Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 29 czerwca 2024 14:09
Reklama
Reklama

Kryminalistyk o akcji w Magdalence: policjant może celować do wysokości kolan, nie wyżej

W wielu policjach świata broni się używa nie po to, żeby wyrządzić jak najmniejszą szkodę, tylko żeby wyeliminować zagrożenie. Polski policjant musi celować do wysokości kolan, nie wyżej – powiedział PAP mł. insp. policji w stanie spoczynku, ekspert kryminalistyki Robert Duchnowski.

PAP: Jedną z większych akcji, przy której pan pracował, była tzw. strzelanina w Magdalence, do której doszło z 5 na 6 marca 2003 r.

Robert Duchnowski, młodszy inspektor policji w stanie spoczynku, ekspert kryminalistyki: Magdalenka to było zwieńczenie wielu innych spraw, bo ukrywali się tam wtedy najbardziej poszukiwani bandyci – Robert Cieślak używający pseudonimu „Cieluś” i Białorusin Igor Pikus vel Aleksander Wołodin, członkowie tzw. gangu Mutantów z Piastowa. Jak się okazało, byli też bardzo zdeterminowani. Policja dowiedziała się, że ukrywają się w jednorodzinnym domku w Magdalence, to była posesja, jakich wiele, nierzucająca się w oczy.

Żeby ich zatrzymać, użyto policjantów z Biura Operacji Antyterrorystycznych. Bandyci się zabezpieczyli, wiedzieli, że są szukani i, gdy policjanci podeszli pod drzwi, została zdetonowana bomba, która była umieszczona na zewnątrz. W tym ładunku wybuchowym była spora porcja nakrętek, śrubek, gwoździ, wszelkiego metalowego dziadostwa. Na skutek tego wybuchu szturm policjantów się załamał. Dwóch funkcjonariuszy zginęło na miejscu, a kilkunastu było rannych. Nawiązała się wtedy regularna bitwa. Ściągnięto drużynę alarmową, ściągnięto ciężki sprzęt w postaci BTR-ów, żeby nie dopuścić do ucieczki bandytów.

O samej bitwie to ja może wiem niewiele, natomiast później, od samego rana, bo bitwa rozegrała się w godzinach późnowieczornych i troszeczkę trwała, ściągnięto praktycznie wszystkie siły z laboratorium kryminalistycznego i z Wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw, żeby tam robić oględziny i zabezpieczać ślady.

PAP: Przyjechał pan na miejsce i co zobaczył?

R.D.: Tę posesję, domek, który cały czas jeszcze się dopalał, ale w garażu pojawiało się co i raz jakieś ognisko, bo tam chyba jakieś chemikalia były, strażacy to dogaszali. Mnóstwo ludzi, mnóstwo prokuratorów – to był taki typ oględzin, który dla nas i dochodzeniowców był najgorszy z możliwych. Pełno osób postronnych, depczących ślady. Bo co prawda dziennikarze zostali skutecznie odrzuceni daleko, daleko od tej posesji, ale mieliśmy praktycznie wszystkich możliwych przełożonych i prokuratorów, którzy nie do końca potrafili się zachować na miejscu zdarzenia.

PAP: Ci ludzie, w sensie bandyci, tam zginęli?

R.D.: Tak, oni zginęli, z tym że my nie mieliśmy takiej pewności, dopóki nie znaleźliśmy zwłok. W moim przekonaniu to była jedna z najtrudniejszych spraw, jakie robiliśmy. Dlatego, że to były trzy akcje w jednym. To była akcja sapersko-pirotechniczna – bo nie mieliśmy rozpoznania, czy tam nie ma gdzieś na posesji jeszcze innych ładunków wybuchowych, a ponieważ był marzec i śniegu było tak mniej więcej do połowy łydki, więc trzeba było pod kątem pirotechnicznym to rozpoznać.

Poza tym cały czas trwała akcja strażacka. Strażacy dogaszali pogorzelisko i polewali wodą. Garaż się co i raz rozpalał, no i dach, ten strych się dopalał cały czas. A trzeba było zrobić oględziny, czyli procesowe oględziny miejsca zdarzenia.

Podzieliliśmy to miejsce na sektory, mając wiedzę, gdzie były stanowiska naszych policjantów, którzy ostrzeliwali ten domek. Te oględziny robili technicy z Piaseczna. Eksperci z laboratorium, m.in. z mojej pracowni, pracowali na miejscu. Podzieliliśmy posesję na dwie części i dwie grupy robiły jej oględziny, a trzecia robiła oględziny budynku. Na początku tylko parteru, ale po kilku godzinach, kiedy warunki na to już pozwoliły, kiedy to było na tyle wygaszone i na tyle wystudzone, mogliśmy wejść na górę. Nie po schodach, bo one były wypalone, ale po drabinie – dość długo czekaliśmy, aż nam przywiozą odpowiednio wysoką.

