Ziomek-Nogal zajęła trzecie miejsce w rywalizacji na 500 m i jako jedyna z polskich łyżwiarzy stanęła w piątek na podium Pucharu Świata. Podczas dekoracji towarzyszyła jej córka Tosia, która – jak podkreśliła sprinterka – znów przyniosła jej szczęście.
"Córa na zawodach przynosi mi szczęście. To wspaniałe uczucie, że moja cała rodzina mogła zobaczyć, jak staję na podium, właśnie tu – w Tomaszowie Mazowieckim. Kiedy startuję, a ona jest gdzieś na trybunach zawsze idzie mi dobrze. Wcześniej była ze mną na mistrzostwach Europy w Heerenveen i każdych zawodach w Polsce. Fajnie mieć ją tutaj. Zaraz po biegu poszłam do niej, bo nie widziałam jej pół dnia, a kiedy mnie zobaczyła, nie chciała puścić, więc zabrałam ją na dekorację. W międzyczasie musiałam nakarmić ją zupą. Z roli mamy praktycznie nie wychodzę" – powiedziała PAP panczenistka, dla której jest to pierwszy sezon po macierzyńskiej przerwie.
27-letnia łyżwiarka Cuprum Lubin oceniła, że swój pierwszy wyścig w tomaszowskiej Arenie Lodowej rozpoczęła bardzo dobrze, ale później nie uniknęła błędów.
"Pierwsze 100 metrów było naprawdę dobre, co w tym sezonie jest moim dużym atutem. Moja pozycja na pierwszym wirażu też była lepsza niż zazwyczaj. Ale było też kilka elementów, które nie wyszły mi najlepiej i będziemy analizować to z trenerem, żeby w kolejnych startach było lepiej" – mówiła.
Do rywalizacji Ziomek-Nogal wróciła kilka miesięcy temu i w świetnej formie. W tym sezonie PŚ zwyciężyła w wyścigu na 500 m w Pekinie, a teraz była trzecia. W klasyfikacji generalnej cyklu sprinterka zajmuje siódmą pozycję, ale – jak przyznała – nie ma już większych szans na dostatnie się do ścisłej czołówki.
"Bardzo chciałabym być w czubie klasyfikacji generalnej PŚ, ale niestety dyskwalifikacja (za przekroczenie krawędzi toru – PAP) w Japonii przekreśliła moje szanse w walce o podium. Mam jednak przed sobą jeszcze trzy starty na 500 m i chcę poprawić swoją pozycję w klasyfikacji generalnej" – wyjaśniła.
Dodała, że w tym roku dla niej i pozostałych reprezentantów kraju docelową imprezą są mistrzostwami świata, które odbędą się w połowie marca w Hamar w Norwegii. Jak mówiła, starty w PŚ są sprawdzianami formy i okazją do testowania nowych rozwiązań.
"Dziś startowałam w zupełnie innych płozach, niż wcześniej. Miałam je szósty raz na nogach. W sobotę wrócę do moich starych łyżew, żeby ocenić, na czym wystartuję w niedzielę. Trochę kombinujemy, żeby zdecydować, co będzie dla mnie najlepsze w Hamar" – tłumaczyła.
Ziomek-Nogal mamą została w maju 2023 roku i z bardzo dobrym rezultatem łączy tę rolę z zawodowym uprawianiem sportu. Jak jednak przyznała, powrót do formy i rywalizacji na najwyższym poziomie kosztował ją bardzo wiele.
"Czuję, że jestem w mojej najlepszej formie sprzed ciąży. Było jednak bardzo trudno do tego wrócić i kiedy stawałam na podium PŚ w Pekinie płakałam, bo byłam z siebie dumna. Jestem optymistką, ale wiem jaka to była trudna droga i ile pokonałam trudności. Jestem dumna z tego, jaki stworzyliśmy team razem z córką i mężem oraz wieloma ludźmi dookoła. Liczę, że w ciągu tego roku do igrzysk zrobimy jeszcze więcej" – podkreśliła.
Ziomek-Nogal w Arenie Lodowej w sobotę wystartuje na 1000 m, a w niedzielę w drugim przejeździe na 500 m oraz sprincie drużynowym.
Zawody Pucharu Świata w Tomaszowie Mazowieckim potrwają do niedzieli. Rywalizuje w nich ponad 250 panczenistów z 25 krajów. Na sobotę zaplanowano wyścigi na 1000 m oraz 3000 m kobiet i 5000 m mężczyzn.(PAP)
bap/ co/
Napisz komentarz
Komentarze