Od początku spotkania gra toczyła się w środku boiska, a obydwie drużyny nie przebierały w środkach, aby utrzymać się przy piłce. Groźne akcje stwarzali zarówno jedni jak i drudzy. Swoje „5minut” mieli Udo Udo i Król, a po drugiej stronie boiska groźne strzały, jak również sytuacje sam na sam pewnie bronił Chachuła.
Warto wspomnieć o składzie, w jakim wystąpiła Lechia w tym sparing. Od prawej strony bloku defensywnego grali: Karp, Dolot, Lusek i Łysakowski. Za rozgrywanie odpowiedzialni byli Polit z Szymczakiem, na skrzydłach natomiast biegali Ząbecki i Król. W ataku obok wspomnianego Udo Udo, umiejętności prezentował Nowacki. Do przerwy bez bramek, bez polotu i chyba drużyny dosięgło zimowe „przesilenie”. W pierwszej części gry Jeske zastąpił Ząbeckiego.
Po przerwie do gry desygnowani byli Barański i Lawerski, za których na ławkę powędrowali Łysakowski i Król. Obraz gry nie zmienił się. Gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Jednak okazji do zdobycia bramki było więcej.
Najpierw świetne okazje zmarnowali gospodarze, którzy między innymi trafili w słupek, albo bramkarza wyręczył Barański.
Po przeciwnej stronie boiska Nowacki, Jeske, Lawerski i Udoudo starali się wypracować okazję dla Lechii. Z mizernym skutkiem. Do głosu zaczęli dochodzić… sędziowie, którzy swoją postawą udowodnili, że z piłką nożną nie mają zbyt wiele wspólnego albo po prostu „czapki naszły im na oczy” – cytat z trybun.
W międzyczasie na placu gry zameldowali się Przygodzki i Kawecki, którzy zmienili Szymczaka i Nowackiego.
Na blisko pięć minut przed końcem jedno z dośrodkowań Karpia znalazło adresata w polu karnym, który świetnym strzałem głową ulokował piłkę w bramce. Strzelcem gola został Udo Udo. Wcześniej podobne akcje starał się wykorzystać Dolot, jednak brakowało szczęścia. Na dosłownie kilka minut pojawił się Jaroszewski zmieniając Karpia.
Wynik spotkania nie uległ zmianie, chociaż podczas meczu kilku zawodnikom gospodarzy zagotowały się głowy i zamiast pokazać wyższość w piłkarskim rzemiośle udowodnili, że kapitalnie potrafią atakować nogi rywala, dorzucając do tego masę czysto polskich słów chcąc wyprowadzić z równowagi tomaszowski zespół.
Wygrana z pewnością cieszy, ale należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy sparingi są po to, aby je wygrywać, czy może mają służyć ogrywaniu młodszych graczy i zgrywaniu nowych z resztą drużyny, bo jeśli temu drugiemu to chyba nie do końca cel został osiągnięty.
GJ
Napisz komentarz
Komentarze