Wreszcie, po wejściu na górę, w tym pogorzelisku znaleźliśmy zwłoki obu bandytów. Przy czym nie było to proste – zwłoki nie rzucały się w oczy dlatego, że były przywalone zwęglonymi resztkami więźby dachowej i gruzu popożarowego, którego było dobrze powyżej kostki.

PAP: Kto wszedł pierwszy na górę?

R.D.: Ja byłem na pewno na górze pierwszy, był też dochodzeniowiec. No i znaleźliśmy te zwłoki. Martwi bandyci byli w kamizelkach kuloodpornych, to właściwie były tylko takie korpusy z kikutkami nóg i rąk, reszta się wypaliła, bo tam naprawdę musiała być bardzo wysoka temperatura… Pojawił się problem: jak ich przetransportować z tego strychu na dół, żeby tam przeprowadzić oględziny, bo na strychu nie było warunków, tam cały czas wszystko parowało i cały czas z pogorzeliska wydobywały się różne substancje niekoniecznie dobre dla zdrowia.

Myślę, że ten strych mógł się zapalić od strzałów, być może było tam coś łatwopalnego i jakaś iskra na to padła. Ale też to mogło się zapalić od dołu i pójść do góry.

PAP: Jak ewakuowaliście zwłoki przestępców?

R.D.: Mieliśmy problem, bo dysponowaliśmy workami foliowymi do transportu zwłok, ale oni byli – za przeproszeniem – jak indyki wyjęte dopiero z piekarnika, więc ta folia by nam się zaraz stopiła. Nie mieliśmy specjalistycznych noszy, nie przyszło nam do głowy, żeby deskę do transportu rannych wziąć z karetki pogotowia. Ale wpadliśmy na pomysł, że na tę folię położymy kilka warstw papieru pakowego, na to przenieśliśmy zwłoki, do narożników worków przywiązaliśmy liny i powoli spuściliśmy na dół. Tam można było już przeprowadzić oględziny zwłok, a na górze też dokończyć oględziny, bo oni tam mieli zgromadzony całkiem pokaźny arsenał. Łącznie w budynku i na strychu i obok budynku zabezpieczyliśmy kilkadziesiąt sztuk broni.

PAP: Jeżeli bandyci zginęli w trakcie zdarzenia, jaki jest sens robienia tak szczegółowej dokumentacji kryminalistycznej?

R.D.: Bo, po pierwsze, broń, którą tam zabezpieczyliśmy, była z nielegalnego źródła, zresztą różnego typu – karabiny kałasznikowa po modernizacji, czeskie pistolety typu Skorpion, jakieś Uzi, była broń krótka, jakieś pistolety, broń gładkolufowa i jeszcze parę innych. Ciekawostka jest taka, że ta czeska broń, skorpiony, nie miała żadnych cech fabrycznych. I to nie na zasadzie, że te cechy były zatarte, tylko w ogóle nie były naniesione. Dlatego się robi tak szczegółowe badania, bo trzeba wyjaśnić, skąd oni tę broń mieli, musiał ktoś ich zaopatrzyć. A broń była nielegalna.

Oględziny robi się po to, żeby wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzenia, a oni byli od wielu lat poszukiwani jako najgroźniejsi bandyci w Polsce. Więc tam można było znaleźć jakieś dokumenty czy ślady świadczące o tym, kto im pomagał i w jaki sposób. Trzeba też pamiętać, że taka sprawa często wyzwala wiele innych śledztw prokuratorskich, bo zaczyna być wielowątkowa. W tej sprawie, nieszczęśliwie, prokurator, mówiąc kolokwialnie, przyczepił się do policjantów. Ale nie chciałbym tego komentować, bo ta sprawa była bezprecedensowa.

PAP: Wówczas często zdarzały się napaści na policjantów.

