Tomaszowianie Nowy Rok rozpoczęli we własnej hali. Poprzeczkę mieli wysoko zawieszoną, ponieważ przyszło im się zmierzyć z aktualnym liderem tabeli. Podopieczni Mateusza Mielnika pierwszą część sezonu zakończyli na 7. miejscu w tabeli. Wygrali osiem z piętnastu spotkań. Będzinianie natomiast ponieśli tylko jedną porażkę. Zapowiadała się bardzo ciekawa rywalizacja.
Pierwszą partię od skutecznego ataku rozpoczął Kristaps Smits 1:0. Kolejne akcje drużyny grały praktycznie punkt za punkt. Dopiero, kiedy w polu serwisowym gości pojawił się Mateusz Rećko, goście odskoczyli na dwa oczka 11:9. Tomaszowianie mieli też problemy z przyjęciem zagrywek Bartosza Pietruczuka 15:12. Lechia nie miała zamiaru składać broni. Cierpliwie odrabiała straty. Pewnie punktował Marcel Hendzelewski 22:22. Końcówka była zacięta i emocjonująca. Więcej zimnej krwi zachowali gospodarze. Najpierw błąd na zagrywce popełnił Mateusz Siwicki, a chwilę później Sebastian Warda zatrzymał atak Brandona Koppersa 27:25.
Set numer dwa zaczął się od serii świetnych serwisów Grzegorza Pająka 3:0. Dobrze dysponowany w tym elemencie był również Koppers 9:5. Gospodarze walczyli, jednak do końca tej partii rytm gry dyktowali będzinianie 14:11. Ta część spotkania zakończyła się punktowym blokiem Pietruczuka, który zatrzymał kiwkę Bartłomieja Neroja 25:21.
Początek trzeciej partii był dość równy 5:5. Z czasem podopieczni Mateusza Mielnika mieli znowu problemy z przyjęciem serwisów Pająka 7:10. Tomaszowian do walki próbował poderwać Smits. Jednak w dalszej części ręki w ataku nie zwalniał Rećko 17:11. Co prawda Lechia odrobiła kilka oczek w końcowej fazie tego seta 17:22. Ostatecznie jednak szalę na swoją stronę przechylili goście. Partię skutecznym atakiem zakończył Koppers 25:20.
Jeśli ktoś sądził, że Lechia złoży broń, ten był w błędzie. Kolejnego seta od świetnych serwisów rozpoczął Hendzelewski 4:0. Z akcji na akcję zawodnicy z Tomaszowa Mazowieckiego prezentowali coraz lepszy poziom sportowy 7:4 i 11:5. W tym fragmencie gry to podopieczni Wojciecha Serafina mieli trudności z ustabilizowaniem swojej gry 11:18. Lechia tym razem nie dała sobie wyrwać z rąk wygranej. Utrzymali odpowiednią koncentrację i wygrali tę partię do 20. Ostatni punkt na wagę remisu w tym sobotnim meczu zdobył Smits.
Siatkarze Lechii podbudowani drugą częścią spotkania dużo lepiej zaczęli tie-breaka. Bardzo dobrze bronili i wyprowadzali skuteczne kontrataki 6:4. Przed zamianą stron wypracowali trzy punkty przewagi 8:5. MKS walczył. Dobrą zmianę dał Marcin Krawiecki 8:10. Jednak ostatnie słowo w tym spotkaniu należało do tomaszowian, którzy ostatnią część sobotniego meczu wygrali 15:11 i cały pojedynek 3:2.
Napisz komentarz
Komentarze