Lechia na boisko wyszła silnie zmotywowana. Zawodnicy wiedzieli o co toczy się gra. Mieli też przewagę własnego boiska i publiczności. Od pierwszych minut na boisku toczy się bezkompromisowa i wyrównana walka. Z minuty na minutę jednak, to Lechia wydaje się osiągać widoczną przewagę.
Pierwsze 45 minut kończy się bezbramkowym remisem. W drugiej z lepszej strony pokazują się Lechici. Kilka ciekawych akcji, niestety nie przypieczętowanych zdobyciem bramki. Gra przeciwników staje się bardziej nerwowa, co obrazują trzy żółte kartki.
W miarę mijającego czasu gra jest coraz bardzie zacięta. O przegranej zadecydowała akcja w 70 minucie meczu. Po rzucie wolnym z lewej strony boiska, w odległości około 25 metrów od bramki Marcin Mirecki pokonuje dosyć niespodziewanie świetnie spisującego się przez cały mecz, Chachułę.
Kolejne 20 minut, to ataki Lechii na bramkę WOYa. Niestety nie przynoszą one pożądanego rezultatu. I mecz kończy się niezasłużoną porażką 0:1.
Pozostaje wciąż otwarte pytanie, czy sobotnia porażka przekreśla całkowicie szansę Lechii na awans. Wciąż otwarta jest też kwestia zaskarżonego meczu i potencjalnego walkowera. Aby jednak przegonić drużynę z Bukowca, to ona musi polec w co najmniej jednym z czterech ostatnich meczów, przy braku porażki Tomaszowian. Piłka jest okrągła i wszystko jeszcze może się zdarzyć. Z tym, że pamiętać należy, że sześć punktów brakuje też Lechii do trzeciej w tabeli Zawiszy Rzgów.
Napisz komentarz
Komentarze