Zielono – czerwoni do meczu przystąpili bez Daniela Potakowskiego, u którego stwierdzono niegroźną kontuzję. Do wyjściowej jedenastki natomiast wrócił nieobecny w weekend Kamil Szymczak, oraz Mateusz Milczarek. Skład uzupełnili: Holewiński, Matysiak, Dolot, Cyran, Król, Morgaś, Tonowicz, Kowalski, oraz Piechna.
Lechiści w swoim stylu zaczęli imponująco i już w trzeciej minucie spotkania objęli prowadzenie w meczu. Kowalski z rzutu wolnego dograł piłkę do dobrze ustawionego w polu karnym Króla, a ten będąc odwrócony tyłem do bramki zdołał przelobować bramkarza gospodarzy, tym samym wyprowadzając nasz zespół na jednobramkowe prowadzenie.
Cztery minut później na uderzenie z rzutu wolnego decyduje się Jakub Popiński. Piłka ustawiona na 30 metrze, leci w kierunku bramki Holewińskiego… zabrakło dosłownie centymetrów, aby gracze beniaminka mogli się cieszyć z wyrównania.
Kolejny kwadrans to słaba gra obu drużyn. Dużo walki w polu, brak dokładności i sporo chaosu w środkowej strefie boiska. Dopiero w 30 minucie spotkania obejrzeliśmy akcję wartą odnotowania. Przed dobrą okazją do strzelenia drugiej bramki dla przyjezdnych stanął Piechna, ale jego uderzenie bardziej przypominało podanie do bramkarza aniżeli pozytywną próbę podwyższenia rezultatu.
Tuż przed przerwą swojej szansy próbował jeszcze Morgaś, ale wziął on przykład ze starszego kolegi i popisał się dużą niefrasobliwością.
Pierwsza połowa kiepska, lecz z jednobramkowym prowadzenie naszych. W końcu jak to u polskich piłkarzy bywa ostatnio (cytuję) „liczą się trzy punkty, a nie styl, ten będzie na Anglię” – wygląda to nie najgorzej. Druga odsłona przynosi wreszcie zmiany.
W 53 minucie boisko opuszcza Kowalski, a w jego miejsce pojawia się bohater sobotniego meczu – Mariusz Zaor. Tuż po zmianie, przed swoją drugą i chyba najlepszą szansą na gola staje Piechna, tym razem będąc w sytuacji „sam na sam” z Chojnackim. W przenośni i dosłownie, obroną ręką wychodzi ten drugi, nie dając się zaskoczyć.
Gospodarze poczynają sobie, co raz śmielej, a z Lechistów jak by uszło powietrze. W 65 minucie drugie ostrzeżenie wysłała nam Romanowski. Na nasze szczęście jego strzał z bliskiej odległości był zbyt lekki, aby móc sprawić problemy Arturowi Holewińskiemu.
Niestety przysłowie brzmi: „ do trzech razy sztuka”. W 71 minucie Jakub Kołaczek zdołał oddać strzał z dystansu, który wylądował w nogach naszych defensorów. Obrońcy Lechii w niegroźnej sytuacji popełnili błąd, wybijając piłkę pod nogi….. Kołaczka. Ten widząc leżącego na murawie Holewińskiego, nie zastanawiając się ani sekundy, uderzając z pierwszej piłki doprowadził do wyniku 1:1.
W 76 minucie Majic decyduje się na drugą zmianę. Boisko opuszcza Król, a jego miejsce zajmuje Kubiak. Niestety nie przynosi to zmiany rezultatu, a co więcej, także stylu gry.
Gospodarze rozochoceni strzeleniem gola, „przycisnęli” naszych do murawy. W 83 minucie błąd naszej defensywy, „naprawia” wyjściem z bramki Holewiński. Kolejno dobrym, lecz niecelnym strzałem głową popisuje się Feliksiak.
W 89 minucie kropkę nad „i” postawić mógł Kasztelan. Na nasze szczęście w bramce mamy „Jeżyka”, który po raz kolejny uratował nam choćby punkt.
Słaby mecz, słaba postawa naszych tak można podsumować to spotkanie.
Lechia z dorobkiem jedenastu punktów zajmuje dobre, piąte miejsce w lidze, tracąc do rewelacyjnej Legionovii 7 „oczek”.
Już w sobotę o godzinie 16 na boisku przy ulicy Nowowiejskiej czeka nas dużo poważniejszy sprawdzian. Do Tomaszowa przyjeżdża wicemistrz poprzedniego sezonu – MKS Kutno. Goście sobotniego pojedynku jak do tej pory grali słabo, jednak powoli wracają na właściwe tory, m.in. remisując z Sokołem Aleksandrów i wygrywając swój środowy mecz z Bronią RADOM.
Serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców.
Napisz komentarz
Komentarze