R.D.: Oczywiście, nawet takie megaordynarne. Ale z taką sprawą, jak w Magdalence, do tej pory nie mieliśmy do czynienia. Ten Piekus był ponoć członkiem Specnazu, doskonale wyszkolonym killerem, ale wtedy o tym nie wiedzieliśmy i nikomu nie przyszło do głowy, że tak sytuacja się może rozwinąć. Inna rzecz, że policjant często ma ułamki sekund na podjęcie decyzji, a tam wszystko szło szybciej, niż na amerykańskim filmie sensacyjnym. Działo się. A później prokurator całymi latami roztrząsał każdy z tych ułamków sekundy – mógł pan zrobić to inaczej, mógł pan zrobić lepiej. Któryś z mądrych biegłych, popierając te zarzuty prokuratorskie, uczepił się, że policja mogła użyć snajpera. Do dzisiaj nie ma uregulowań prawnych umożliwiających użycie snajpera w policji.

PAP: Czyli to nie jest tak, jak w amerykańskich filmach, że ktoś porywa człowieka, robi z niego zakładnika i wtedy snajper kładzie terrorystę jednym celnym strzałem?

R.D.: No, niestety nie. Sam opis możliwości użycia broni przez policjanta jest taki, że policjant ma dążyć do wyrządzenia jak najmniejszej szkody osobie, wobec której tej broni używa. Natomiast w wielu innych policjach świata, w wojsku, broni się używa nie po to, żeby wyrządzić jak najmniejszą szkodę, tylko żeby wyeliminować zagrożenie. Dlatego policjant amerykański nie celuje w nogi, tylko w głowę. A polski policjant musi celować do wysokości kolan, nie wyżej.

PAP: Magdalenka złamała karierę wielu dobrych policjantów.

R.D.: Z pewnością tak. Grażyna Biskupska, z którą współpracowałem, była dobrą organizatorką i naprawdę potrafiła ze swoich ludzi wycisnąć bardzo wiele. Można się czepiać o bardzo różne rzeczy do niej, ale nie powiem nigdy w życiu, że była złym dowódcą. Luk w polskim prawie dotyczącym policji jest więcej niż tylko kwestia użycia broni, ale o tym być może porozmawiamy następnym razem.

Materiał wideo dostępny na https://wideo.pap.pl/videos/74130/, w wersji surowej do edycji na https://wideo.pap.pl/videos/74069/ oraz na PAP.PL https://www.pap.pl/aktualnosci/kryminalistyk-o-akcji-w-magdalence-policjant-moze-celowac-do-wysokosci-kolan-nie-wyzej. (PAP)

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

 

