Zacznę od tego, że rzeczywiście mam w zwyczaju pisać to, co myślę. Często różne osoby w odwecie próbują dokuczać mojej rodzinie. Podejmują się bardziej agresywnych zachowań, jak spryskanie nam żywopłotu wokół posesji żrącą substancją. Wygrażały mi już różne osoby, myśląc zapewne, że się przestraszę. No cóż, niedoczekanie.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że nie darzę szacunkiem polskich partii politycznych. Dla mnie wszystkie one mają gangsterski charakter i reprezentują jedynie wąskie grupy interesów a nie mieszkańców. Z kolei część radnych to osoby nastawione jedynie na osobisty interes. Obserwując, mamy prawo je oceniać i wyrażać własne opinie. Okazuje się jednak, że nie zawsze. Niedawno odwiedził mnie jeden młody człowiek, który jako jedna z nielicznych osób zauważył, że ja te wszystkie znaczki partyjne mam... w głębokim poważaniu. Za to jestem typowym samorządowcem. Zarówno kiedy samorząd opisuję, jak i wtedy, kiedy w nim aktywnie działam.
W ubiegłej kadencji, jedną z głośniejszych akcji politycznych w całym kraju była tzw. obrona wolnych mediów. Też byłem jej zwolennikiem, ale z zupełnie innych powodów niż inni protestujący. Wolność mediów, to ich pluralizm, a więc możliwość wyboru oraz swoboda przekazu. Tymczasem okazuje się, że dla uśmiechniętej, protestującej koalicji, wolne media to te, które ją chwalą. Wszystkie inne to media reżimowe. Dzisiaj czytamy doniesienia, że rządzący chcą robić to samo co ich poprzednicy, tyle że nie za pomocą ustaw ale dekretów, a do tego niektóre media delegalizować. Temat ten sam, tylko reżim całkiem nowy. Tylko czy na pewno?
Ale do rzeczy, wbrew temu, co opowiadają o mnie różni ludzie, nigdy do żadnej partii nie należałem i należał nie będą. Kandydując do samorządu w sumie nie robi mi różnicy z jakiego komitetu startuje (o ile nie jest to jakaś mocno lewicowa grupa), bo i tak zdobywając mandat robię swoje, czyli zabiegam o interesy mieszkańców. Do tego mnie wybierają przecież. Dlatego stoję ością w gardle różnych lokalnym politycznym cwaniaczkom, jak wspomniany na wstępie Piotr Kucharski. Bo w życiu trzeba być jakimś, najlepiej przyzwoitym.
W ubiegłej kadencji zdarzało mi się często krytykować działania członków Platformy Obywatelskiej i to nie tylko w naszym powiecie. Równocześnie moja żona była członkiem tej partii. W związku tym, radny Paweł Łuczak postanowił napisać skargę do mateczki partii na żonę, za to, że ma męża. Wcale nie żartuję. Jak ktoś chce, to mogę podesłać kopię. Ten zły mąż krytykuje, żonę trzeba albo wykluczyć albo zdyscyplinować. Klapsem? Czy jak inaczej? Miała się nawet odbyć jakaś rozprawa, w jakimś Sądzie Koleżeńskim, ale chyba Gajewski, który wówczas był szefem PO w mieście wyjaśnił komuś, jak bardzo jest to głupie. No ale przecież media wolne muszą być, nieprawdaż?
Moja żona pracuje również w KRUS i jest wspólnikiem w rodzinnej firmie. Z kolei ja jestem jedynym wydawcą portalu NaszTomaszow.pl i jego redaktorem naczelnym. Nie jestem natomiast właścicielem powierzchni reklamowych, bo tymi dysponują inne podmioty, które pokrywają koszty funkcjonowania, w tym serwera, opłaty domen, hostingu i wielu innych, które są niezbędne, by od strony technicznej mogło wszystko działać jak należy.
Dlatego między innymi mamy zewnętrzny CMS, za który płacimy miesięczny abonament, a firma która nam go dostarcza publikuje swoje reklamy i artykuły sponsorowane. To dłuższy temat techniczny. Ja za tworzenie treści na portalu nie pobieram żadnego wynagrodzenia. Firma żony i syna natomiast dysponuje powierzchnią reklamową i ma dzięki temu możliwość reklamowania własnej działalności i rekompensowania sobie ponoszonych kosztów przez umowy zawierane z podmiotami trzecimi. W tym ze wspomnianym wyżej właścicielem CMS-a. Oczywiście tropiciele tajemnic będą się tu doszukiwać dziwnych powiązań, ale ich nie ma.
W ostatnim czasie napisałem kilka publikacji na temat odwoływania Piotra Kucharskiego z funkcji przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej. Artykuły faktograficzne, będące wynikiem aktualnych zdarzeń. Oparte na dokumentach i złożonym wniosku o odwołanie. W tekstach tych nie ma żadnego słowa przekłamania. Nawet sam zainteresowany nie był w stanie takiego wskazać. Pan Kucharski poczuł się jednak urażony i postanowił zażądać usunięcia opublikowanych treści. Na jakiej podstawie? Ochrony dóbr osobistych? Podobno.
W swoim żądaniu Pan Kucharski nie wskazuje które z treści są zniesławiające, lub naruszają dobra osobiste. Nie wskazuje nic, co należałoby w tekstach sprostować. Zamiast tego zawarł szereg insynuacji i żądania. Jakie? Przeczytajmy:
Natychmiastowego zaprzestania publikowania na portalu „nasztomaszow.pl” treści o charakterze zniesławiającym i naruszającym moje dobra osobiste;
Usunięcia z portalu wszystkich dotychczas opublikowanych treści autorstwa Pan Mariusza Strzępka, które naruszają moje dobra osobiste;
Opublikowania na portalu oświadczenia o treści uzgodnionej ze mną, w którym przyznają Państwo, że publikowane treści były nieprawdziwe i szkalujące, a także przeproszą mnie Państwo za ich rozpowszechnianie.
Czyli mamy oświadczyć, że prawdziwe informacje, jakie przekazujemy czytelnikom są nieprawdziwe i jeszcze za to przeprosić. A co jeśli nie? No tu już pojawiają się groźby, bo Pan Kucharski mnie, mojej żonie i synowi postanowił grozić prokuraturą, a przecież (posiadam nagranie) twierdził w rozmowach ze swoimi lokatorami, że po wyborach to "oni" w sądach rządzą. To też nie żart mam zarchiwizowaną rozmowę do celów dowodowych. Są też screeny rozmów z komunikatora. Powinienem się bać? Może powinienem tym zainteresować ministra Bodnara.
Ale prawdziwy "hit" zostawiłem na koniec. Pismo skierowane do mojej żony i syna i chyba też mnie... sam nie wiem, bo jest tylko do mojej wiadomości, zatytułowane jest "Skarga na pracownicę KRUS panią Ewę Strzępek". Trudno uwierzyć do czego potrafi posunąć się osoba o tak wątpliwej kondycji etycznej. Trudno bowiem odczytać to inaczej jak formę jakiejś skargi na moją żonę do jej pracodawcy w sprawie, która nie ma żadnego związku z jej pracą zawodową. Możliwe, że jest to jakaś forma zastraszania. I to już jest bardzo poważna sprawa. Dużo poważniejsza niż urażona duma zdemaskowanego radnego.
Napisz komentarz
Komentarze