W wyniku agresji Rosji wobec Ukrainy do Polski przybyło ponad 3 mln uchodźców z tego kraju. Rząd szacuje, że ok. 1,5 mln osób rozważa pozostanie w Polsce na dłużej. Setki tysięcy obywateli Ukrainy znalazły się też w Rumunii, na Węgrzech czy na Słowacji. Kraje te, w obliczu bezprecedensowego obciążenia, zwróciły się do Brukseli o wsparcie.
Komisja Europejska zaproponowała dotychczas przesunięcia w ramach funduszy spójności oraz pieniądze z programu REACT-EU. W przypadku funduszy spójności chodzi o wykorzystywanie niewydanych środków finansowych z polskiej koperty w budżecie Unii Europejskiej na lata 2014-2020.
Problem jednak w tym, że środki z funduszy spójności na projekty są ciągle rozliczane i trudno oszacować, czy jakiekolwiek pieniądze nie zostaną zagospodarowane, by można je przeznaczyć na pomoc uchodźcom.
Do tego Polska od wstąpienia do UE jest jednym z krajów, który najlepiej radzi sobie z wykorzystaniem funduszy UE, dlatego trudno oczekiwać znacznych sum niewykorzystanych pieniędzy, które będzie można przeznaczyć na nowy cel. Jednocześnie faktury za pieniądze z budżetu UE na lata 2014-2020 można rozliczać do końca 2023 r. i to wtedy będzie wiadomo, czy pozostały jakieś niewykorzystane środki.
REACT-EU to z kolei program finansowy, który jest częścią unijnego Funduszu Odbudowy. Powstał w reakcji na pandemię Covid-19. Ma pomagać krajom członkowskim, w których pandemia uderzyła w miejsca pracy, małe i średnie firmy czy określone sektory gospodarki. KE tymczasem proponuje, żeby te środki w Polsce trafiały teraz na pomoc uchodźcom z Ukrainy.
Z informacji PAP wynika, że w KE trwają próby znalezienia jakichkolwiek środków, które mogłyby zostać przeznaczone na wsparcie Ukraińców uciekających przed wojną do UE.
W kwietniu Komisja zobowiązała się przeznaczyć na ten cel 400 mln euro. 18 maja udostępniła z tego pierwszą transzę, czyli 248 mln euro ze środków na sprawy wewnętrzne. Przysługuje ona pięciu państwom – Polsce, Rumunii, Węgrom, Słowacji i Czechom – najbardziej dotkniętym napływem osób uciekających przed wojną.
Polska z tej transzy ma otrzymać 144,6 mln euro. Pieniądze te jednak jeszcze do Polski nie dotarły. Rzecznika KE Anitta Hipper przekazała PAP, że Komisja musi omówić z polskimi władzami zawarcie umów o dotacje, które zostaną podpisane „w najbliższych tygodniach”.
To jednak ciągle relatywnie niewielkie sumy. Dla przykładu Zsolt Darvas, analityk brukselskiego think-tanku Bruegel, jeszcze w kwietniu szacował, że przyjmowanie ukraińskich uchodźców może kosztować kraje UE w tym roku łącznie ponad 40 mld euro.
Wiceszef MSWiA, pełnomocnik rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy, Paweł Szefernaker przypomina w rozmowie z PAP, że polski rząd cały czas mówi o tym, że potrzebny jest dodatkowy fundusz na rzecz uchodźców z Ukrainy.
„Taki fundusz może zostać utworzony tylko i wyłącznie decyzją Rady Europejskiej. Liczymy na to, że taka dyskusja się odbędzie. Środki, o których mówi Komisja Europejska, to nie są żadne środki dodatkowe. To są środki przesuwane z różnych innych funduszy, które już były w budżecie Unii Europejskiej. Każde euro, które będziemy mogli przesunąć lub wykorzystać w ramach obecnego budżetu, np. te 144 mln euro, zostanie oczywiście przez nas wykorzystane” - zaznacza.
Jak dodaje, jeśli chodzi o środki z funduszu spójności czy innych programów, to są one w 95 proc. skierowane na różne inne inwestycje. „Nie możemy ich przesuwać na pomoc uchodźcom, bo musielibyśmy zrezygnować z zaplanowanych projektów. Natomiast środki, które mają zostać przesunięte z budżetu UE na fundusz migracji, są daleko niewystarczające” - podkreśla.
„Od początku mówiliśmy, że pomoc, którą niesiemy, idzie w miliardy euro, a nie w miliony. Pomoc UE dla krajów, które pomagają uchodźcom, również powinna iść w miliardy euro. Tak jak to było w przypadku Turcji czy Grecji w latach 2015-16. Propozycje Komisji są dziś daleko niewystarczające, ale każde euro, które będziemy mogli przeznaczyć na pomoc uchodźcom, wykorzystamy” - podsumowuje Szefernaker.
Napisz komentarz
Komentarze