Concordia Elbląg – Lechia Tomaszów Mazowiecki 1:1 (1:1)
Bramki: Mikołaj Staniak 44 – Marcin Pieńkowski 35
Lechia: Mateusz Awdziewicz – Adrian Skrzyniak, Eryk Kaproń, Bartosz Snopczyński (89. Bartosz Bogus), Grzegorz Płatek, Marcin Pieńkowski (64. Artur Amroziński), Adrian Ziarek, Krystian Kolasa, Miłosz Pawlusiński, Artur Dunajski (90+6. Kamil Lewiński), Michał Mikołajczyk.
Gospodarze starali się jak najlepiej przygotować boisko do meczu, ale płyta gry tego dnia nie była delikatnie mówiąc sprzymierzeńcem obu zespołów. Spotkanie od strzałów z dystansu rozpoczęli zawodnicy Concordii, ale nie były one w stanie zaskoczyć Mateusz Awdziewicza. W odpowiedzi również z dystansu swoich sił próbował Mateusz Pawlusiński, ale jego strzał zza szesnastki pewnie obronił Maksym Manikowski. W 25. minucie po składnej akcji Elblążan i strzale na bramkę futbolówka odbiła się od słupka.
Dziesięć minut później po dośrodkowaniu w pole karne z rzutu rożnego przez Krystiana Kolasę obrońcy wybili piłkę przed pole karne, a na uderzenie z linii szesnastki zdecydował się Marcin Pieńkowski. Piłka przecinając gąszcz nóg wpadła do bramki i lechiści objęli prowadzenie. Radość mogła nie trwać długo. Kilka sekund później Michał Mikołajczyk faulował jednego z rywali w polu karnym i sędzia wskazał na jedenasty metr. Świetnie pomiędzy słupkami spisał się Mateusz Awdziewicz, który najpierw obronił strzał, a następnie dobitkę, ratując tym samym zielono-czerwonych przed stratą gola. Niestety ta sztuka golkiperowi nie udała się w 44. minucie, kiedy przegrał pojedynek z Mikołajem Staniakiem. Do przerwy był zatem remis 1:1.
Po przerwie zdecydowanie śmielej do ataku ruszyli gospodarze. Concordia częściej starała utrzymywać się przy piłce i stwarzać groźne sytuacje. Te udało się tworzyć głównie ze stałych fragmentów gry. Kilka razy bardzo dobrymi interwencjami popisywał się Awdziewicz, a kilka razy lechistów ratował słupek oraz poprzeczki. Tomaszowianie próbowali swoich sił pojedynczymi akcjami.
Najlepsze okazję na przechylenie szali zwycięstwa podopieczni trenera Mateusza Milczarka mieli w końcówce meczu. Najpierw po bardzo ładnej wymianie podań Eryk Kaproń wypuścił na pole karne Adriana Ziarka, ale piłka po jego strzale przeleciała wzdłuż bramki.
Chwilę później Grzegorz Płatek zagrał futbolówkę do wybiegającego Artura Amrozińskiego, a ten oddał strzał głową, który przelobował golkipera i piłka wpadła do siatki. Niestety arbiter dopatrzył się pozycji spalonej i gol nie został uznany. Więcej w tym meczu się nie działo i oba zespoły podzieliły się punktami.
Żółte kartki: Jakub Rękawek, Joao Augusto (Concordia) – Mateusz Awdziewicz, Eryk Kaproń, Michał Mikołajczyk, Krystian Kolasa (Lechia)
Sędziował: Marek Semrau (Białe Błoto)
Napisz komentarz
Komentarze