Pojedynek jeszcze nie zdąrzył się rozpocząć, a Aleksandar Majic musiał dokonać zmiany w protokole, gdyż podczas rozgrzewki kontuzji nabawił się Kamil Cyran. Defensora w wyjściowej jedenastce zastąpił Paweł Szutenberg.
W ciągu kilku dni dotarły także do nas dwie smutne wiadomości o śmierci byłych piłkarzy tomaszowskiej Lechii tj. Mariusza Musialika i Grzegorza Stawianego. Pamięć wychowanków, zawodników, wiernych kibiców zespołu z Nowowiejskiej uczczono minutą ciszy.
Po czterech zwycięstwa z rzędu Łowiczanie do Tomaszowa przyjechali bojowo nastawieni.
Początkowe minuty tego pojedynku to optyczna przewaga drużyny Pelikana. Skoncentrowani na defensywie zawodnicy Lechii nie pozwolili jednak rywalowi na rozwinięcie skrzydeł, a z biegiem minut sami przejęli inicjatywę.
Pierwszą dobrą okazję na strzelenie gola wywalczyliśmy w 9 minucie. Mariusz Rozwandowicz świetnie sobie wypracował okazję do uderzenia na bramkę Łowiczan, jednak napastnik zielono – czerwonych nie zdołał pokonać bramkarza gości Damiana Nowaka.
W końcowym fragmencie 15 minuty strzałem z dystansu uraczył nas Marcin Mirecki. Piłka lecąca w kierunku bramki Pelikana nie wpadła do siatki, a na trybunach usłyszeliśmy jedynie jęk zawodu.
Aura do gry w piłkę już mocno jesienna. Niska temperatura nie uławiała rywalizacji piłkarzom. W 25 minucie Nowak ponownie był w opresji. Tym razem silny strzał z odległości około 12 metrów zaprezentował nam Krystian Kolasa. Nowak stanął na wysokości zadania i sparował futbolówkę. Szansę poprawy uderzenia kolegi walczył Mirecki, ale i on nie miał szczęścia.
W 31 minucie Lechia wywalczyła rzut wolny z odległości około 18 – 20 metrów od bramki rywala. Żytek uderza mocno, ale po chwili łapię się za głowę – piłka o centymetry mija lewy słupek.
Gospodarze zdominowali przeciwnika w posiadaniu piłki, ale tej przewagi wciąż nie byliśmy w stanie udokumentować golem.
W 36 minucie do głosu doszli goście. Rzut wolny na wysokości naszego pola karnego kończy się niezbyt silnym, wysokim podaniem, a następnie słabym strzałem głową jednego z Łowiczan i pewnych chwytem piłki przez Kędrę.
120 sekund później na murawie leży Kolasa, który w starciu z rywalem padł na murawę rażony niczym piorunem. Majic reaguje spokojnie i oddaje pod opiekę masażysty. Mimo, iż cała sytuacja wyglądała dość groźnie to po chwili prawy pomocnik Lechii wraca do gry.
Do przerwy goli nie oglądamy. Po lekko nerwowym początku, przez blisko 35-37 minut Lechia zdołała zdominować rywala w posiadaniu piłki. W pierwszej połowie nasza gra wyglądała naprawdę dobrze. Niestety w drugiej połowie jej obraz uległ zmianie.
Pelikan przyspieszył, ustawił wysoki pressing i w 64 minucie Wojciech Wojcieszyński otrzymał od Mateusza Kaszprzyka przysłowiową piłkę meczową. Zdobywca sześciu goli dla Pelikana uderzył jednak fatalnie i na swoje siódme trafienie w sezonie będzie musiał poczekać do wiosny.
Biegający po murawie od 76 minuty Mateusz Broź w doliczonym czasie gry mógł odwrócić rywalizacji, jednak futbolówka jak zaczarowana nie chciała wpaść do siatki i ostateczniie kończymy rundę remisem 0:0
Lechia po 17 grach ligowych zajmuje czwarte miejsce w lidze, tracąc do lidera ŁKS Łódź dziesięć punktów. Pelikan zrównuje się punktami z Widzewem Łódź, ale przegrana w bezpośredniej grze 1:2 nie pozwala naszemu dzisiejszemu przeciwnikowi na wyprzedzenie RTS-u.
[reklama2]
RKS Lechia – Pelikan Łowicz 0:0
SKŁADY
RKS: Kędra – Kolasa (88” Kugiel), Szutenberg, Magdoń, Widejko – Cieślik, Król (68” Łazowski) Szymczak, Żytek – Mirecki, Rozwandowicz (76” Broź)
PELIKAN: Nowak – Gawlik, Wawrzyński, Broniarek, Kasprzyk – Kuczak (69” Adamczyk), Bogołębski, Bella, Wojcieszyński (89” Bujalczyk) – Parobczyk, Hłuszko
Napisz komentarz
Komentarze