Już w 2 minucie Lechiści wywalczyli rzut wolny. Kowalski podchodzi do piłki, ale strzał naszego pomocnika szczęśliwie sparował goal keeper Pogoni Pyrkowski.
Trzy minuty później mieliśmy kolejny stały fragment gry, którego egzekutorem był Szymczak. Kapitan Lechii posłał piłkę na długi słupek, dobrze akcję zamyka Kubiak i piłka uderzona w słupek wpada do bramki. Lechia szybko obejmuje prowadzenie w meczu z „juniorami” Pogoni.
Lechia nie schodzi z połowy rywala. Swojego szczęścia ponownie próbuje Kowalski, ale jego strzał z 20 metra daleki jest od ideału. W 10 minucie ładną akcję trójki Szymczak, Matysiak, Król zamykał ten ostatni. Niestety piłka uderzona głową po koźle, o centymetry mija poprzeczkę rywala. Minutę później uderzenia z daleka próbuje Szymczak, ale nie ma on dzisiaj dnia i na drugą bramkę przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Zgodnie z planem Lechia zdominowała rywala, jednak brakuje dobrego podania otwierającego. W 19 minucie nareszcie obejrzeliśmy dobre zagranie. Kowalski posłał piłkę z głębi pola do Kubiaka. Niestety Kamil z najbliższej odległości uderza za wysoko.
Trzy minuty później Kubiak skopiował zagranie Mariusza i wypuścił grającego na prawej stronie dynamicznego Stańdo. Napastnik Lechii niczym bolid formuły jeden wbiegł w pole karne i technicznym strzałem na długi słupek po raz drugi dzisiejszego dnia uszczęśliwił tomaszowską publiczność. Mamy 2:0.
Wydaje się, iż kolejne gole to tylko kwestia czasu. 30 minuta meczu i mamy kolejny nieudany strzał Szymczaka z rzutu wolnego. Mija niespełna 120 sekund i oglądamy kolejną piękną akcję zespołową.
Szymczak obsłużył prostopadłym podaniem Stańdo, napastnik ustawiony na tym razem na lewej stronie wycofuje ją na 16 metr Królowi, który pięknie uderza z pierwszej piłki na bramkę Pyrkowskiego, ale ten zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny.
W 34 minucie Szymczak próbuje uderzenia z dystansu, ale nie ma on dzisiaj dobrego dnia. Mija niespełna minuta i drużyna gości po raz pierwszy daje znać o sobie w tym spotkaniu. Szybki kontratak zostaje zakończony minimalnie niecelnym strzałem na bramkę Holewinskiego.
To nie koniec emocji niespełna minutę później gracze Pogoni wyprowadzają kolejną groźną „kontrę”, jednak akcja 2 na 1 kończy się fatalnym zagraniem jednego z zawodników Ekologa i niebezpieczeństwo zostaje zażegnane. Stare piłkarskie porzekadło mówi: „niewykorzystane sytuacje się mszczą”, więc w 39 minucie arbiter główny spotkania dyktuje rzut karny dla Lechii za faul na Kubiaku.
Do piłki ustawia się (ku zdumieniu publiczności)… Kowalski. Etatowy jak do tej pory egzekutor jedenastek – Kamil Szymczak dostaje wolne. Mariusz bierze rozbieg, Pyrkowski wyczuł intencję naszego zawodnika, ale mamy trzeciego gola. Bo strzał pomocnika Lechii był silny i precyzyjny. 3:0 i trzy punkty zostają w Tomaszowie, a to jeszcze nie koniec.
Zbliża się 45 minuta spotkania. Aktywny od początku meczu Kubiak otrzymał piękną piłkę od Szymczaka, po czym posyła kolejną „bombę”, Pyrkowski jednak gra dzisiaj dobrze i jako jedyny z graczy Pogoni trzyma poziom czwarto-ligowy.
Sędzia dolicza minutę i Dolot przypomniał sobie swoją grę w formacji pomocy, kiedy to występował w Zjednoczonych Bełchatów. Defensor pociągnął kilkanaście metrów, po czym oddał futbolówkę Szymczakowi, który pięknie wyłożył ją Kubiakowi, a ten mógł się cieszyć ze swojej dziewiątej bramki w sezonie. Precyzyjny strzał naszego napastnika zamknął pierwszą połowę wynikiem 4:0.
Mecz bez historii. Tak naprawdę to wszyscy kibice Lechii zastanawiali się przed tym spotkaniem nie nad tym czy Lechia zdobędzie trzy punkty, tylko nad tym ile goli obejrzą.
Początek drugiej połowy mógł nam przynieś bramkę numer pięć. W 47 minucie Król popisał się pięknym strzałem z przewrotki. Kibice są zachwyceni uderzeniem Klaudiusza, jednak jęk na trybunach oznaczał jedno – gola nie ma. Poprzeczka ratuje Pyrkowskiego i klub Pogoni.
