„Betliny” Kasi Betlińskiej. Miejsce akcji: Warszawa
Piękny niedzielny poranek. Jedziemy z Wieśkiem Fiszbachem, moim przyjacielem artystą plastykiem, Berlińczykiem z tomaszowskimi korzeniami, na spotkanie z Kasią Betlińską do jej pięknego domu w Sulejówku. Podróż ta sama w sobie ma wymiar magiczny, tak jak każde moje spotkanie i czas spędzony z Wieśkiem Fiszbachem, który obdarzony niezwykłą osobowością obdziela nią otoczenie w taki sposób, że chcesz czy nie chcesz ulegasz jego czarowi i zanim się spostrzeżesz, już tkwisz po uszy w jego aurze. Tym razem tak sugestywnie opowiedział mi o fantastycznym wernisażu „Wystawy portretów pisarzy, których twórczość związana jest ze stolicą” w jego berlińskiej Galerii NaKole, że gorąco zapragnąłem poznać artystkę. Wspólnie uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli spotkamy się z nią w miejscu, w którym powstają jej dzieła. A kiedy poznałem Kasię, od razu poprosiłem ją o wywiad. Przy kawie i domowym cieście rozmawiało nam się znakomicie. Tym bardziej, że Kasia jest osobą ciepłą i skromną, z wrodzonym darem opowiadania historii.
10.07.2013 09:47