O ile z dorosłymi latoroślami nie ma specjalnie problemu, bo same decydują o tym, czy chcą wystąpić w reklamówce wyborczej mamy lub taty, to już mniejsze pociechy raczej nie mają wpływu na to, że stają się częścią marketingu politycznego, być może partii, której w przyszłości będą się wstydzić. W Internecie nic nie ginie. Niby dzieci, ale ktoś w takiej sprawie decyduje jednak za nie.
Żyjemy w czasach absolutnego ekshibicjonizmu. Pokazujemy niemalże wszystko. Od tego co jemy na śniadanie, przez bieliznę, paznokcie, po podróże, zakupy ubrań i samochodów. Portale społecznościowe przestały być miejscem wymiany myśli, poglądów a stały się prawdziwym targowiskiem próżności. Często posty jednych, budzą zawiść, a nawet nienawiść innych. Słowo: skromność, niegdyś oznaczające cechę wysoce społecznie pożądaną, dzisiaj stało się passe. Czasem odnosi się wrażenie, że ludzie nie pojmują "mądrych" maksym, jakie sobie sami na tablice wklejają.
Nie ma w tym żadnego rozsądku ani mądrości. Problem z dziećmi jest jednak poważniejszy. Z natury rzeczy są one bezbronne. Publikując ich wizerunki narażamy je na różnego rodzaju niebezpieczeństwa. Nigdy nie wiemy, kto przegląda nasze internetowe profile. W przypadku polityków, nawet tych samorządowych nie mają one wysokiego poziomu prywatności. Wiele osób jest zwyczajnie nie znanych. Dodawanych automatycznie lub dla zwiększenia zasięgu przekazu. Czy można być pewnym, czy wśród nich nie znajdzie się na przykład pedofil, lub ktoś kto będzie z jakiegoś innego powodu zaczepiał nasze dziecko na ulicy?
Dlatego warto może pamiętać, że wizerunek dziecka jest jego dobrem osobistym i podlega ochronie, nawet jeśli prawo do wyrażenia zgody na jego publikację wyrażają rodzice lub prawni opiekunowie. Wątpliwości natury etycznej są oczywiste. Dzieci, w odróżnieniu od polityka, nie są osobami publicznymi. Przedstawianie ich jako element politycznej gry może być stygmatem na całe życie i utrudnić w przyszłości karierę zawodową. Dlaczego więc rodzice decydują się na obdzieranie nieświadomych dzieci z ich prywatności? Z jakiego powodu odmawiają im prawa do wychowania w apolitycznym środowisku?
Napisz komentarz
Komentarze