Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 16:43
Reklama muzyczny spektakl Metamorfozy
Reklama

130 lat temu Władysław Podkowiński zniszczył swój "Szał" - wcześniej obraz wywołał skandal

24 kwietnia 1894 r. malarz Władysław Podkowiński porżnął nożem swój obraz "Szał", który - eksponowany przez 36 dni w sali Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych - wywołał skandal. Niespełna 10 miesięcy później - 5 stycznia 1895 roku - artysta zmarł. Miał 28 lat.

"Szał" - inne tytuły to "Szał uniesień", "Szał marzeń" - to jeden z najbardziej znanych polskich obrazów.

"Na rozhukanym olbrzymim koniu, na jakiejś apokaliptycznej bestii rzuconej w chaos, w zamęt wichrzących się tumanów chmur i mgławic na wpół leży naga kobieta oplótłszy koniowi kark ramionami, tuląc się doń twarzą, piersią, korpusem, cisnąc mu konwulsyjnie boki nogami" - opisał dzieło Podkowińskiego Kazimierz Przerwa-Tetmajer na łamach "Kuriera Codziennego". Podkreślił patriotyczny potencjał konia: "szalonego rumaka godnego (...) na bajeczne boje olbrzymie Króla-Ducha nieść widmo".

Jan Białostocki w pracy "Ikonograficzny rodowód +Szału+" przypomniał, że "obraz nieokiełznanego konia jest tradycyjnie używany w moralizującej ikonografii jako symboliczne przedstawienie +ślepego pożądania+". W końcówce XIX w. była to wiedza powszechna. Anonimowy recenzent z "Kurjera Warszawskiego" skupił się więc na monumentalnych - 3,1 x 2,75 m – wymiarach dzieła: "+Szał uniesień+ jest płótnem poważnych rozmiarów, przedstawiającym kobietę na rozhukanym rumaku. Jest to więc utwór symboliczny".

W "Kraju", wydawanym w Petersburgu, felietonista Urbanus nakreślił wizję kobiety fatalnej: "Ramiona białe, toczone, ponętne (...) oplotła dokoła czarnej szyi rumaka, ściskając ją nimi tak silnie, jak ściskać umie tylko miłość, która jest mocniejsza od śmierci. Twarz kobiety wyraża zmysłowa ekstazę i jest zarazem: ponętna i straszna.(...) Z głową w tył odrzuconą, z przymknionymi w upojeniu bolesno-rozkosznym oczyma, w uścisku aksamitnych ramion kobieta dusi rumaka, któremu z rozwartych chrap cieknie piana i wysuwa się bezwładnie blady, drętwiejący ozór. (...) Kobietę wyposażył artysta we wszystkie ponęty, w jakie stroi się Venus-Astarte. Jest pełna, biało-różowa, o skórze atłasowo-połyskującej, o stopach drobnych, o liniach konturu miękkich, falujących, lubieżnych. Włosy tej kobiety są płomieniem, a w szalonym pędzie rozwichrzone i w górę wzbite ognistymi językami, zdają się parzyć rumaka". Nie wspomniał o przyodziewku damy – skandalem w tamtej epoce był fakt, że nie było o czym napisać.

Cezary Jellenta, pisarz i krytyk, opisał w tygodniku "Prawda" apetyczną niewiastę o porcelanowej karnacji i podsumował: "Tak wyglądać mogła chyba tylko Leda w chwili, gdy ją Jowisz zamieniony w łabędzia pieścił". "Ale dolna część nogi, od kolana do palców, wydaje mi się za sztywna" - ocenił.

Stefan Laurysiewicz, przyjaciel Podkowińskiego, twierdził, że artysta z projektem tego płótna nosił się od 1889 r. W 1893 r. kompozycja dojrzała, o czym świadczą cztery zachowane szkice olejne. Dwa są własnością Muzeum Narodowego w Warszawie; kolejny należy do Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu i można go obejrzeć w Muzeum na Zamku w Pieskowej Skale. Ostatni prezentuje Muzeum Mazowieckie w Płocku.

