Wiadomo, był to obiekt kultury i rozrywki, więc to, co tu czyniliśmy nie byłoby mile widziane przez społeczność lokalną, szkoły, właścicieli obiektu czy miasta. W altanie znajdowały się gniazdka elektryczne, przez które przepływał prąd o napięciu 220V. Dla urozmaicenia karcianych bojów przynosiliśmy z sobą magnetofon i rozgrywki toczyły się przy bliskiej nam, wspaniałej, rock’n’rollowej muzyce. Altanka w ogrodzie botanicznym ZDK stała się kolejnym miejscem, w którym łączyliśmy wakacyjną przyjemność gry w karty, z rock’n’rollowymi seansami.
Donosiliśmy ciągle nowe nagrania z aktualnościami muzycznego rynku. Gospodarze obiektu Domu Kultury mieszkali na końcu ciągu budynku, tuż przy wejściu do ogrodu a okna ich mieszkania wychodziły na bramę i furtkę zieleńca. Żyliśmy z nimi w przyjaznych stosunkach, bardzo nam zależało na dobrych relacjach, począwszy od pierwszego gospodarza obiektu, pana Franciszka Borysia, którego praca przypadała na lata 50/60-te ubiegłego wieku, po Józefa Serwę pracującego w latach 60/70-tych, Wincentego Tomczyka w latach 70/80-tych czy jego syna Stefana, który przejął po nim obowiązki. Pan Stefan pracuje i zamieszkuje budynek od ponad 36 lat, do dziś. Oni dbali o to, by na obiekcie nie pojawił się ktoś obcy, kolokwialnie zwany przez nas, śmierdzielem. W jakiś sposób gospodarze nas chronili przed intruzami z zewnątrz poprzez częste interwencje,- Panowie troszkę ciszej, bo słychać was na ulicy. Były to uciszenia a zarazem ostrzeżenia. Żyjąc z gospodarzami w zgodzie nie groziło nam zdemaskowanie cudownego miejsca, które stało się azylem dla pewnej grupy młodych mieszkańców miasta.
Największą frajdą dla społeczeństwa naszego grodu były zabawy taneczne we wczesnych latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy nie istniały jeszcze lokale z dancingami, Jagódka i Literacka. Właśnie ogród w ZDK w okresie letnim był miejscem, w którym odbywały się w soboty i niedziele taneczne szaleństwa. Do tańca przygrywał zespół profesora muzyki pana Edmunda Wydrzyńskiego a na scenie szalał śpiewający Jan Janowski, Swietłana Wika, Leszek Borek czy Wiesława Labrync. Pikniki przypominały mi sceny z polskiego filmu Irena do domu, gdzie główny bohater (Adolf Dymsza) wraz z synkiem i małżonką (Lidia Wysocka) co niedziela uczestniczyli w warszawskim Lasku Bielańskim na festynach ludowych w Wesołym Miasteczku. Śpiewająca w filmie wielka gwiazda estrady tamtych lat, Maria Koterbska, wykonała wielki przebój wczesnych lat pięćdziesiątych, że zacytuję; –Taki tłum jak tu, taki szum jak tu to tradycja stara jak świat i o śmiech tu lżej, więc się śmiej i śmiej, młodszy jesteś o wiele lat, karuzela, karuzela na Bielanach co niedziela … - zawsze przypominała mi będzie czasy gdy istniał ogród ZDK.
Altanki służyły do konsumpcji dla przybyłych na zabawę gości. Gromadziły się tu tłumy mieszkańców, młodzieży ale również nasi dziadkowie i rodzice, którym nie dane było - czasy wojny i okupacji – korzystać z przywilejów jakie niesie młodość. Jako nastolatek, a były to czasy przed rock’n’rollowe, z przyjemnością podglądałem tańczące pary, wysłuchując odkurzonych przebojów moich dziadków, rodziców z lat międzywojennych i powojennych w wykonaniu jazzującego i swingującego zespołu pana Edmunda oraz śpiewu przyszłego barmana kawiarni Literacka, pana Janowskiego.
W ogrodzie odbywały się również festyny ludowe i polityczne organizowane na okoliczność Zielonych Świątek (przekształcone w jedynie słusznych latach na Święto Ludowe), pierwszomajowego Święta Pracy, Święta Odrodzenia 22 lipca czy rocznica 1 września, wybuch II Wojny Światowej. Spotykali się tu lokalni, polityczni notable, samorządowcy, młodzież i całe rodziny z miasta i okolicznych miejscowości. Wykorzystywano ławki i trawniki ogrodowego skweru na swoisty, rodzinny piknik zwany majówkami, gdzie na rozłożonych kocach rozsiadywała się przybyła robotnicza ferajna, konsumując przyniesiony z sobą tak zwany suchy prowiant.
Panowała zawsze radosna, świąteczna atmosfera. Na scenie ogrodu odbywały się muzyczne koncerty, inscenizacje sztuk teatralnych, przeglądy orkiestr dętych czy występy dziecięcych, amatorskich, świetlicowych zespołów i piosenkarzy. Ludowe festyny były formą przeglądu i przedstawienia mieszkańcom miasta dorobku artystycznego i kulturalnego, ośrodków dziecięcych, młodzieżowych, działających w mieście świetlic przyzakładowych.
Końcowe lata czterdzieste, pięćdziesiąte i początek lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ogród w ZDK stanowił w okresie letnim centrum odpoczynku, rozrywki i kultury dla mieszkańców miasta. Po roku 1964, w którym oddano do użytku Park XX - lecia (dziś Solidarność), funkcję rozrywki, wypoczynku i kulturalnej działalności przejął Miejski Ośrodek Kultury (popularny MOK) znajdujący się na tym terenie, wykorzystując do tej działalności nowoczesną o całkowicie odmiennej, niż zadaszona scena w ZDK, konstrukcji architektonicznej Muszli Koncertowej.
W młodości często bierze się po dwa schody
a na starość po dwie pigułki
Napisz komentarz
Komentarze