udostępniło. Sporo też na niego odpowiedziało. Powtarzało się jedno nazwisko... Jakie? Jeszcze do niego wrócę, ale w zupełnie innym artykule. Tym razem będzie o czymś innym

Cudowny, odurzający zapach wakacji, z dopiero co zaparzoną kawą, w wygodnych ciuchach, a może bez, miłość, przyjaciele, radość płynąca z doświadczania w cudownej scenerii, zwiedzanko, może być rowerem, z grupą przyjaciół, znajomych, samotnie, w mieście, na wsi lub all inclusive, z muzyką w tle (bo tam gdzie jest muzyka jest szczęście).

1 września przeciętnemu Polakowi kojarzy się z dwiema rzeczami: rozpoczęciem nowego roku szkolnego oraz kolejną rocznicą wybuchu II Wojny Światowej. Działania wojenne, rozgrywające się w Polsce w pierwszym jej okresie nie ominęły również i Tomaszowa. W nocy z 6 na 7 września na ulicach naszego miasta rozegrała się bitwa pomiędzy oddziałami wojsk hitlerowskich a 45. Pułkiem Piechoty Strzelców Kresowych, który wchodził w skład 13. Dywizji Piechoty. Warto przypominać tę nierówną walkę z hitlerowskim najeźdźcą prowadzoną w imię Ojczyzny i Honoru.

Kampania samorządowa ruszyła już całkiem oficjalnie. Nie znaczy to oczywiście, że wcześniej jej nie było. Toczyła się ona już od kilku miesięcy, a kandydaci, ordynarnie łamiąc prawo, prowadzili agitację. Najbardziej widoczni to oczywiście Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski, ale i w Tomaszowie do naruszeń dochodziło, chociaż udawaliśmy, że tego nie dostrzegamy. Zamiast ulotek rozdawano na ulicach "wizytówki", które nie były niczym innym niż wyborczą "bibułą". Pojawia się więc pytanie: czy należy ufać ludziom, którzy w tak jawny sposób z prawa kpią i kantują jak tylko mogą? Co będą robić, kiedy zostaną wybrani na stanowiska, funkcje, urzędy o które się starają? Staną się nagle wzorem cnót wszelakich (w tym tych obywatelskich)? Może i tak, wszak historia zna przypadki ladacznic, zamieniających się w pełne sztywnych zasad matrony.

Premier Morawiecki ogłosił dzisiaj rano wybory, a stosowny komunikat ma być dziś opublikowany w dzienniku urzędowym.

Często narzekam, że w naszych samorządach brakuje tzw. pracy koncepcyjnej. Urzędnicy wspólnie z prezydentem (tudzież ze Starostą i Zarządem Powiatu) przygotowują projekty uchwał, programów i apeli a radni radośnie podnoszą ręce ku górze, będąc za lub przeciw. Czy tak być musi? Wcale nie. Dobra, merytorycznie przygotowana Rada, może być doskonałym partnerem dla władzy wykonawczej. Może przygotowywać własne projekty, brać udział w opracowywaniu projektów prezydenckich, wnosić uwagi i zgłaszać wnioski. Niestety takie przypadki należą do rzadkości. Łatwiej tłumnie przybywać na ciasteczkowe poczęstunki z okazji przecięcia takiej, czy innej wstęgi, wypinać dumnie piersi i mądrze potrząsać głowami. Brzuchy i d... rosną i tyle z tego wynika.

Portal samorządowy, będący (przynajmniej w teorii) jednym z najbardziej opiniotwórczych branżowych mediów internetowych przyniósł w ubiegłym tygodniu sensacyjną wiadomość o tym, że w wyborcze - prezydenckie - szranki stanie również w naszym mieście Agnieszka Łuczak. No cóż, nie da się ukryć, że cały Tomaszów na tę właśnie kandydatkę czeka...

Spektakl pt. "Obrona Polskich Sądów" trwa kolejny rok. O ile w ubiegłym roku protesty miały nieco szerszy charakter, to w tym biorą w nich udział głównie osoby w taki czy inny sposób zaangażowane politycznie. Zwyczajny obywatel, na co dzień starający się utrzymywać rodziny, jest tzw. wolnością sądów raczej mało zainteresowany. Z kolei ci, którzy mieli z sądami przynajmniej raz do czynienia, swoimi opiniami raczej się nie dzielą. Jeśli kogoś interesują tematy prawnicze i śledzi na bieżąco (emitowany od kilku lat na Polsacie) program "Państwo w Państwie", wie że sądownictwo u nas kuleje. I nie jest to tylko (chociaż również) winą, jak wielu twierdzi rozwiązań systemowych, tylko tzw. czynnika ludzkiego. Cóż... ten właśnie element rządzący (niestety nieudolnie) starają się wymienić. Pięć nowelizacji ustawy w niespełna rok to kompletna kompromitacja. Nie o tym ma jednak być ten felieton. Rzecz się tyczy protestów, ochraniających je policjantów, oraz fali agresji, którą niezbyt mądrzy ludzie starają się ukierunkowywać na służby mundurowe. Niedawno zamieściłem na ten temat wpis na mojej fejsbukowej tablicy i to, co wypisywała część moich znajomych budzić może jedynie przerażenie. Ludzie, co się z nami dzieje?

Przerażają, czy poruszają ważne społeczne zagadnienia i pokazują wakacyjną porą drugą stronę ludzkiej natury. God bless America. God bless Tomaszów.

AntyPiS w każdej gminie, AntyPiS w każdej rodzinie. Brzmi żartobliwie? Tyle, że śmieszne to wcale nie jest. Partia rządząca jaka jest, każdy widzi i... ocenia. Spektrum ocen jest szerokie. Od bałwochwalczego zachwytu, po graniczącą z obłędem nienawiść. Emocje rosną, a kiedy się pojawiają znika zdrowy rozsądek, w jego miejsce wstępują demony.

Rażą Was zaniedbane miasta? Denerwują niezagospodarowane przestrzenie, lub sposób zagospodarowania niezgodny z jakimkolwiek ładem? Komentujecie sprzedaż miejskich działek a następnie przeznaczanie ich na cele, które nie są niezgodne z prawem ale też nie mają nic wspólnego z długookresową polityką przestrzenną miasta? Rząd właśnie postanowił zlikwidować narzędzie służące do regulacji tych wszystkich tematów. Od 1 stycznia przyszłego roku zniknąć ma instytucja użytkowania wieczystego.

Kapliczkę przydrożną Jezusa Frasobliwego na OLX można kupić już za 300 zł, ale są i droższe za 3000 czy 6000 zł. Można ją sobie postawić w ogrodzie jako ozdobę. Czy coś jest mnie w stanie jeszcze zaskoczyć?

Temat sieci dróg w Tomaszowie jest niezwykle ważny. Od lat borykamy się bowiem z problemem ciężkiego transportu. Działać trzeba teraz.

Znacie tę babeczkę, z przewiązanymi oczyma i mieczem w jednej i wagą w drugiej ręce? Tak, tak... to właśnie ta pani ponoć stać ma na straży sprawiedliwości. Oczy zasłonięte ma po to, by oceny i wyroki były obiektywne. Tymczasem jest w Polsce grupa ludzi, która uważa, że te zasłonięte oczy to pozwolenie na to, by kobietę tę bezkarnie i swawolnie gwałcić, kiedy przyjdzie na to ochota.