"Szał" został wystawiony w lokalu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych przy ul. Krakowskie Przedmieście na osobnej wystawie, czynnej w godz. 10-16 w od 18 marca do 24 kwietnia 1894 roku. "Komitet Towarzystwa Sztuk Pięknych w uznaniu zasług młodego artysty, połowę dochodu z wystawy przeznacza na jego korzyść" – napisał "Kurjer Warszawski". W dniu otwarcia obejrzało ten obraz ponad tysiąc osób. Łącznie sprzedano ponad 12 tys. biletów. Honorarium Podkowińskiego wyniosło 347 rubli i 77 kopiejek.

Klimat wystawy odzwierciedla relacja Jellenty: "Powiada do mnie pewien pan, który (...) jest obywatelem niezmiernie moralnym, od czasu jak niegodziwa fatalność, uczyniła go wielbicielem płci pięknej czysto platonicznym (...) - Wie pan, nie pojmuję, jak można pokazywać tłumowi twarz tak wyuzdaną, tak bezwstydną, ale ta kobieta wyraźnie tuli się do konia (...). No, po prostu ścisk i natłok i skrzydlate pochwały i nagany takimi chmarami lecą przez powietrze, że człowiek sam przestaje w końcu wiedzieć, co o malowidle trzymać".

"Młody i elegancki mój przyjaciel (...) łykał formalnie ślinkę na widok cudownych, pełnych kształtów kobiety, wymalowanej przez Podkowińskiego i tak się kręcił między ludźmi, jak gdyby chciał czym prędzej dowiedzieć się o jej adresie. Zgadując, że w gorączkowej swej sensacji, nie oszczędzi i mnie uniesień i zachwytów, zagadnąłem pierwszy, kiwając głową. - To ci świństwo dopiero wystawili! i jeszcze każą sobie płacić za to. - Znasz się - odparł szybko - a ja ci powiadam, że dużo bym dał, żebym mógł być na miejscu tego konia... A w każdym razie zamówię u Podkowińskiego coś podobnego do swego gabinetu. A szelma, jak on maluje!" - relacjonuje Jellenta.

Dzieło Podkowińskiego łamało tabu obyczajowe. Plotka niosła, że stanowi dokument niespełnionej namiętności Władysława Podkowińskiego do mężatki z wyższych sfer Ewy Adolfy Kotarbińskiej, z domu Koskowskiej. Z informacji na stronach genealogicznych wynika, że Ewa urodziła się w 1857 r., tj. była o dziewięć lat starsza od Podkowińskiego. Materiały Pałacu w Chrzęstnem podają, że różnica wieku wynosiła 11 lat.

Była piękną brunetką - miała wśród przodków Ormianina. Córka właścicieli licznych dóbr ziemskich, "zdolna pianistka z dużym wyczuciem grająca romantycznych muzyków", "obyta w towarzystwie i niedostępna", w wieku 28 lat wyszła w 1885 r. za mąż za Miłosza Kotarbińskiego, syna administratora majątku w Chrzęsnem, w którym mieszkali jej rodzice. Prawdopodobnie związek miał cechy mezaliansu. Ale dziewięć lat później, w chwili gdy powstał "Szał", malarz Miłosz Kotarbiński - mąż Ewy - był już wpływową figurą. Ewa do tej chwili urodziła sześcioro dzieci – z czego przeżyła czwórka; najmłodsza wówczas córka, Zofia Ewa, urodziła się w 1894 r.

Podkowiński bywał w Chrzęsnem oraz sąsiednim majątku w Mokrej Wsi. "Zapraszano go na wakacje, zlecano prace" – powiedziała Iwonie Koniecznej z PAP (2019) Magdalena Czubińska, pełnomocnik ds. działalności wystawienniczej i kierownik działu sztuki współczesnej Muzeum Narodowego w Krakowie. "Ta materialna baza miała wielkie znaczenie, gdyż Podkowiński wcześnie zaraził się gruźlicą. To była choroba typowa dla jego środowiska, w XIX wieku zapadali na nią często studenci, artyści, ludzie niezamożni. Nie mieli środków na leczenie: zresztą nie było leków... Trzy czwarte gruźlików umierało – reszta żyła w cieniu śmierci" – wyjaśniła.

W 1892 r. doszło do zerwania przyjaznych więzi. "Podkowiński zakochał się w mężatce, żonie przyjaciela. Ona go odtrąciła. Do niczego nie doszło, ale dostał od jej środowiska zakaz kontaktów" - dodała Czubińska.

W 1894 r. Podkowiński namalował "Szał". Zajęło to niespełna trzy miesiące. W ostatnich tygodniach pracy miał zaostrzenie choroby i kilka krwotoków. Jak wspominał dziennikarz A. Aliński z "Tygodnika Ilustrowanego": "widywali go bladego i chudego, ze śladami gorączki na ustach, nie skarżącego się na odchodzące życie i niczego nie żałującego (...). Jego lekarz, dr Hewelke, nie robił żadnej nadziei, wiedziano o tym, mówiono to sobie, ale tego jakoś nie odczuwano. Ale bo jak było myśleć o śmierci tego człowieka wobec szalonego zapału jego do sztuki, wobec niezmordowanej pracowitości, wobec coraz nowych dzieł i pomysłów. Ledwie siłę miał żyć, a on ciągle malował, i co go choroba powaliła na łóżko, wstawał z niego wprost do sztalug".

W czasie wystawy prasa donosiła o nowych zamówieniach dla Podkowińskiego – a także o tym, że "w przyszłym miesiącu obraz ten zostanie wysłany do salonu paryskiego". Urbanus - dosłownie w przededniu aktu destrukcji - napisał profetyczne: "Jest to szał upojenia zmysłowego, ale odmienny zgoła od szałów klasycznych, średniowiecznych (...). Nie jest to nawet szał romantyczny (...). Tu szał graniczy bezpośrednio ze znanym z psychiatrii szałem niszczycielskim - zabójczym lub samobójczym".

"Dziennik Poznański" doniósł: "Z rana, gdy zaczynał się ruch na wystawie, ukazał się tam twórca +Szału+, i zupełnie spokojnie, jak gdyby chodziło tylko o dodanie lub ujęcie kilku rzutów pędzla na obrazie, przystawił schodki, a wszedłszy na nie, pokrajał nożem obraz cały".

We wspomnieniach Heleny Kiniorskiej spisanych na prośbę biografki Podkowińskiego Wiesławy Wierzchowskiej czytamy: "Rodzina osoby, w której się nieszczęśliwie kochał, dopatrywała się podobieństwa jej z kobietą z +Szału+ i w ostrych słowach potępienia zwróciła się do Podkowińskiego. Ten, nie znosząc nagany i pełen, jak zawsze, dumy... obraz zniszczył".

Wiktor Gomulicki, opisując w "Kraju" wizyty w pracowni Podkowińskiego, wspomniał: "Tak, fatalność (...), która jak dym za płonącą pochodnią, włóczy się za każdym niemal duchem czulszym i doskonalszym. Nie mogę jej tu nazwać po imieniu, ale zaznaczam, że ona to właśnie, w kilkanaście dni potem, włożyła w rękę artysty nóż, którym pokrajał najpiękniejsze swe dzieło".

Sam malarz podawał inne motywy. Dziennikarzowi "Prawdy" Aleksandrowi Świętochowskiemu powiedział: "Obraz mój podobał się publiczności, względem której dotrzymałem też obowiązku i pozostawiłem +Szał+ na wystawie prawie do końca oznaczonego terminu; w tych dniach miał być zdjęty, zamiast więc zwijać go na wałek i schować, wolałem skonstatować zawód doznany, zawód całkiem indywidualny".

Gomulickiemu wyjaśnił: "Było to wyższe ponad wolę moją. (...) Chwila była piekielna. Rozdzierane płótno wydawało głos podobny do krzyku. A gdy w otworze, na kilka łokci długim, błysnęło białe drzewo rusztowania, strach mię zdjął... bo podobne to było do kości, bielejących w rozpłatanym trupie".

Magdalena Czubińska w rozmowie z Iwoną Konieczną podkreśliła, że aż 12 z ogółem 16 cięć nożem Podkowińskiego dosięgło kobiecej postaci. "Przyczynę sam wskazał, rozpoczynając destrukcję od zniszczenia twarzy. Życzliwi artyście nazywali to +dzieciobójstwem artystycznym+, ale przecież to było zabójstwo obrazu w afekcie - zastępcze morderstwo" - wyjaśniła.

