Podstawowe pytanie, jakie się nasuwa brzmi: czym w ogóle jest dzisiaj Platforma Obywatelska? Jaki jest jej przekaz ideologiczny, społeczny, gospodarczy? W jaki sposób mogą postrzegać ją potencjalni wyborcy? Czy jest to nadal konserwatywne ugrupowanie, promujące tradycyjne wartości, takie jak rodzina, praca, chrześcijańskie podstawy etyczne? Czy może mamy do czynienia z partią obyczajowo liberalną, czy właściwie lewicową, promującą związki partnerskie, mniejszości seksualne i swobodny dostęp do aborcji? A może mamy formację o charakterze socjalnym, nastawioną na wspieranie najsłabszych jednostek w społeczeństwie, poprzez tworzenie mechanizmów ochrony oraz finansowania opieki społecznej? Czy to nadal grupa polityków nastawionych liberalnie gospodarczo i prorynkowych?
Od lat obserwując polską scenę polityczną sam nie jestem w stanie odpowiedziec w sposób jednoznaczny na tak postawione pytania. Jedyne założenie programowe, a więc bycie antypisem, przyciąga ludzi, którzy kierują się głównie nienawiścią wobec partii Jarosława Kaczyńskiego. Taki wspólny mianownik nie może przynieść spodziewanego sukcesu wyborczego, bo poza tym, że ktoś kogoś nie lubi, to co ma mnie przekonać do tego, abym ja polubił jego?
Partia Borysa Budki nie odrobiła lekcji z przegranych wyborów. Nie wyciąga też wniosków z publikowanych sondaży. Pomijając nawet tak tendencyjne, jak te sporządzane dla TVP, to te zamawiane prrzez OkoPress wydają się dosyć realne. Platformersom wciąz wydaje się, że są "partią władzy". Skupiają sie głównie na krytyce, zamiast na pozytywnym przekazie. Pod koniec ubiegłego tygodnia Newseek zorganizował debatę prezydencką (w której nie brał udziału Andrzej Duda). Zarówno Małgorzata Kidawa Błońska, jak i Robert Biedroń znacznie odstawali od innych kandydatów. Odstawali na niekorzyść. Pozostała trójka wypadła nieźle, ale nie skupiała się wyłącznie na krytyce urzędującego Prezydenta.
Bycie przez 8 lat partią władzy, Platformę Obywatelską zdemoralizowało i przyciągnęło do niej różne polityczne "męty" (to samo dzieje się teraz w PiS). To już nie jest ta sama partia, którą zakładli Tusk, Płażyński, Olechowski. Dzierżąc stery przyciągnęła do siebie ludzi odsuniętych od władzy, których działania przez długi czas sama kontestowała. Po odsunięciu od władzy, do zwolenników dołączyli ludzie owładnięci nienawiścią, często budzący obawy o ich stan psychiczny. Pojawiło się alterego oszalałych wyznawców "Zamachu Smoleńskiego". Trudno się dziwić, skoro ważna polityczka krzyczała z mównicy sejmowej: wszyscy będziemy hejterami!
Na gruncie lokalnym jest podobnie. Wystarczy uważnie obserwować. Wybory samorządowe, jakie odbyły się półtora roku temu również opierały się na partyjnej polaryzacji "my-oni". Efekt wszyscy znamy. Obecnie radni PO próbują wytykać Prezydentowi Witko to co zrobił i czego zrobić nie dał rady, a podobno jakiś program też mieli, więc jaki problem składać wnioski, projekty uchwał, podejmować inicjatywy? Znacie przez te półtora roku chociaż jedną? Zamiast tego biegają po miejskich spółkach, utranijąc pracę ludziom. Może nie byłoby w tym nic złego, gdyby pozostawał po tym jakikolwiek efekt, poza biciem piany w czasie obrad Rady Miejskiej, których i tam mało kto słucha.
Napisz komentarz
Komentarze