Autorka: Mira Suchodolska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Nadzwyczajna sesja w mieście. Sprawozdanie wraca pod obradyNadzwyczajna sesja w mieście. Sprawozdanie wraca pod obradyNa jutro o godz. 15:00 zwołano nadzwyczajną sesję Rady Miejskiej. Wniosek złożyła grupa radnych KWW Marcina Witko. Tematem posiedzenia będzie przyjęcie sprawozdania z wykonania budżetu za ubiegły rok, który radni Koalicji Obywatelskiej niefrasobliwie odrzucili. Wczoraj spotkanie z radnymi wszystkich komitetów zorganizował Prezydent Marcin Witko. Nie wszyscy jednak na nie przybyli. Nadal nie ma decyzji Regionalnej Izby Obrachunkowej. Nieoficjalnie jednak wiemy, że może być ona dosyć niekorzystna dla miasta. Czy radni KO będą potrafili przyznać się do błędu? Zapewne wielu z nich na sesje po prostu nie przyjdzie.Data dodania artykułu: 27.06.2024 12:46 Ilość komentarzy: 4 Ilość pozytywnych reakcji czytelników: 4
Szybciej na awarieLustra z LED czy bez?Jakie buty na upały do pracy w biurze? Modele idealne na gorące dni lataHelios zaprasza na polskie filmy   w ramach cyklu Kultura DostępnaSejm znowelizował Kodeks karny: nowa definicja zgwałceniaIMGW ostrzega: piątek prawie w całym kraju upalny i burzowy, miejscami deszcz i porywisty wiatrSzczepienia przeciwko wirusowi HPV w ORDNPrezydent miasta wręczył nagrody młodym sportowcom za osiągnięcia sportoweUjęcie fałszerzy monetProces w sprawie zrzucenie człowieka z mostu ruszy 29 październikaRadny Batorski kończy pracę w szpitaluNadzwyczajna sesja w mieście. Sprawozdanie wraca pod obrady
Reklama
Warsztaty jazzowe - 8. Love Polish Jazz Festival Warsztaty jazzowe - 8. Love Polish Jazz Festival Twoją pasją jest muzyka? Potrafisz grać na jakimś instrumencie lub śpiewać? Masz minimum 13 lat? Jeśli odpowiedź na te trzy pytania brzmi tak, to ta informacja jest właśnie dla Ciebie!Już we wrześniu w Miejskim Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim odbędzie się czwarta edycja warsztatów jazzowych w ramach Love Polish Jazz Festival. Po raz kolejny poprowadzą je znakomici pedagodzy i artyści, którzy podzielą się z uczestnikami swoją wiedzą i doświadczeniem zdobywanym przez wiele lat działalności estradowej. Zarówno ćwiczenia, jak i wykłady będą miały miejsce w MCK Tkacz przy ul. Niebrowskiej 50.Warsztaty prowadzone będą w małych grupach, w ich trakcie będzie możliwość uzyskania indywidualnych porad i wsparcia w rozwoju umiejętności. Na zajęciach, jak również podczas wspólnego jammowania w klubie festiwalowym będzie okazja do lepszego poznania się, wymiany doświadczeń i muzycznych inspiracji.W tym roku zajęcia wokalne poprowadzi Anna Serafińska. Adam Wendt pokaże uczestnikom warsztatów różnego rodzaju techniki gry na instrumentach dętych, które będą mogli wykorzystywać w czasie improwizacji jazzowych. Cezary Konrad przekaże swoją wiedzę na temat gry na perkusji jazzowej, a uczestników grających na instrumentach klawiszowych szkolił będzie Dominik Wania. Tomasz Grabowy poprowadzi zajęcia z technik gry jazzowej na gitarze basowej, zaś Krzysztof „Puma” Piasecki pokaże jak w stylu jazzowym grać na gitarze elektrycznej.Jesteś zainteresowany/a? Nie czekaj, zapisz się już dziś! Wystarczy, że prześlesz na adres: [email protected] wypełnioną i podpisaną kartę zgłoszeniową lub wypełnisz elektroniczną kartę zgłoszeniową https://cutt.ly/warsztaty-jazzowe-8_LPJF – obie dostępne są na stronie internetowej organizatora pod adresem www.mck-tm.pl. Możesz również uzupełnić ją osobiście w siedzibie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 w Tomaszowie Mazowieckim.Termin przesyłania zgłoszeń kończy się 31 sierpnia 2024 r. lub po wyczerpaniu miejsc. Szczegółowe informacje o warsztatach można uzyskać w Miejskim Centrum Kultury pod adresem e-mail: [email protected] lub telefonicznie pod numerem 44 712 23 69.Uwaga! Opłata akredytacyjna za udział w warsztatach wynosi 120 zł. Liczba miejsc jest ograniczona. Organizatorzy zastrzegają sobie również możliwość wstępnej kwalifikacji na warsztaty. Zapraszamy!Plan warsztatów:16–17.09.2024 (poniedziałek–wtorek)– zajęcia w sekcjachPlanowany dzienny harmonogram:• godz. 10.30–13.30 – zajęcia instrumentalne (wyjątkowo w poniedziałek, przed zajęciami, o godz. 10.00 spotkanie organizacyjne),• 13.30-15.30 – przerwa obiadowa,• godz. 15.30–17.30 – granie w zespołach, wykłady grupowe.Prowadzący: Adam Wendt – instrumenty dęteAnna Serafińska – wokalCezary Konrad – perkusjaDominik Wania – fortepian, instrumenty klawiszoweTomasz Grabowy – gitara basowaKrzysztof „Puma” Piasecki – gitara elektryczna17.09.2024 r. (wtorek), godz. 19.30, Galeria Sztuki Arkady, ul. Rzeźnicza 4, Tomaszów Mazowiecki – koncert klubowy18.09.2024 r. (środa), godz. 18 – koncert finałowy uczestników warsztatów w MCK Tkacz, ul. Niebrowska 50, Tomaszów Mazowiecki. Koncert poprzedzony zostanie paradą muzyczną ulicami miasta.Data rozpoczęcia wydarzenia: 16.09.