Miłość platoniczna – egzaltowana, wyidealizowana - może być niezmiernie silna z tego powodu, że nie może być skonsumowana. A człowiek popada w skrajne wibracje z wielu powodów, emocjonalnych i fizycznych. "Czubińska traktuje więc czyn Podkowińskiego jako przerysowanie XIX-wiecznego romantyzmu, tragiczne i dramatyczne, i dodaje, że zaawansowana gruźlica sprzyja neurozie, histerii" - zapisała Konieczna. "Diagnozę należy zostawić psychologom, ale stany miłosne potrafią wtrącić człowieka w otchłań wręcz psychozy; wszyscy znamy +Cierpienia młodego Wertera+" - mówiła Czubinska. "Nie zagłębiajmy się w to zanadto, jestem za pozostawieniem prywatności umarłym... Ale bardzo proszę, niech pani nie zrobi z Podkowińskiego wariata" - powiedziała Koniecznej Magdalena Czubińska.

Już po katastrofie ofiarowywano Podkowińskiemu ok. tysiąca rubli za pokrajane płótno. Ale chociaż brakowało mu pieniędzy na życie i leczenie, malarz nie zgodził się na naprawę dzieła - nie chciał czerpać z niego dochodów. Druga połowa 1894 r. to jego powolne konanie.

Z wspomnień A. Alińskiego w "Tygodniku Ilustrowanym" wynika, że Podkowiński przyspieszał śmierć, wspomagając swą gruźlicę głodówkami oraz celowym przeziębianiem się: "Rano nic nie jadł, odmawiając sobie posiłku – a wieczorem szedł na talerz zupy z kwaśnego mleka. I tak przez cały tydzień. I raz, w chwili, kiedy człowieka gniecie potrzeba szczerości, rzekł mi, zachowując obojętność na twarzy: +Ja nie chcę żyć+" - relacjonował. Za późno w Podkowińskim obudził się instynkt życia: "Ostatni obraz +Marsz pogrzebowy+. Jest to młody człowiek idący za trumną. Ten człowiek roztworzył ramiona rozpaczliwym ruchem i krzyczy. Zobaczycie tę twarz, gdzie od tego krzyku strasznego szczęka wyskakuje ze stawów. To skarga na śmierć. Taka była ostatnia myśl artysty" - opisał Aliński.

Artysta zmarł 5 stycznia 1895 r. nad ranem, o godzinie 2.30, w swojej pracowni, w przeszklonym belwederze pałacu hrabiów Kossakowskich przy ul. Nowy Świat 19 w Warszawie. 7 stycznia 1895 r. odbył się pogrzeb. "Kurjer Warszawski" dał sprawozdanie: "Trumna, ustawiona na czterokonnym wozie żałobnym, tonęła w masie wieńców i bukietów, uwitych z palm, żywych kwiatów i czarnej krepy. Od rogatek trumnę ponieśli na ramionach koledzy. Przy dźwiękach hymnów Moniuszki i Troszla, odśpiewanych przez chór amatorski, zwłoki spuszczono do grobu krewnych śp. Podkowińskiego".

W opublikowanych pośmiertne wspomnieniach podkreślano, że Podkowiński cieszył się "nie tylko uznaniem talentu, lecz i ogólną sympatią". Nazywano jego śmierć od choroby "młodocianą": "Strawiony chorobą piersiową zgasł przedwcześnie ze szkodą sztuki". Przypominano skandal: "Jak mało dotąd był sam w zgodzie z sobą, świadczy pamiętny fakt pocięcia własną ręką wielkiego płótna +Szał uniesień+, znamionującego twórczość oryginalną i głębszą". Nieustannie nawiązywano do niespełnionej miłości. Na okładce "Tygodnika Ilustrowanego" ukazał się portret Podkowińskiego w trakcie malowania +Szału+. Gazety informowały: "Na konkursie Towarzystwa w r. 1893 otrzymał Podkowiński za portret pani K. w tualecie czarnej pierwszą nagrodę w sumie 600 rs."

Pani K. to właśnie Ewa Kotarbińska. W trakcie II wojny światowej ten jej portret zaginął i obecnie znajduje się w Rejestrze Dzieł Utraconych.

Z inicjatywy Feliksa Jasieńskiego i Leona Wyczółkowskiego zorganizowano pośmiertną wystawę dorobku Podkowińskiego - ok. 135 prac. Prasa zapowiadała: "Po zniszczonym obrazie +Szał+ pozostały fotografie, które mają być włączone do wystawy". Ostatecznie obraz odrestaurował Witold Urbański.

Scenografia wystawy była dekadencka: cała sala została obita czarnym suknem, a pod już posklejanym +Szałem+ umieszczono autoportret Podkowińskiego, ozdobiony laurem. Wiele prac zostało sprzedanych. Prawdopodobnie wśród kupców był Jasieński, który w następnych latach prezentował w Sukiennicach i w swoim mieszkaniu na ul. św. Jana np. niektóre dzieła rysunkowe Podkowińskiego z kolekcji – w tym szkice do kompozycji "Taniec szkieletów". Dochód z tej retrospekcji otrzymała matka Podkowińskiego, którą śmierć syna pozbawiła środków utrzymania.

Tuż po śmierci Podkowińskiego zrodziła się legenda artysty odrzuconego. Nie przeszkodziło temu szerokie uznanie dla jego twórczości. Wystarczyło, że Stanisław Przybyszewski zagrzmiał w "Chimerze", że filistrzy "Zabili Podkowińskiego!", co rozpowszechnił później Wacław Nałkowski. "Szał" odbył tournee: matka artysty wypożyczała to dzieło przez pośrednika na liczne wystawy, m.in. w Łodzi, Krakowie, Moskwie i Petersburgu. Krakowski pokaz we wrześniu 1895 r. znalazł odbicie w dramacie Jana Augusta Kisielewskiego "W sieci". Jego bohaterka, Szalona Julka, fizycznie identyfikuje się z bohaterką obrazu. "Podkowińskiego widzieliście +Szał+... szalonego Podkowińskiego szalony +Szał+? (...) ...on sam, on, Podkowiński, (...) chwycił mnie za włosy i szarpał, darł, targał (...) tak mnie cudownie bił kopytami swojego czarnego demona".

"Historycy sztuki do końca nie wiedzą, ile powstało szkiców kompozycyjnych tego obrazu. Na polskim rynku aukcyjnym pojawiły się dwa takie dzieła, różniące się stanowczo wymiarami od oryginału - były wielokrotnie mniejsze" - mówi PAP Robert Swaczyński, warszawski marszand. "Pierwsze z nich sprzedało się w 2008 roku za pół miliona złotych. Natomiast trzy lata temu na kolejny szkic symbolistycznego dzieła kolekcjoner musiał już wydać 2,196 miliona zł włącznie z opłatą aukcyjną" - przypomina.

"Kultowa historia +Szału+ sprawia, że niejeden miłośnik twórczości Władysława Podkowińskiego wydałby miliony na ten obiekt. Według wielu obserwatorów rynku dzieł sztuki taki obraz jest bezcenny i byłby hitem, nawet w skali światowej. Trudno przewidzieć, jaką kwotę mógłby osiągnąć na aukcji. Według mnie przekroczyłby znacznie kilkanaście milionów złotych" - podsumowuje Swaczyński.

Dziś "Szał" wart jest "każde pieniądze". "Jaką cenę rzuciłby właściciel, taka będzie zapłacona. Ale ceny przecież nie ma... To obraz rangi muzealnej, a do tego niesie treść uniwersalną i mógłby wzbudzić zainteresowanie na rynku międzynarodowym, chociaż sztuka XIX wieku budzi znacznie mniejsze zainteresowanie niż współczesna" – mówi PAP Mikołaj Konopacki, właściciel "Pragalerii".

