Piękna słoneczna pogoda, oraz marka rywala przyciągnęły na Nowowiejską rzeszę kibiców, którzy tego dnia liczyli na widowisko piłkarskie wysokich lotów. Niestety takiego się nie doczekaliśmy. Obie drużyny grały dość zachowawczo.
Pojedynek lepiej jednak rozpoczęła Lechia, która zdominowała przebieg gry. W 3 minucie tej potyczki obejrzeliśmy ładnie prostopadłe zagranie Pierzyńskiego do Jardela. Brazylijczyk minimalnie przegrał pojedynek biegowy z bramkarzem gości Szymonem Gąsińskim.
Pięć minut później swój popis umiejętności zaprezentował nam Mirecki. Marcin zdołał oddać strzał z ostrego kąta, jednak nie był on zbyt udany. Piłka przeleciała obok słupka bramki strzeżonej przez Gąsińskiego.
W drugim kwadransie gry obudzili się piłkarze ŁKS. Dobre długie podanie krzyżowe na z lewej na prawą stronę kończy się rajdem w pole karne zawodnika przyjezdnych i wbiciem piłki na 5 – 6 metr. Na szczęście czujność zachował Holewiński .
W 27 minucie kolejna akcja gości, kończy się kolejną próbą pokonania Holewińskiego. Futbolówka mija bramkę Artura.
Końcowa faza pierwszej części tego niezbyt miłego dla oka meczu to wymiana ciosów. W 43 minucie jeden z graczy ŁKS posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej Holewińskiego, jednak żaden z rywali nie przeciął tego niebezpiecznego zagrania. Po chwili z kontrą wyszli Lechiści. Całą akcję zielono – czerwonych fatalnym strzałem z około 15 metrów (lewa strona pola karnego ŁKS) zamknął Milczarek.
Pierwsze 45 minut fatalne. Obie drużyny prezentowały się słabo. W pierwszym kwadransie gry, swoje tempo gry narzuciła Lechia. Drugi kwadrans zdominował ŁKS. Ostatnie 15 minut tej części gry ty wyrównana walka z obu stron. Niestety całość nie przełożyła się na sytuacje czysto podbramkowe. Żadna z drużyn nie podjęła ryzyka walki o komplet punktów.
W drugiej odsłonie obejrzeliśmy kontynuację przeciętnego poziomu piłkarskiego tego spotkania. Lepiej zmotywowani z szatni wyszli jednak piłkarze ŁKS.
W 58 minucie goście wywalczyli rzut rożny, po którym zrobiło się groźne zamieszanie w naszej szesnastce. Obrońcy Lechii na szczęście stanęli na wysokości zadania i wybili piłkę na połowę rywala.
W 59 minucie jeden z graczy ŁKS, dźwignął lewym skrzydłem naszych obrońców, po czym zszedł do linii końcowej. W momencie gdy nadarzyła się dobra okazja na przysłowiową patelnię na 8 – 10 metr piłkarz ŁKS niespodziewanie się pogubił i grę od bramki wznowił Holewiński.
W 63 minucie oglądamy pierwszą zmianę w naszym zespole. Boisko opuszcza Żytek, a na murawie pojawia się Potakowski.
Obraz gry niewiele się zmienia, więc trener Rogulski postanawia skorzystać z dwóch kolejnych zawodników siedzących na ławce. Jardela zmienia Rakowski, natomiast Matuszczyka zastąpił Kamil Szymczak. Dla kapitana Lechii będą to pierwsze minuty w tegorocznym sezonie ligowym.
Zmiennicy prezentują się dobrze. Rakowski wniósł siły w walce na połowie rywala. Kamil natomiast zadbał o spokój w rozegraniu akcji ofensywnych.
Niestety w 74 minucie, po raz kolejny o sobie daje znać drużyna gości. Dobra ofensywa lewą stroną, której nie potrafią zatrzymać defensorzy Lechii, kończy się wyłożeniem piłki na 22 – 25 metr. Tam znakomicie uderzeniem z dystansu całość zamyka Aleksander Ślęzak i piłka ląduje w siatce Holewińskiego.
Kapitalny gol zawodnika przyjezdnych otwiera wynik pojedynku. Sam gracz zapewne odkupił swoje wcześniejsze winy w postaci sześciu żółtych kartek (3 czerwonych za żółte) z poprzednich spotkań.
Zimny prysznic pobudza naszych zawodnik do lepszej gry. W 78 minucie Szymczak popisał się bardzo ładnym podaniem z głębi pola do Potakowski. Daniel jednak przegrał pojedynek biegowy z Szymonem Gąsińskim.
Dwie minuty później oglądamy praktycznie kopię akcji z 78 minuty. Wysoka piłka Szymczaka do Potakowskiego, kończy się strzałem głową Daniela nad lekko spóźnionym Gąsińskim. Radość na trybunach ogromna, bo piłka zmierza do pustej bramki. Euforia nie trwa długo – futbolówka zatrzymuje się na słupku.
Napór Lechii trwa. W 81 minucie kapitalną indywidualną akcją popisuje się Mirecki. Marcin mija obrońców z Łodzi jak tyczki, po czym podejmuje swoją próbę pokonania goalkeepera przyjezdnych. Piłka przelatuje nad Gąsinskim, ale po chwili trafia w poprzeczkę bramki ŁKS. Szansę dobitki ma jeszcze Rakowski, ale w doskonałej wręcz okazji na 8 metrze - pudłuje. Nie mamy dzisiaj szczęścia. W tej sytuacji można sobie postawić także pytanie, czy też Gąsiński, końcami palców nie sparował tej futbolówki? Zapewne video z meczu odpowie nam na powyższe pytanie.
Mimo przewagi w końcówce, Tomaszowianie nie potrafią odrobić strat. Lechia przegrywa z ŁKS Łódź 0:1 i ląduje na 12 miejscu w tabeli. ŁKS Łódź dzięki trzem kolejnym punktom awansował na piątą pozycję.
RKS Lechia - ŁKS Łódź 0:1 (0:0)
0:1 Aleksander Ślęzak 74"
RKS Lechia: Holewiński - Matysiak, Cyran, Matuszczyk(67" Szymczak), Milczarek - Pierzyński (80" Król), Żytek (63" Potakowski), Prusinowski, Wiejak - Jardel (67" Rakowski), Mirecki
ŁKS: Gąsiński - Cupriak (67" Bielicki), Filipiak, Karbownik, Rózycki (46" Patora), Salski, Sarafiński, Ślęzak, Staroń (86" Golański), Zimoń, Sierant
Napisz komentarz
Komentarze