Kolejne minuty przebiegają wg. w/w scenariusza. Lechia atakuje, Pogoń nieporadnie się broni. Na ich szczęście nasza ofensywa jest dość chaotyczna i na meczu zaczyna wiać nudą.
Mija pierwszy kwadrans gry drugiej połowy. Do końca spotkania pozostało trzydzieści minut. Król po raz kolejny staje przed szansą strzelenia gola w tym meczu. Jednak skiksował na pusta bramkę! Już chyba lepszej okazji wymarzyć sobie nie można.
Chwilę później trener Majić decyduje się na podwójną zmianę. Do składu wracają rekonwalescenci. Nowacki i Rakowski wchodzą na boisko. Natomiast murawę opuszcza Stańdo i…. Szymczak. Majic chce oszczędzić naszego kapitana, który przed najważniejszym meczem sezonu zagrożony był absencją za żółte kartki. Na szczęście Kamil w Działoszynie zagra.
W 62 minucie mamy kolejny stały fragment gry. Kubiak ustawiony z lewej strony posyłka piłkę w szesnastkę, bramkarz próbuje łapać piłkę na 10 metrze, ale Dolot głową uprzedza Pyrkowskiego i strzela piątego gola dla Lechii. Arbiter jednak przerywa grę twierdząc, iż goalkeeper był faulowany. Tragikomiczna decyzja, ponieważ bramka jak najbardziej prawidłowa.
68 minuta i kolejna podwójna zmiana w szeregach lidera czwartej ligi. Grudzińskiego zastępuje Turek, natomiast w miejsce Króla pojawia się Jakub Pawłowski.
W 77 minucie Kubiak zdobywa w dzisiejszym spotkaniu swój czwarty punkt w klasyfikacji kanadyjskiej. Kamil ładnie „wypuszcza” Rakowskiego, który naciskany przez obrońcę Ekologa, wygrywa pojedynek biegowy w polu karnym i precyzyjnym strzałem umieszcza piłkę w siatce. 5:0.
Dwie minuty później oglądamy atomowe uderzenie Kowalskiego. Piłka jak błyskawica leci w kierunku bramki Pyrkowskiego, ale ten po raz kolejny nie daje się pokonać i mamy tylko rzut rożny. Piłkarze Pogoni są już myślami w szatni, ale Lechiści nie odpuszczają.
W 85 minucie błąd rywala przy wyprowadzeniu piłki wykorzystuje Matysiak. Obrońca Lechii znajduje się w sytuacji „sam na sam” z Pyrkowskim. Nie za bardzo wiedząc, co ma zrobić decyduje się na lob. Piłką mija bramkarza i ląduję na siatce.
Upływają kolejne dwie minuty. Młody Pawłowski popisuje się tomaszowskim kibicom pięknymi norzycami. Pyrkowski jakimś cudem paruje piłkę nad poprzeczkę. Co za akcja.
Ostatnia minuta spotkania. Rakowski po ładnej zespołowej akcji pięknym strzałem przy krótkim słupku ustala wynik tego pojedynku na 6:0.
Koniec meczu Lechia zdobywa przypisane już wcześniej przez kibiców trzy punkty. Za tydzień do Działoszyna jedziemy po awans, a być może po mistrzostwo. Nasza wygrana i strata punktów przez Wieluń pozwoli naszej drużynie na osiągnięcie tych dwóch upragnionych celów. Jednak łatwo nie będzie, bo Warta wiosną to rewelacja rozgrywek i podobnie jak Lechia zanotowała tylko jedną porażkę.
Sprawa która nas dotknęła to zachowanie kibiców. Być może warto się zastanowić zanim posypią się epitety w stylu: „ pogoń 1, 2, 3, 4, 5, 6, ahahaha”, bądź „wracajcie z buta to będzie wasza pokuta” albo jeszcze gorsze. Szacunek rywalowi się należy.
Sytuacja finansowa klubu ze Zduńskiej Woli jest tragiczna, jednak to oni grali kilka lat w IV i rok w III lidze, kiedy my jeździliśmy po wioskach. O ile WOY, Paradyż, Wieluń to dzisiaj zespoły na podobnym poziomie i taka presja przez kibiców jest jak najbardziej wskazana o tyle Pogoni należy się szacunek za to że tym chłopakom chce się grać mimo, iż praktycznie dostają kilka bramek w meczu, a poza tym praktycznie grają dla przyjemności.
I tak już upokorzona przez Lechistów Pogoń miała dość, no, ale cóż „leżącego” trzeba jeszcze kopać. Panowie nie na tym polega doping. Reasumując: zapomniał wół jak cielęciem był.
Wracając do ligi.
Działoszyn daleko, jednak w sobotę o 17 warto tam jechać i dopingować nasz zespół. Od awansu dzielą nas tylko trzy punkty.
Napisz komentarz
Komentarze