W rodzinnym mieście dziewczyna przez trzy miesiące była leczona na nawracające zapalenie płuc i zapalenie oskrzeli. Jej stan zdrowia się pogorszył, przewieziono ją na oddział intensywnej terapii w "Matce Polce". Tej walki lekarzom nie udało się wygrać.
- Dziewczyna miała niewydolność oddechową, co zaalarmowało lekarzy - tłumaczy prof. Przemysław Oszukowski, dyrektor "Matki Polki" w Łodzi. - Pobraliśmy próbki i okazało się, że dziecko mawirusa A/H1N1. Umieściliśmy ją w izolatce i intensywnie leczyliśmy. Niestety, nie udało nam się jej uratować.
Kamila trafiła do łódzkiego szpitala 18 stycznia po kilku dniach pobytu w tomaszowskim szpitalu. Od razu położono ją na intensywnej terapii. Szesnastolatka została zaintubowana i podłączona do respiratora. Leki podawano jej przez sondę. Nic to jednak nie dało, Kamila zmarła 2 lutego.
Lekarzom trudno stwierdzić, co było bezpośrednią przyczyną zgonu, bo dziecko chorowało od dawna. Przez zmniejszoną odporność była bardziej podatna na grypę, przez co jej organizm nie potrafił zwalczyć wirusa A/H1N1.
Nie wiadomo, jak i gdzie Kamila zaraziła się wirusem. Dziewczynka prawie nie wychodziła z domu. To do niej przychodzili nauczyciele, rehabilitanci, w domu odwiedzali ją także znajomi.
- Nastolatka mogła zarazić się od osoby, która nawet nie zauważyła, że ma tę odmianę grypy, a sama przeszła chorobę łagodnie - mówi Anna Ulrych, p.o. dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tomaszowie. - Zarażeniu sprzyjała prawdopodobnie niewykształcona odporność dziewczynki.
Źródło: Dziennik Łódzki Polska
Napisz komentarz
Komentarze