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Setki tysięcy złotych z samorządowych budżetów Setki tysięcy złotych z samorządowych budżetów Ponad dwieście tysięcy rocznie wydatkuje sam powiat tomaszowski w lokalne media. Pieniądze w dużej mierze wydatkowane całkowicie nieefektywnie i poza jakąkolwiek kontrolą. Co gorsza mają one na celu nie tyle prowadzenie rzetelnej polityki informacyjnej, co kupowanie przychylności i autopromocję polityków. Nikt nie sprawdza efektywności, zasięgów i celowości ponoszonych wydatków. Część opłacanych przez podatników podmiotów ma zerowe zasięgi i niski poziom opiniotwórczości. Wiele z nich bez pieniędzy z samorządów nie miałyby racji bytu, bo ze względu na niską oglądalność nie mają szans na komercyjnych reklamodawców. Tymczasem do konsultacji społecznych trafiły w poniedziałek, 24 czerwca, założenia ustawy medialnej. Ma ona zapewnić dostęp do rzetelnych informacji i niezależności redakcyjnej mediów. W założeniach jest mowa o całkowitym zakazie prowadzenia działalności medialnej przez samorządy. Nie oznacza to jednak zaprzestania działalności sponsorskiej a wręcz przeciwnie może ją nasilić, bo samorządy otrzymają zakaz wydawania własnych czasopism. Patologie obecne są już teraz, a będzie ich więcej. Tomaszów jest doskonałym przykładem."Gwiazdorka" za powiatowe pieniądze "Gwiazdorka" za powiatowe pieniądze Pani Magdalena Kowalczyk, to gwiazdorka lokalnej telewizji sponsorowanej przez Powiat Tomaszowski. Dlaczego sponsorowanej? Bo w dużej mierze jest finansowana przez nasz samorząd. Pieniądze płyną szerokim strumieniem nie tylko z samego Starostwa ale również z jednostek podległych, takich jak Tomaszowskie Centrum Zdrowia. To jednak nie koniec, bo Pani Magdalena została też niedawno dyrektorką Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego przy ulicy Majowej. Zresztą nie jest to jedyna pracownica tego "medium" która znalazła zatrudnienie w strukturach powiatowej administracji
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: Panie Adrianie WitczakTreść komentarza: Mam pytania: Czemu w tym roku zagraniczne korporacje zwalniają ludzi i przenoszą z Polski swoje biznesy? Jak z perspektywy sejmowej ocenia pan przeniesienie portu przeładunkowego z Gdańska do Hamburga? Czemu syn pana Tuska zamieszany w aferę Amber Gold zajmuje się infrastrukturą na Pomorzu jako "specjalista"? Gdzie moje pieniądze z OFE? Jak chce pan walczyć z bezrobociem i uciekaniem wykwalifikowanej kadry z Polski? Kiedy ustabilizuje się sytuacja na granicy? Ile realnie kosztowała pana kampania wyborcza? Kto ją sponsorował? Czy zamierza pan promować i wspierać wszystkich chrześcijan, a może tylko wybranych? Mam oczywiście więcej pytań, ale skieruję je na pana biuro poselskie, myślę, że pan odpowie.Źródło komentarza: Czy decyzja radnych A. Witczaka odbierze miastu środki unijne?Autor komentarza: T. J.Treść komentarza: To ludwikowianie, proszę ich nie obrażać.Źródło komentarza: Nadzwyczajna sesja w mieście. Sprawozdanie wraca pod obradyAutor komentarza: Edek z fabryki kredekTreść komentarza: BuhahahaŹródło komentarza: Radny Batorski kończy pracę w szpitaluAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Cytat z wkładki do materiału powyżej: "Przy stacji w Tomaszowie Mazowieckim będzie wybudowanych 88 miejsc parkingowych – 4 z nich będą dla osób o ograniczonej możliwości poruszania się. Szacunkowa wartość zadania to ok. 1,5 mln zł. Inwestycja zostanie zrealizowana ze środków „Rządowego programu budowy lub modernizacji przystanków kolejowych na lata 2021 – 2025”. Ten cytat jest bardzo ciekawy. Ten cytat informuje, że ta cała zabawa z tymi parkingami będzie realizowana w oparciu o kasiorkę z rządowego programu na lata 2021-2025, czyli z programu, stworzonego przez rząd tych wrednych pisiorów, czyli, że teraz ryzy donek podpina się pod to, co pisiory zaprojektowały dla Polski. To się nazywa hipokryzja.Źródło komentarza: Przetarg na budowę parkingu przy dworcu ogłoszonyAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Myślę, że tym dwóm tego honoru nie wystarczy. Pierwszy z wymienionych, to zwykły, lokalny cwaniaczek - każda kasiorka się liczy, drugi to sami, co ten pierwszy, ale jeszcze możliwość podglądania tego, co dzieje się w innym szpitalu, podległym łódzkie. Typowe samorządowe cwaniactwo. I zapomnijmy o jakimkolwiek honorze.Źródło komentarza: Radny Batorski kończy pracę w szpitaluAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Brawo!!! Za moment te nasze żądania wobec tego, tzw. posła z Tomaszowa będziemy eskalować!!!Źródło komentarza: Czy decyzja radnych A. Witczaka odbierze miastu środki unijne?
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama