Jesienią po wyrównanym pojedynku Lechia zdołała pokonać rywala 3:2. Statystyki ligowe przeciwnika wskazywały, iż w sobotni wieczór nawiążemy do wspomnianej potyczki i ponownie będziemy świadkami dobrego poziomu obu ekip
Pierwszy gwizdek i rozległa się fala głosu. Blisko 30 kibiców zielono – czerwonych dało popis mocnego, niezwykle widowiskowego, a zarazem kulturalnego dopingu. Piłkarze z Nowowiejskiej szybko dostosowali się do tego poziomu i pierwszą groźną akcję gości obejrzeliśmy już w 12 minucie. Swojego szczęścia strzałem z ostrego kąta próbował Marcin Mirecki. Bramkarz gospodarzy Karol Budzikur czujnie strzegł swojej „twierdzy”.
Niespełna dziesięć minut później doskonałę sytuację stworzyli sobie gospodarzy. W sytuacji „sam na sam” na około 13 metrze z Chachułą znalazł się Mariusz Marczak. Próba uderzenia napastnika była jednak nieskuteczna i piłka minęła zewnętrzną część słupka bramki Lechii.
W 26 minucie ciężar gry strzałem z 30 metra wziął na siebie zimowy nabytek Lechii Mariusz Rozwandowicz. Bardzo mocno uderzona futbolówka minęła defensywę rywala, Karola Budzikura i z ogromnym impetem wpadła w okienko bramki drużyny z Radomia.
Aura na meczu doskonała. Było ciepło, nie padało. Atmosfera na trybunie gości fantastyczna, jednak w 32 minucie piłkarze Broni postarali się "wylać" na nas kubeł zimnej wody. Dobrą ofensywę piłkarzy Broni lewą stroną boiska skutecznym trąceniem piłki zamyka Michał Bojek. Mamy remis 1:1.
Wyrównana walka po obu stronach boiska skutkowała brakiem kolejnych goli. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Po przerwie Lechiści wzięli się od ostrej pracy spychając przeciwnika do defensywy. W 53 minucie oglądamy akcję skrzydłem Lechistów zakończoną wybiciem piłki przez defensora gości na około 25 – 30 metr przed bramkę gospodarzy.
Pech zawodnika Broni polegał jednak na tym, iż futbolówka leciała na nogę asekurującego ten fragment murawy Żytka. Pomocnik Lechii, nie zastanawiając się ani sekundy postanowił spróbować swojego szczęścia uderzając „wolejem” dynamicznie opadającą piłkę. Od utraty gola piłkarzy Broni uratowała znakomita interwencja bramkarza. Szkoda że Wiktor tego nie strzelił, bowiem bylibyśmy świadkami trafienia niezwykłej wręcz urody.
Kolejne fragmenty gry upływały pod znakiem silnego pressingu naszych graczy. W 67 minucie zespołowa akcją Lechii kończy się świetną piłką w pole karne do Mireckiego. Nasz napastnik zachował chłodną głowę i po chwili po raz kolejnych byliśmy świadkami głośnej radości kibiców drużyny przyjezdnej. Marcin pokonał Budzikura uderzeniem w długi róg, a Lechia po raz drugi w tym meczu obejmuje prowadzenie.
W drugiej połowie wydawało się, iż kontrolujemy mecz. Jak się okazało z czasem kontrola ta była złudna. W 73 minucie rzut wolny Marczaka wylądował na poprzeczce bramki Chachuły. W 87 minucie tyle szczęścia już nie mieliśmy. Faktem jest że oddaliśmy inicjatywę. Kolejny rzut wolny strzałem głową na bramkę zamienił Paweł Ankurowski. Piłkarz wykorzystał nieporozumienie naszej defensywy z goalkeeperem Lechii.
Po dramatycznym i niezwykle interesującym meczu Lechia remisuje z Bronią Radom 2:2. Można rzec że wynik bardzo dobry, jednak z przebiegu gry – pechowy. Była ogromna szansa na trzy punkty. Zaprezentowaliśmy dobry futbol - zabrakło detali.
Sobotni remis nie zmienił naszej sytuacji w tabeli i wciąż zajmujemy 12 miejsce w rozgrywkach trzeciej ligi. Wiele jednak zależy od jutrzejszego meczu Omegi Kleszczów z Sokołem Aleksandrów. W przypadku wygranej gospodarzy spadniemy na 13 lokatę.
BROŃ RADOM – RKS LECHIA 2:2 (1:1)
0: 1 Rozwandowicz 26”
1: 1 Bojek 32”
1: 2 Mirecki 67”
2: 2 Ankurowski 86”
Broń Radom: Budzikur – Wieczorek (46” Krukowski), Skórnicki, Ankurowski, Dobosz, Leśniewski, Sałek (75” Gorczyca), Bouchniba (84” Wichucki), Bojek (68” Wicik), Nowosielski, Marczak
RKS Lechia: Chachuła, Dolot, Matuszczyk, Milczarek, Matysiak, Prusinowski (88” Stańdo), Żytek, Potakowski, Jardel (84” Wiejak), Rozwandowicz, Mirecki (90” Majchrowski)
Napisz komentarz
Komentarze