To historia naszego Wolfika, naszego weterana, najkochańszego, najmądrzejszego, WSPANIAŁEGO PSA.
Przed Bożym Narodzeniem 2012 roku na ulicy Barlickiego wyrzucono go z auta, tak poprostu, perfidnie. Wolontariuszka usłyszała tylko pisk, krzyk. I od tej pory Wolfi stacjonował przy sklepie, dostawał pyszne jedzenie od Wolontariuszki, głaskanie, przytulanie, wszystko co najlepsze. Szukaliśmy mu domu, aż.. dostaliśmy telefon.
Wolfiego potrąciło auto. NIE JEDNO AUTO, DWA AUTA. Żaden z szanownych Panów kierowców nie zatrzymał się, bo po co ? Przecież to TYLKO pies. Na sygnale zawieźliśmy go do schroniska, walczyliśmy, zbieraliśmy pieniądze na operację, odwiedzaliśmy. I do tej pory to robimy. Pokochali go wszyscy, WOLONTARIUSZE, PRACOWNICY, KAŻDY.
Wolfik doznał bardzo poważnego złamania podudzia z wieloma odłamami. Miał roztrzaskane kości. Założony mu został drut, który przechodził przez staw kolanowy. Dodatkowo kilka przewiązek drucianych wokół kości. Ze względu na to, że Wolfik jest nie najmłodszy, wszystko zrastało się w powolnym tempie.
Po kilku miesiącach druty zostały zdjęte. Na początku opatrunki zmieniane były raz na tydzień, potem trzeba było wymieniać je codziennie. Wolfi był rehabilitowany, staw był ćwiczony. Ale w dobie przepełnionego schroniska czasu na pracę z Wolfem było niewiele.
Wolfi ze względu na chorą łapę, musiał kilka miesięcy żyć w klatce, dla ograniczenia ruchów. Wychodził tylko poza schronisko, by załatwić swoje potrzeby. Biegał wtedy jak oszalały, korzystał z wolności.
Niestety na początku maja 2013 roku została podjęta decyzja o amputacji tylnej, prawej łapy. Byliśmy zdruzgotani, ale jednocześnie widzieliśmy w Wolfim ulgę, radość, że już nie będzie musiał się męczyć z chorym kikutem.
Od tragicznego wypadku minął już ponad rok. Nikt nie interesuje się naszym ukochanym weteranem. Nikt o niego nie pyta. My - Wolontariusze szukamy mu domu, ogłaszamy na portalach, ale kto zechce naszego Wolfiego?
Wolfi ma około 8 lat. Jest naszym jedynym schroniskowy trójłapkiem. Przeżył już tyle złych chwil, że chyba nie ma nadziei na lepsze jutro. Wolfi to pies bardzo skrzywdzony, miesiące pracy i oczekiwań na to, że łapka będzie sprawna. Ciągłe przenosiny do różnych boksów, klatek. W końcu decyzja - amputacja. Bardzo dobra decyzja, gdyż bez tylniej łapy radzi sobie świetnie. Ale co mu to daje? Nikt o niego nie pyta, wszyscy zapomnieli, jest sam, całkiem sam, w zimnym boksie. Czy nie znajdzie się ktoś kto ocali go od zapomnienia? Wolfi jest przygaszony, jak wiele psów w schronisku. Nie walczy, nie prosi się o uwagę. Na spacerze jest radosny, uśmiechnięty, ale jak wraca do boksu to nie ten sam pies. Zapiera się i nie chce wejść... boi się.. ale kto by się nie bał?
Szukamy dla Wolfiego domu, takiego prawdziwego, kochającego.
Kontakt w sprawie Wolfika:
730-355-970
730-355-971
Napisz komentarz
Komentarze