Zabytkowymi obiektami od lat nie są zainteresowane samorządy. Są one kosztowne w remontach i utrzymaniu. Objęte pieczą konserwatorską stanowią niemałe wyzwanie przy każdej próbie remontu (swoją drogą przepisy obowiązujące doprowadziły do degradacji i w efekcie wyburzeń wielu ciekawych architektonicznie miejsc). brakuje też sensownych pomysłów na ich społeczne wykorzystanie. Zdarzają się oczywiście wyjątki, jak wyremontowana kamienic, należąca niegdyś do rodziny Knothe , a dzisiaj będąca siedzibą Miejskiego Centrum Kultury. Po kilku latach chyba nie pyta już dzisiaj, czy budynek warto było wyremontować. Szkoda, że to w naszych realiach wyjątek potwierdzający regułę.
Chyba najbardziej znanym pałacem fabrykanckim, które jeszcze istnieje jest pałac Maurycego Piecha przy ulicy Barlickiego. Pałac służył przez lata służbie zdrowia, mieszcząc przychodnie i kasę chorych. Po przemianach ustrojowych trafił w prywatne ręce i odtąd stoi nieużytkowany, niszczejąc coraz bardziej z każdym rokiem. Nieruchomość jest niemal w ciągłej ofercie sprzedaży. Kilka lat temu żądano za nią ponad 4 miliony złotych,. Teraz jest tańszy, ale nie na tyle tani, by kupił go sobie przysłowiowy Kowalski. Zresztą co miałby z nim tak naprawdę zrobić?
Niedaleko pałacu znajduje się willa innych fabrykantów - Helpnerów. Od ćwierć wieku w posiadaniu prywatnego przedsiębiorcy, Również nieużytkowana.
Kilka lat temu przestało funkcjonować przedszkole w willi rodziny Landsbergów przy ulicy Konstytucji 3-maja. Obiekt należy do miasta i już kilka razy wystawiony był na sprzedaż. Wątpliwe, by znalazł nabywcę, więc to kolejny niechciany relikt przeszłości. A kiedy przyjrzymy mu się z "lotu ptaka" okazuje się, że wbrew pozorom jest on ciekawie położony i może stanowić przedłużenie Parku miejskiego. Pytanie najważniejsze: jak znaleźć pomysł na jego funkcjonalność. Do tej pory samorząd takiego pomysłu nie miał.
Tuż obok znajduje się kolejny obiekt, w którym do niedawna mieścił się Powiatowy Urząd Pracy. Zabytkowa willa jest własnością samorządu województwa, który zaproponował, że odda go Starostwu Powiatowemu z ogromną bonifikatą. Starosta Węgrzynowski się nie zgodził ze względu na wysoki koszt remontu.
Przez całe lata obiekty zabytkowe funkcjonowały jako przedszkola. Czasy się jednak zmieniają i warunki w jakich powinny przebywać przedszkolaki też. Trudno się dziwić, że są one przenoszone do nowoczesnych obiektów. Pozostają wtedy pustostany bez pomysłu na ich wykorzystanie, Poniżej jedno chyba z ostatnich "zabytkowych" przedszkoli.
Wszystko wskazuje na to, że kolejnym zabytkowym problemem będzie kolejna willa zlokalizowana przy ul. św. Antoniego, gdzie do niedawna mieścił się SANEPID. Zapewne pójdzie pod młotek i oby spotkał ją los pobliskiego budynku Starostwa, który kupił prywatny właściciel, wyremontował i jest użytkowany, ciesząc oczy przechodniów.
Niestety w Polsce obowiązuje już blisko 30 lat trend zbywania odpowiedzialności za dziedzictwo kulturowe. W ten sposób ulega ono stopniowej degradacji. Lokalne samorządy nie uzyskują wsparcia a istniejące przepisy nie zachęcają do inwestowania.
Podobnie rzecz miała się z właścicielami prywatnych kamienic, dla których bardziej opłacalne z czasem (często po kilku latach walki z konserwatorem zabytków) stawało się podpalenie niż ich remontowanie.
Napisz komentarz
Komentarze