Konopacki zna problem wyceny dzieł do celów ubezpieczeniowych i uważa to za wróżenie z fusów. "Takich obiektów jak +Szał+ nie ma na rynku i nie będzie. To element naszego dziedzictwa kulturowego, kawałek Polski, naszej historii. Na ile można wycenić +Bitwę pod Grunwaldem+?" – pyta retorycznie. Przypomina, że najdroższy obraz Matejki sprzedano niedawno za ponad 10 mln zł, a obraz Łempickiej za 11,6 mln euro. "Takich dzieł nie ma w obrocie na rynku, ale gdyby się pojawiły, to wchodzą w grę dziesiątki milionów złotych, czyli sumy rzędu 10-20 milionów euro" – ocenia Konopacki. (PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Stół rozkładany do salonu – elegancja i funkcjonalność w jednym meblu Urządzanie salonu to wyzwanie, które wymaga znalezienia idealnej równowagi między estetyką a praktycznością. Jednym z kluczowych elementów wyposażenia tego pomieszczenia jest stół. W przypadku stołów rozkładanych można zyskać nie tylko elegancki mebel, który doskonale wpisze się w styl wnętrza, ale także rozwiązanie, które sprawdzi się zarówno na co dzień, jak i podczas wyjątkowych okazji. Jak zatem wybrać idealny model, który spełni wszystkie wymagania?Data dodania artykułu: 26.11.2024 18:36Stół rozkładany do salonu – elegancja i funkcjonalność w jednym meblu Policja zatrzymała poszukiwanego 46-latka skazanego za pedofilię Policja zatrzymała poszukiwanego listem gończym 46-letniego mieszkańca Lubyczy Królewskiej (Lubelskie) skazanego na karę więzienia za przestępstwo o charakterze pedofilskim. Najbliższe sześć lat spędzi w więzieniu – poinformowała we wtorek policja.Data dodania artykułu: 26.11.2024 17:29Policja zatrzymała poszukiwanego 46-latka skazanego za pedofilię Efektywny magazyn - 3 sprawdzone sposoby na optymalizację Efektywność magazynu jest jednym z kluczowych elementów wpływających na sukces operacyjny każdej firmy. Odpowiednio zorganizowane procesy, zoptymalizowany układ przestrzeni oraz wdrożenie nowoczesnych systemów zarządzania mogą znacząco wpłynąć na redukcję kosztów, zwiększenie wydajności i poprawę jakości obsługi klienta. W tym artykule przedstawiamy trzy sprawdzone strategie, które pomogą usprawnić działanie magazynu i dostosować go do dynamicznych wymagań współczesnej logistyki.Data dodania artykułu: 26.11.2024 09:50Efektywny magazyn - 3 sprawdzone sposoby na optymalizację
Reklama
Reklama
„Miłość jak miód” „Miłość jak miód” „Miłość jak miód”seans w ramach cyklu Kultura Dostępna!W czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Majkę (Agnieszka Suchora) i Agatę (Edyta Olszówka) równie dużo łączy, co dzieli. Obie są po pięćdziesiątce, przechodzą menopauzę i nie wierzą, że w ich życiu cokolwiek zmieni się na lepsze. Jedna mieszka nad Bałtykiem, druga w Tatrach. Jedna prowadzi cukiernię, druga jest wziętą architektką wnętrz. Jedna jest wdową, drugą partner właśnie zostawił dla młodszej. Jedna poświęca się dzieciom i wnukom, kompletnie zapominając o sobie, druga nie ma rodziny i dba o swój duchowy rozwój. Pewnego dnia przyjaciółki spotykają się na pogrzebie koleżanki z liceum. Agata namawia Majkę do spontanicznego wyjazdu w góry, sama zaś zajmuje jej miejsce. Nieoczekiwana zamiana ról przynosi szereg komplikacji, zabawnych zwrotów akcji i wyzwań, którym kobiety będą musiały stawić czoła. Czy uda im się przezwyciężyć przyzwyczajenia, uprzedzenia i lęki? Czy zdobędą się na odwagę, żeby otworzyć się na miłość i rozpocząć nowy rozdział w życiu? Czy naprawdę nigdy na nic nie jest za późno?Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna. Data rozpoczęcia wydarzenia: 28.