Zgodnie z decyzją Parlamentu Europejskiego z 8 czerwca br., od roku 2035 po raz pierwszy rejestrowane będą mogły być w praktyce jedynie samochody zeroemisyjne - bateryjne i wodorowe. Według Stowarzyszenia, o ile koncerny samochodowe odczują te zmiany w mniejszym stopniu, bo w tych samych montowniach, które do tej pory produkowały samochody z napędem konwencjonalnym, można montować samochody elektryczne, to dla producentów komponentów i części nagłe wykluczenie technologii silników spalinowych będzie prawdziwym trzęsieniem ziemi. Fabryki części silnikowych stracą dotychczasowych odbiorców - wskazuje organizacja.
Przestawienie się na produkcję komponentów do samochodów elektrycznych będzie wymagało kolosalnych nakładów, a ponieważ elektryki maja o jedną trzecią części mniej, wielu firmom grozi wypchnięcie z rynku i upadek - oceniają eksperci SDCM.
Jak zaznaczył dyrektor zarządzający SDCM Tomasz Bęben, w ciągu ostatnich 30 lat w Polsce wyrósł prężny sektor produkcji części, zarówno tych wytwarzanych na potrzeby wytwórców pojazdów, jak również na rynek wtórny. "Od 2035 roku te przedsiębiorstwa pozbawione zostaną rynku pierwotnego, jednego z dwóch filarów przemysłu motoryzacyjnego. Oczywiście rynek części zamiennych pozostanie, ale będzie się już tylko kurczył" - ocenił Bęben.
Jego zdaniemn, globalne koncerny samochodowe mają środki na to, żeby wprowadzić nowe technologie. Natomiast mniejsze firmy, w tym przedsiębiorstwa z polskim kapitałem, które szczególnie odczuły dwa lata pandemii i gospodarcze konsekwencje wojny w Ukrainie, bez wsparcia skazane są na upadek.
Jak podkreślił, wprowadzona odgórnie rewolucja w motoryzacji będzie prowadziła do zwolnień i zamykania niektórych przedsiębiorstw. "Według naszych badań zagrożonych jest ok. 52 tys. miejsc pracy w Polsce, bo tyle etatów uzależnionych jest od technologii napędu konwencjonalnego. Rozwój elektromobilności i powstanie związanych z nim nowych miejsc pracy tylko w niewielkim stopniu zrekompensuje tej straty" - ocenił Bęben.
Zdaniem sekretarz generalnej CLEPA (stowarzyszenia zrzeszającego europejskich producentów części) Sigrid De Vries, decyzja PE ogranicza możliwość wyboru konsumentów, którzy będą zdani tylko na jedną technologię. "Zakaz stosowania napędów spalinowych naraża europejski przemysł motoryzacyjny na utratę 500 tys. miejsc pracy związanych z produkcją konwencjonalnych układów napędowych" - podkreśliła De Vries. Wskazała, że Europa potrzebuje dywersyfikacji i wykorzystania do ograniczenia emisji wszystkich możliwości technologicznych, w tym napędu spalinowego, który - według CLEPA, wciąż ma niewykorzystany potencjał.
SDCM podkreśla, że przemysł motoryzacyjny nie chce stawać na drodze rozwoju elektromobilności i jednoznacznie popiera działania na rzecz ograniczania emisji w motoryzacji. "Domaga się jedynie, by pod uwagę brane były przy tym również kwestie gospodarcze i społeczne" - zaznaczył Bęben.
8 czerwca br. Parlament Europejski opowiedział się za zmianą norm emisji CO2 i wprowadzeniem zerowej emisji dla nowych samochodów osobowych i lekkich pojazdów dostawczych w 2035 roku. To część pakietu Gotowi na 55 (Fit for 55 in 2030). 14 lipca 2021 roku, w ramach pakietu "Fit for 55", KE przedstawiła wniosek ustawodawczy dotyczący zmiany norm emisji CO2 dla samochodów osobowych i lekkich pojazdów dostawczych. Wniosek ma przyczynić się do realizacji celów klimatycznych UE na lata 2030 i 2050, przynieść korzyści obywatelom dzięki szerszemu zastosowaniu pojazdów zeroemisyjnych (lepsza jakość powietrza, oszczędność energii i niższe koszty posiadania pojazdu), a także pobudzić innowacje w zakresie technologii zeroemisyjnych. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze