- Szedłem z zakupami w kierunku pobliskiego parkingu, kiedy usłyszałem krzyki - opowiada jeden ze świadków zdarzenia. - Odwróciłem się i zauważyłem ubranego na czarno mężczyznę szarpiącego drugiego, który z trudem utrzymywał się na nogach. Nagle agresor uderzył w twarz pijanego, który się przewrócił. Bandyta zaczął go wielokrotnie kopać po głowie. Po chwili pochylił się nad nie dającą znaku życia ofiarą i zaczął bić pięściami, krzycząc, że teraz złamie nieprzytomnemu nos. Odchodząc kopnął jeszcze kilka razy leżącego. Zostawiłem zakupy w samochodzie wróciłem w kierunku skrzyżowania. Zatelefonowałem na Policję.
Być może ofiara zostałaby jeszcze bardziej zmasakrowana, gdyby nie reakcja idącej drugą stroną ulicy kobiety, która zaczęła krzyczeć na napastnika. Leżący na ziemi pobity człowiek zaczął się ruszać. Jego twarz przypominała krwawą miazgę. Łobuz, który go pobił stał beztrosko po drugiej stronie ulicy i spokojnie przyglądał się swojej ofierze.
- W pewnej chwili łobuz poszedł do nas i zapytał, czy chcę leżeć obok pobitego przez niego człowieka - opowiada świadek pobicia. - Jak gdyby nigdy nic wszedł sobie do sklepu i kupił piwo. Wszedłem za nim i poprosiłem sprzedawcę o zamknięcie drzwi na klucz. Zatelefonowałem jeszcze raz pod numer alarmowy. Policjanci przyjechali po kilku minutach. Bandyta siedząc zamknięty w sklepie wcale się tym faktem nie przejmował. Cały czas mi wygrażał i straszył kuzynem policjantem. Później wyciągał jakąś legitymację i nią wymachiwał.
Policja na miejscu zdarzenia pojawiła się bardzo szybko. Napastnik przyznał się do zmasakrowania ofiary, nie kryjąc satysfakcji ze swojego bandyckiego zachowania. Cieszył się, że pobił człowieka, który jak twierdził kopnął w okno jego mieszkania.
- Dla takiego zachowania nie ma żadnego usprawiedliwienia - mówi wzburzony świadek, który wezwał Policję. - Pobity był w takim stanie, że mało prawdopodobne, by mógł cokolwiek kopnąć poza zbyt wysokim dla niego krawężnikiem.
Agresywnego zbira zabrała Policja, która wezwała też pogotowie ratunkowe, by udzieliło pomocy pobitemu mężczyźnie. Już jutro dowiemy się, czy bandzior spędzi jakiś czas za kratkami, czy oskarżyciel publiczny uzna „niską szkodliwość społeczną” bestialskiego zachowania oprawcy i zarządzi wobec niego dozór policyjny.
Napisz komentarz
Komentarze