Tak się akurat składa, że jestem w grupie tych, do których mieszkańcy kierują całą masę skarg i próśb. Część z nich udaje się załatwiać właściwie przez telefon. W niektórych trzeba się gdzieś przespacerować. Są też problemy być może wydumane lub zgłaszane przez typowych urzędowych pieniaczy. Nie znaczy to jednak, że nie powinno się nimi zajmować i z góry zakładać, że pan X, czy pani Y nie mają racji.
Jako radny składam wówczas zapytanie, bądź interpelację. Starosta ma 14 dni, by na nią odpowiedzieć. Tak mówi prawo, na które działacze "pasztetowej i salcesonu" lubią się często powoływać. Rzecz jednak w tym, że Starosta Tomaszowski ma pytania radnych w głębokim poważaniu. Wychodzi z założenia, że odpowiadał nie będzie, bo w sumie co można mu zrobić? Odwołać? Skorumpuje sobie kilku radnych i będą bronić swojego "guru" niczym komsomolcy Stalingradu. W nagrodę pojadą na piątkową wycieczkę do Częstochowy.
Pod koniec maja lub na początku czerwca zgłosił się do mnie obywatel "X". Skarżył się na działalność urzędników naszego Starostwa. Czego dokładnie skarga dotyczyła jest w tym miejscu nieistotne i nie chcę szerzej się na ten temat rozpisywać. Najistotniejsze jest to, że nasi urzędnicy chyba petenta mieli dość i postanowili wytoczyć przeciwko niemu prawdziwe armaty. Złożyli więc zawiadomienia do organów ścigania dotyczące nękania i stalkingu. To chyba pierwszy tego typu przypadek, o jakim słyszałem będąc 10 lat radnym w powiecie, a naprawdę widziałem już niejedno, w tym bardzo ostre wypowiedzi przy na przykład Wydziale Komunikacji.
Na początku czerwca złożyłem interpelację w tej sprawie i poprosiłem o wyjaśnienia. Pytałem między innymi, czy sytuacja znana jest Staroście, w jaki sposób się do niej odnosi itd. Moje pismo bardzo szybko obiegło cały urząd i okazało się, że wszyscy są na mnie obrażeni, bo urzędniczka sympatyczna, a petent to rzekomy "czubek". Pobił kogoś? Nie. Naubliżał komuś? Niby nie, ale był napastliwy i nie miał racji.
No cóż. Nie mnie to oceniać, nie znając dokumentacji sprawy, a łatkę łatwo przypiąć w sumie każdemu. Liczyłem na to, że w miarę szybko coś się dowiem. 14 dni to nie tak dużo jednak. Cóż nadszedł sierpień i... cisza. Postanowiłem Starostę nieco pogonić z odpowiedzią. Skierowałem więc do niego pismo ponaglające. Niestety, zajęty powoływaniem nowych dyrektorów i prokurentów Mariusz Węgrzynowski nie miał czasu by odpowiedzi udzielić,
Dzisiaj mamy już grudzień, a wyjaśnień jak nie było, tak nie ma. I chyba nie będzie. Dlatego kolejnym krokiem jest skierowanie skargi do wojewody.
***
Jeśli ktoś oglądał końcówkę ostatniej sesji Rady Powiatu, to zapewne zauważył, że domagałem się po wielokroć odpowiedzi na pytanie dotyczące pozyskiwania funduszy unijnych. Starosta nie potrafił na nie odpowiedzieć, twierdził, że odpowie na piśmie. Poważnie? Odpowiedzi (a właściwie ich brak) doskonale znamy
Napisz komentarz
Komentarze