O atutach nazywanego energetycznym sercem Polski Bełchatowa, który od pół wieku ma duży udział w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego kraju, w kontekście projektu powstania w tym miejscu drugiej – po gminie Choczewo na Pomorzu – elektrowni jądrowej w Polsce mówiono w poniedziałek na konferencji prasowej w Łodzi.
"To nasz pomysł na przyszłość Bełchatowa po zakończeniu wydobycia węgla. Idea powstania w tym miejscu elektrowni jądrowej wpisuje się w koncepcję +coal to nuclear+, czyli obowiązujący obecnie na świecie trend w transformacji energetyki. Promujemy ten projekt, bo ma on charakter epokowy, ale też dlatego, by zasoby, które posiadamy nie pozostały niewykorzystane. Mamy czas do 2035 r., w którym zakończymy eksploatację węgla i opartą na nim działalność wytwórczą" – powiedział Kaczorowski.
Jak podkreślił szef PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, Bełchatów ma wszystkie atuty o charakterze społecznym i technologicznym do podjęcia przez rząd decyzji o lokalizacji w tym miejscu drugiej w kraju elektrowni jądrowej.
"Dysponujemy wyprowadzeniem mocy na poziomie 5,5 GW, zasobami wodnymi pozwalającymi na lokację projektu wielkoskalowego o mocy w pierwszym etapie 3 GW oraz SMR-ów w dalszych etapach. Mamy też kadrę, która jest w stanie ten projekt udźwignąć, tak jak wszystkie wcześniejsze inwestycje realizowane w trwającej już 50 lat działalności kompleksu. Dysponujemy pełną dokumentacją geologiczną i trudno znaleźć w Polsce lepiej udokumentowany geologicznie region, nie mówiąc o kwestii istniejącej już elektrowni i związanego z tym potencjału" – przekonywał.
Kaczorowski wskazał też na zaangażowanie w ideę strony społecznej, bo - jak zaznaczył - jej realizacja pozwoli w ewolucyjny sposób kontynuować działalność wytwórczą w miejscu obecnego kompleksu górniczo-energetycznego, ale w oparciu o atom.
Poparcie dla idei powstania w Bełchatowie elektrowni jądrowej wyrazili w poniedziałek m.in. rektor Politechniki Łódzkiej, przedstawiciele władz samorządowych, politycy oraz szefowie związków zawodowych działających w Elektrowni Bełchatów i Kopalni Węgla Brunatnego w Bełchatowie.
Rektor PŁ prof. Krzysztof Jóźwik zwrócił uwagę, że Bełchatów ma trzy niezależne źródła wody chłodzącej o odpowiedniej wydajności dla zabezpieczenia pracy elektrowni jądrowej.
"Nową elektrownię oczywiście trzeba będzie zbudować, ale wszelkie przyłącza już są. W związku z tym nakłady i dystrybucja wytworzonej energii elektrycznej jest najłatwiejsza z możliwych. Na miejscu jest też rzesza świetnych fachowców, którzy znają się na energetyce. Wszystko co potrzeba jest tu - na miejscu i należy to wykorzystać" – tłumaczył rektor łódzkiej uczelni, która uruchomiła właśnie kierunek studiów Energetyka Jądrowa i Odnawialne Źródła Energii.
W opinii związanego z regionem łódzkim europarlamentarzysty Dariusza Jońskiego (KO), z uwagi na istniejącą już infrastrukturę, doświadczenie oraz zasoby intelektualne, Bełchatów jest najlepszą lokalizacją dla powstania w tym miejscu drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. Jak przyznał, ma nadzieję, że rząd w najbliższym czasie podejmie decyzję w sprawie lokalizacji i weźmie pod uwagę wszystkie atuty Bełchatowa.
"Budowa elektrowni jądrowej daje szansę na utrzymanie tysięcy miejsc pracy. Dlatego na sesji Sejmiku Województwa Łódzkiego przyjęliśmy uchwałę, w której wyraziliśmy poparcie dla atomu w Bełchatowie. To stanowisko zostało przyjęte jednogłośnie i bez względu na partyjne barwy, ponieważ kwestia transformacji energetycznej w regionie bełchatowskim to nasza wspólna odpowiedzialność" – podkreśliła wiceprzewodnicząca sejmiku Magdalena Spólnicka.
Starosta bełchatowski Jacek Zatorski dodał, że akceptacja dla idei powstania w regionie bełchatowskim elektrowni jądrowej jest bardzo duża.
"Nie będzie dyskusji na temat budowy, bo my to akceptujemy. W elektrowni i kopalni oraz w ich bezpośrednim otoczeniu pracuje obecnie kilkanaście tysięcy osób, które chcą zostać w tym sektorze. To są doskonali fachowcy, którzy szybko mogą zaadaptować się do nowych warunków. Bełchatów jest miejscem najbardziej predysponowanym do ulokowania tu tej inwestycji" – zaznaczył.
Poparcie dla projektu wyraziła też strona związkowa działająca w elektrowni oraz kopalni. Arkadiusz Błaszczyk z Związku Zawodowego "Kadra" zapewnił, że pracownicy są gotowi do zmian i w pełni popierają koncepcję powstania w Bełchatowie elektrowni jądrowej.
Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w KWB Bełchatów Adam Blada dodał, że w listopadzie ub.r. blisko 30 organizacji związkowych z kopalni i elektrowni w Bełchatowie i Turowie zaapelowało do premiera Donalda Tuska o działania na rzecz powstania w regionie bełchatowskim elektrowni jądrowej.
Według związków za lokalizacją elektrowni jądrowej w kompleksie Bełchatów przemawiają m.in.: istniejąca już sieć elektroenergetyczna wokół Bełchatowa; sieć transportu drogowego i kolejowego; dostępność wody chłodzącej dla obiektów jądrowych; tereny uzbrojone z pełną infrastrukturą, od lat kulturowo związane z działalnością przemysłową; możliwość wykorzystania do budowy bloku jądrowego istniejącej infrastruktury bloku węglowego; potencjał pracowniczy z kadrą inżynieryjno-techniczną; większa społeczna akceptacja na terenach przemysłowych w obliczu dekarbonizacji.
Jak poinformował Kaczorowski, do powstania elektrowni jądrowej w Bełchatowie nie ma też przeszkód pod względem sejsmicznym, co – jak dodał – w przeszłości było wskazywane, jako element krytyczny uniemożliwiający lokację w tym miejscu. "Już dziś wiem, że materiały, które zostały udostępnione przy ekspertyzie z 2023 r. zostały zmanipulowane" – powiedział.
Według szacunków powstanie elektrowni jądrowej w Bełchatowie może kosztować ok. 200 mld zł, ale duża część inwestycji może zostać sfinansowana przez dostawcę technologii.
Pod koniec marca w Bełchatowie zaplanowano kongres "Od Węgla do Atomu. Bełchatów Przyszłości". Wydarzenie ma skupić przedstawicieli świata nauki, biznesu, administracji samorządowej oraz ekspertów ds. energii i być miejscem dyskusji na temat przyszłości energetyki jądrowej w Polsce.
Na początku grudnia ub.r. prezes PGE Dariusz Marzec poinformował, że spółka rekomenduje rządowi okolice Bełchatowa w woj. łódzkim na lokalizację drugiego etapu budowy polskich elektrowni jądrowych, m.in. ze względu na sieć elektroenergetyczną i dostępną na miejscu kadrę inżynieryjno-techniczną.
Premier Donald Tusk stwierdził na początku lutego, że decyzja o drugiej elektrowni jądrowej w kraju zapadnie, gdy będzie pewność, że to się Polsce opłaca. Podkreślił wówczas, że to decyzja wymagająca wielkiej wyobraźni, samozaparcia i determinacji. "A ta decyzja zapadnie w momencie, kiedy ja będę wiedział na 100 proc. i szybko będę wiedział, czy to się Polsce opłaca" - dodał. Zaznaczył zarazem, że "nie można wykluczyć w żadnym wypadku, że będzie druga lokalizacja". Szef rządu przyznał też, że decyzja lokalizacyjna zapadnie wtedy, kiedy rząd będzie wiedział "kto chce przystąpić i współfinansować ten drugi projekt".
Obecna wersja Programu polskiej energetyki jądrowej (PPEJ) z 2020 r. zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW przez należącą w 100 proc. do Skarbu Państwa spółką Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) jako inwestora i operatora. Jako partnera dla pierwszej elektrowni poprzedni rząd wskazał konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Ma ona powstać w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino na Pomorzu. Ministerstwo klimatu zapowiedziało zaktualizowanie PPEJ. W programie ma znaleźć się budowa w Polsce SMR-ów. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze