Od samego początku spotkania zarówno jedna jak i druga drużyna raziły nieskutecznością i brakiem pomysłu na grę. Zawodnicy mieli nie tylko problemy ze skutecznym podaniem piłki do napastnika, aby ten mógł wyjść na czystą pozycję ale kłopot sprawiało nawet konstruowanie akcji i podania na kilka metrów. Piłkę można podać, kiedy się ją przyjmie. Ten element gry również stał, a raczej leżał na wyjątkowo niskim poziomie.
O beznadziejności gry świadczy statystyka strzałów oddanych na bramkę gości. Trzy celne, z czego wszystkie w II połowie meczu. Rywal Lechitów wcale w tym aspekcie nie odstawał. Pogoń przeprowadziła jednak kilka groźnych ataków w pierwszej odsłonie pojedynku. Nie były to jednak akcje w stylu Champions League i obrońcy dawali sobie z nimi radę.
Obraz gry nie zmienił się również w drugiej połowie. Kolejne nieudolne próby przedostania się pod bramkę rywala zarówno piłkarzy Lechii, jak i Pogoni, kończyły się fiaskiem.
Pewne ożywienie dało się zauważyć dopiero na kwadrans przed końcem spotkania. Ataki na bramkę gości były coraz groźniejsze, jednak dalekie od doskonałości. Z minuty na minutę przewaga naszej drużyny powiększała się. Kika razy z trybun rozległ się jęk zawodu. Jednak wierni tomaszowscy kibice dopingowali swoją drużynę do samego końca.
W 92 minucie ich lojalność została wynagrodzona. Szał radości opanował trybuny przy ulicy Nowowiejskiej. Po dośrodkowaniu Łysakowskiego z rzutu rożnego, strzałem głową Kamil Kubiak umieścił piłkę w siatce przeciwników. Kibice, piłkarze, rezerwowi oraz sztab Lechii odetchnęli z ulgą. Pozostało jeszcze utrzymać ten wynik do końca spotkania. Nie było z tym większych problemów i możemy cieszyć się z cennego kompletu punktów.
Mówią, że szczęście sprzyja lepszym, ale czy aby na pewno? W tym pojedynku ciężko było znaleźć przeważającą stronę. Choć kibicuję tomaszowskiemu zespołowi, uważam, że sprawiedliwym wynikiem w tym spotkaniu byłby remis, ze wskazaniem na Pogoń. Lechici powinni wziąć się w garść i udowodnić, że ostatnie dwa mecze, to wypadek przy pracy i rozbić Borutę w pięknym stylu aby wpaść w rytm który poprowadzi ich do kolejnych zwycięstw i sprawi, że mecze oglądać się będzie z przyjemnością, zamiast senności.
Skład Lechii
Skrzypiec – Karp, Barański, Dolot, Lusek – Król (Kawecki), Tonowicz, Jeske (Chmielewski), Łysakowski – Nowacki (Przygodzki), Kubiak.
2010.09.04 - Lechia 1923 Tomaszów Maz. - Pogoń-Ekolog Zduńska Wola
Napisz komentarz
Komentarze