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Poszukiwanie Świętego Mikołaja Poszukiwanie Świętego Mikołaja Bezpłatnym autobusem komunikacji miejskiej na poszukiwanie Świętego Mikołaja w SpaleWybieracie się na Poszukiwanie Świętego Mikołaja w Spale? Zachęcamy tomaszowskich poszukiwaczy przygód od skorzystania z bezpłatnego transportu publicznego. W niedzielę 1 grudnia, będzie można dojechać i wrócić ze Spały specjalną linią komunikacji miejskiej.V edycja rodzinnej gry terenowej Poszukiwanie  Świętego Mikołaja odbędzie się ona na terenie Spalskiego Parku im. Prezydentów II Rzeczpospolitej. Impreza rozpocznie się już 1 grudnia, o godzinie 12:00 w Spalskiej Sołtysówce. Organizatorzy zapraszają dzieci wraz z opiekunami do wzięcia udziału we wspólnej zabawie i odnalezieniu drogi do świętego Mikołaja.Na szlaku przygody czekają liczne atrakcje w tym m.in. stanowisko Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim, na którym za wykonanie zadania otrzymacie na mapie wyzwań stosowny stempel.Napiszcie list do świętego Mikołaja i wyruszajcie linią specjalną Miejskiego Zakładu Komunikacji w Tomaszowie Mazowieckim w drogę.Rozkład jazdy bezpłatnych autobusów miejskich linii nr 54 na Spalskie Mikołajki z pl. Kościuszki do Spały (i z powrotem) w niedzielę 1 grudnia br.:- odjazdy z Tomaszowa Mazowieckiego z przystanku pl. Kościuszki – centrum godz.:11:00, 12:00, 13:00, 14:30, 15:30, - odjazdy ze Spały (przystanek przy stacji paliw) godz.:11:35, 12:35, 14:05, 15:05, 17:00.Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.12.2024
Reklama
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
ReklamaArtis Gaudum
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: ...Treść komentarza: Cokolwiek się marnuje ? Przy takiej ilości wynoszenia jedzenia z każdej placówki przez kucharki szkolne ? Niemożliwe...Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Tak. Masz rację, że głównym winowajcą jest idiotyczny system opieki zdrowotnej. Ten fatalny system tworzy fatalne warunki pracy lekarzy i pozostałej obsługi medycznej. Jednak ten fatalny system nie zwalnia pielęgniarki od empatii wobec chorych i rzetelnej "obsługi" tych chorych. Pielęgniarki nie przychodzą do szpitala z ulicy, ale z odpowiednich szkół. Do tych szkół idą chyba nie dla jakiejś kasy, która zarobią w zawodzie, ale z jakiegoś powołania (tak powinno być) - co ?! I w tych szkołach chyba je uczą, że to nie jest "robota" w markecie, a obsługa ludzi chorych - co?! Tak więc, nie zwalajmy narzekania na pielęgniarki z powodu złego systemu, ale bierzmy pod uwagę i to, że ten zawód wymaga poświęcenia, niezależnie od humorów i charakterów pielęgniarek. Ten sam temat dotyczy lekarzy. Jeden lekarz traktuje ludzi, jak szara masę, nie ma żadnych sukcesów zawodowych, ale zawsze wyciąga łapę po kasiorkę. Ja nieraz tę kasiorkę chciałbym dać, ale tylko dobrym lekarzom, bo sobie na to zasługują.Źródło komentarza: Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćAutor komentarza: Człowiek...Treść komentarza: Bardzo bogaty zasób słów Państwo posiadacie , bogaty i przeniesiony tutaj. Mam odrobinę inne zdanie. System jest chory. Pielegniarki ,lekarze i cała ochrona zdrowia pracuje w takich warunkach jakie mają. 30 pacjentów i dwie pielęgniarki. Co One mogą zrobić? Już piszę zlecenia i dokumentację. Dla pacjenta nie ma czasu. Niestety. To system zawinił. Biurokracja wzięła górę nad rozsądkiem. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia .Źródło komentarza: Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćAutor komentarza: boloTreść komentarza: Czy na tego lewackiego gnojka nie ma mocnych?Źródło komentarza: Krytykuje to.... co sam robi. Adrian Witczak wśród tłustych kotówAutor komentarza: mTreść komentarza: Specjalista to zapewne etatowy pracownik UM lub starostwa.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: TMTreść komentarza: Proszę zrobić zestawienie wsUstkich radnych kto gdzie jest zatrudniony i wtedy grono obserwujących portal będzie miało wgląd do tego kto przez kogo został kupiony ;)oczywiście takie coś nie powstanie bo przecież ci najbardziej pazerni muszą być tylko po jednej stronie prawda:)Źródło komentarza: Głos radnej za posadę dla Glimasińskiego? Wszystko może na to wskazywać
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama