Już przed rozpoczęciem spotkania, zerkając w ligową tabelę, łatwo można było wywnioskować, że kaliszanie będą dla nas trudnym przeciwnikiem. Zespół MKS-u jako jedyny w naszej grupie nie doznał w tym sezonie jeszcze goryczy porażki, a zajmowana przed weekendem pozycja wicelidera oznaczała jedynie to, że rozegrali oni o jedno spotkanie mniej od liderujących Wilków z Wilczyna. Tomaszowianie zaś po szczególnie udanym spotkaniu sprzed tygodnia wierzyli, że jeśli uda im się powtórzyć świetną grę, będą mogli liczyć nawet na zwycięstwo.
W pierwszym secie spotkania żadna ze stron nie potrafiła narzucić swojego stylu gry. Tomaszowianie psuli na początku meczu dużo zagrywek i nie wykorzystali kilku akcji w kontrze, a mimo to utrzymywali wynik w okolicy remisu. Było tak do stanu 19:19. Wtedy na zagrywce pojawił się kapitan gości – Wojciech Pytlarz. Swoją bardzo dobrą grę w tym secie podsumował serią skutecznych serwisów. Pomimo wziętego przez trenera Migałę czasu, nie potrafiliśmy wyprowadzić skutecznego ataku. Udało się to dopiero przy stanie 24:19. Chwilę później set był już jednak skończony na korzyść kaliszan (25:20).
Odsłona druga to z kolei lepsza gra MKS-u w początkowej fazie tej partii. Goście odskoczyli już do stanu 8:4. O czas poprosili trenerzy Lechii. Nasi siatkarze po powrocie na parkiet zaczęli stopniowo poprawiać swoją grę i wynik. Udaną zagrywką i skutecznym blokiem odrabiamy straty, by ostatecznie doprowadzić do stanu 14:14. Kiedy równa gra obu drużyn zmierzała do samej końcówki w secie, przy stanie 22:21 dla Kalisza, kontuzji kolana doznał ich kapitan i wyróżniający się zawodnik (Pytlarz), który opuścił boisko i nie pojawił się już na nim do końca meczu. Ta oczywista strata nie podziałała jednak demobilizująco na przeciwnika, dzięki czemu chwilę później goście mogli się cieszyć zwycięstwem w drugim secie 25:23.
Nadzieje na odwrócenie losów meczu odżyły na chwilę wraz z początkiem partii trzeciej. MKS nie był w stanie wyprowadzić skutecznego ataku, więc błyskawicznie na tablicy wyników wyświetliło się prowadzenie naszej drużyny 5:1. Ale był to tylko chwilowy zryw Lechii. Przyjezdni dzięki kilku skutecznym akcjom złapali wiatr w żagle i najpierw doprowadzili do remisu 7:7, zaś po kilku minutach prowadzili już 12:8. Był to z pewnością kluczowy moment tego seta, ponieważ do końca partii MKS pilnował już tych 4-5 punktów przewagi. Ostatecznie przegraliśmy trzeciego seta do 19 i cały mecz 0:3.
Niestety pojedynek z Kaliszem, choć nie najsłabszy w naszym wykonaniu, nie możemy udać za udany. W porównaniu do meczu sprzed tygodnia zabrakło nam równie mocnej i skutecznej zagrywki. W dodatku oddać trzeba siatkarzom MKS, że wyróżniali się oni szczególnie w grze defensywnej stawiając wiele skutecznych bloków i broniąc ogromną liczbę naszych ataków.
W przyszłym tygodniu nasz zespół rozegra wyjazdowe spotkanie w Częstochowie z tamtejszym Norwidem. Będzie do przedostatni mecz I rundy spotkań. Ostatni mecz tej rundy rozegramy we własnej hali 29. listopada przeciw Wilkom z Wilczyna.
KS Lechia Tomaszów Maz. – MKS Kalisz 0:3 (-20, -23, -19)
Lechia zagrała w składzie: Zugaj, Latocha, Jedliński, Wieczorek, Zalewski, Ostrowski, Kornacki oraz Herbich, Knap i Zawisza.
Trenerami zespołu są: Tomasz Migała i Andrzej Zając.
Komplet wyników 7. kolejki:
KS Lechia Tomaszów Mazowiecki – MKS Kalisz 0:3
Bzura Ozorków - Exact Systems Norwid Częstochowa 0:3
AZS UŁ Łódź – LKS Czarni Wirex Rząśnia 1:3
STS Skarżysko Kamienna – SMS PZPS II Spała 2:3
LUKS Wilki Wilczyn – pauza
Napisz komentarz
Komentarze