Joanna, mama 7-letniej Sandry, uczennicy klasy pierwszej.
Zastanawialiśmy się z mężem na indywidualnym tokiem nauczania, ponieważ córka jest bardzo zdolna, a znamy realia naszych lokalnych placówek. Tak naprawdę wysłaliśmy córkę do szkoły w zwykłym trybie, tylko po to, aby ta mogła spędzać czas z rówieśnikami. Po pół roku żałujemy nieco tej decyzji, gdyż szkoła publiczna nie jest ani bezpieczna, ani nie ma w niej zbyt wysokiego poziomu nauczania. Zamiast poświęcać czas na prace domowe, można przecież poświęcić go na pracę z dzieckiem nad indywidualnym przyswojeniem materiału, a z programem klas 1-3 poradzi sobie praktycznie każdy rodzic. Nie są to trudne zagadnienia.
Michał, ojciec 9 letniego Damiana
Proszę bardzo. Niech strajkują. Najwyżej z żoną weźmiemy urlop w kwietniu zamiast w sierpniu. „Księżniczkom” w szkołach to przecież nie przeszkadza, bo i tak mają wolne wakacje, ferie i wiele innych dni w roku, więc czemu nie miałyby zrobić sobie dodatkowego tygodnia wolnego naszym kosztem? Tylko pogratulować. Dajemy sobie radę w ferie wakacje, damy sobie radę i tym razem. Nauczyciel to nie Policja, ani służba medyczna - żeby od nich zależało nasze życie”.
Halina, babcia 8-latka
Bardzo dobrze. Dobry nauczyciel powinien dobrze zarabiać. W końcu to ciężka praca nauczyciela przygotowuje młodego człowieka do dorosłego życia. Nauczyciele mają wpływ na wychowanie młodego człowieka. Jak widać, w szkołach jest z tym dzisiaj różnie, ale chyba nie odbiega to za bardzo od czasów, kiedy ja do szkoły uczęszczałam.
Katarzyna, mama 10 letniej Patrycji o 8-letniego Adama
Wie Pan jak wygląda mój dzień? Pracuje od 7 do 15. Moje dzieci mają lekcje do 13. Zamiast odpoczywać po pracy muszę ugotować, posprzątać, a na dodatek odrobić lekcję z jednym i drugim. Tych lekcji jest tyle, że często schodzi nam do godziny 20. Dzisiaj w szkole uczeń zdobywa zarys wiedzy, a tak naprawdę wszystkiego uczy się w domu. Nauczyciel nie ma możliwości nauki w szkole. Nic dziwnego, na ucznia w 25 osobowej klasie przypadają niecałe dwie minuty w ciągu lekcji. To niewiele.
O zdanie dotyczące wypowiedzi na temat strajku zapytaliśmy Panie z jednego z dyskontów:
Kiedy słyszę słowa Przewodniczącego ZNP o moich zarobkach, że niby mam 3500 - 4000 tysiące, to nie wiem, czy on tak na serio mówi, czy tez robi sobie z tych biednych nauczycieli ale i wszystkich ludzi jaja. Praca w sklepie to obecnie około 2300 złotych na rękę. Siadam nie tylko na kasie, ale także rozkładam towar, pomagam na zapleczu, dźwigam ciężkie skrzynki – zapraszam wszystkich strajkujących nauczycieli do pracy w sklepie. Może poznają co to znaczy ciężko popracować przez pełne 8 godzin. Dodatkowo w domu mam kolejne zajęcia, a są nimi między innymi tzw. „prace domowe”, które dzieciaki muszą odrobić, a w szkole nauczyciel nie miał czasu im dokładnie wytłumaczyć.
Znacznie lepsze zdanie rodzice mają o przedszkolankach. W tym przypadku nie usłyszeliśmy negatywnej wypowiedzi:
Szanuje ich pracę. Nam czasem z dwójką ciężko wytrzymać (śmiech), a Panie muszą z grupą 20 takich skrzatów. Wielki szacunek dla nich. Niech protestują, ale z rozsądkiem. Warto czasem o nas pomyśleć. Kokosów też nie mamy, a jednak staramy się działać. Podwyżki jak najbardziej, ale nie kosztem dzieci i rodziców”.
Kolejna wypowiedź także pozytywna:
Nasze Panie bardzo dobrze radzą sobie z dziećmi. Nie jest to łatwa praca, szczególnie jeżeli chodzi o 3-latki. Jeżeli chcą podwyżek – niech walczą.
Tata 4-latka:
1000 złotych Pan mówi? Coś tam słyszałem, ale nie miałem czasu za bardzo wgłębiać się w temat. Niech strajkują te nasze przedszkolanki. Myślę że każdy w tym kraju zarabiający poniżej 3-3,5 tysiąc złotych powinien strajkować, niezależnie czy to pracownik sfery budżetowej, czy też sfery prywatnej. Ja pracuję po 12 godzin i z pensji jestem zadowolony, więc na szczęście strajkować nie muszę”.
Przedsiębiorca, rodzic 12-letniego ucznia
Życzę powodzenia. Ogólnie dla mnie publiczna szkoła to wylęgarnia patologii. Moje dziecko chodzi do prywatnej szkoły. Rodzice mało dbają o wychowanie swoich dzieciaków. Mało się nimi intersują. Lepiej mało ambitny serial, czy też inne bzdurne programy w TV obejrzeć, aniżeli dzieckiem się zająć. Taka to nasza współczesna forma rozrywki. Tak jest łatwiej, tyle że z czasem jak te dzieci zderzą się z dorosłym życiem - to będzie znacznie trudniej. W przypadku nauczycieli – są lepsi i gorsi. Tym lepszym dałbym podwyżki, tym słabym uciąłbym pensję. Kapitalizm.
Napisz komentarz
Komentarze