W banku włączył się alarm, przyjechała policja oraz firma ochroniarska. Policjanci stwierdzili, że drzwi są zamknięte. Nie przyszło im do głowy by wykazać się "dobrą orientacją w podległym terenie". Wszystko wskazuje na to, że kiedy funkcjonariusze "interweniowali" złodzieje siedzieli już wewnątrz banku i pakowali gotówkę do toreb.
Informacji o włamaniu na próżno szukać w oficjalnych biuletynach informacyjnych policji. Nic dziwnego, nie ma się czym chwalić. Niestety tomaszowska Policja w okresie ostatnich miesięcy zalicza wpadkę za wpadką.
Śledztwo w sprawie włamania do banku w Będkowie prowadzi prokuratura. W KPP w Tomaszowie Mazowieckim wszczęto też postępowanie wyjaśniające, które odpowiedzieć na pytanie, czy funkcjonariusze zachowali się w czasie interwencji w sposób profesjonalny. Wstępne ustalenia są takie, że złodzieje wykuli dziurę w ścianie. Najprawdopodobniej drogę blokowała im szafa, którą musieli przewrócić. Być może to ona uruchomiła alarm.
Dlaczego funkcjonariusze nie zauważyli dziury w ścianie? Policja przypuszcza, że podczas włamania była ona zastawiona kontenerem na śmieci w taki sposób, aby zasłaniać wybity otwór. Policjanci z Rokicin uznali więc, że mają do czynienia z fałszywym alarmem. Kiedy funkcjonariusze pojawili się przed bankiem, alarm zdążył się już wyłączyć. Przez kilka minut kręcili się w pobliżu ogrodzenia i odjechali
Napisz komentarz
Komentarze