autor: Janusz Szewczak, źródło: wPolityce.pl
Emitowanie w nowym rekordowym tempie obligacji Skarbu Państwa, czyli zaciąganie nowych długów po to, by spłacić stare, jak długo się da i unikać ogłoszenia bankructwa. W tej dziedzinie wysokich lotów w pożyczaniu i zadłużaniu się osiągamy coraz lepsze wyniki, a dla obecnej koalicji PO-PSL stało się to ich prawdziwą specjalnością, w której bije ona nowe europejskie i światowe rekordy.
W historycznym dniu w czwartek 23 stycznia 2014r. MF ogłosiło swój kolejny "wielki sukces". Sprzedaliśmy jako państwo obligacje za rekordowe 12,129mld zł. Warto zapamiętać tą datę, bo nasze zadłużenie publiczne, które zbliża się do kwoty 1bln zł wzrosło o ponad 12mld zł.
Poprzedni rekord należał do MF J.V.Rostowskiego i pochodził zaledwie z października 2013r. kiedy to pożyczyliśmy i zadłużyliśmy się "tylko" na 12 mld zł. Rząd i MF mają się czym pochwalić, bo zaledwie po niecałym miesiącu nowego roku wyrobiły już 50 proc. planu zadłużania Polski na ten rok, którego poziom brutto nasi geniusze od finansów publicznych określili na razie na 132 mld zł. Także w styczniu pobiliśmy kolejny rekord w tzw. emisji obligacji walutowych w euro i dolarach i zaciągnęliśmy nowe długi na blisko 3.5 mld euro. Prawdziwi przodownicy pracy, ci nasi przywódcy nie przepuszczą żadnej okazji, by bardziej nas zadłużyć. Tak jakbyśmy nie mieli 1 bln zł długu publicznego, ponad 300mld dol. długu zagranicznego, blisko 200mld zł długu banków, głównie w swych zagranicznych centralach, czy blisko 160 mld zł długów Polaków z tytułu kredytów mieszkaniowych we frankach i innych walutach.
Nasi spece od pożyczania bardzo się spieszą, bo niestety w styczniu i lutym trzeba będzie spłacać blisko 52mld zł długów zaciągniętych nieco wcześniej w ramach wyemitowanych obligacji, a kasa państwa jest coraz bardziej pusta. Resort finansów już w styczniu pożyczył połowę tego co zaplanował na cały rok, być może w marcu będzie pożyczał już na 2015r., w maju na 2016r., a w październiku pożyczy hurtem kilkaset miliardów złotych włącznie do 2020r. Ten blisko 1bln zł długu publicznego będziemy spłacać przez pokolenia. E.Gierek pożyczył 30mld dol., dziś dług zagraniczny to ponad 300mld dol., długi Gierka spłacaliśmy blisko 32 lata, teraz trzeba dodać tylko jedno zero do rachunku i za 320 lat ten problem będziemy mieli już z głowy. Ciekawe czyje pra pra wnuki zdołają spłacić te długi, skoro miliony Polaków żyją dziś w biedzie i na granicy minimum egzystencji, blisko 1,3mln Polaków pracuje dziś za 1111zł netto miesięcznie, blisko 1mln emerytów ma świadczenia na poziomie ok. 831zł, a 2,5mln jest bezrobotnych. Samorządy i miasta, dziś tak potężnie już zadłużone, żeby skorzystać ze 100mld zł środków unijnych na inwestycje muszą same pożyczyć ok. 60mld zł. Ponieważ coraz większa rzesza naszych Rodaków ma problemy z tym co włożyć do garnka - mamy prawdziwy wysyp w mediach programów kulinarnych.
Rząd mając świadomość, że sam się wyżywi, chce żeby ci co bardziej głodni Polacy posmakowali choćby oczami ze szklanych ekranów. Wychodzi też widocznie z założenia, że skoro coraz realniej grozi nam bankructwo to trzeba więcej i szybciej pożyczać, najlepiej za granicą. Blisko 52 proc. polskiego długu jest już w rekach podmiotów zagranicznych, a ponad 30 proc. tego długu jest w walutach obcych. Diabli wiedzą kto tak naprawdę i ostatecznie jest obecnie i będzie ostatecznie właścicielem polskich obligacji. Za jakiś czas może się okazać, że znaczna część polskiego długu znalazła się w rękach naszych zachodnich i wschodnich sąsiadów. Tyle, że Polska w przeciwieństwie do Grecji nie ma zbyt wielu wysp do oddania w zamian za długi, trzeba będzie oddawać w zastaw parę województw i kilka większych miast, które mimo, że są dziś poważnie zadłużone to chcą organizować Olimpiadę Zimową 2022.
Ponieważ od lutego OFE za nasze pieniądze nie będą już mogły kupować obligacji SP czyli za nasze składki zarabiać dla siebie krocie i zadłużać nas jednocześnie na dziesięciolecia, palmę pierwszeństwa w pożyczaniu nam pieniędzy przejmą podmioty zagraniczne, w tym zagraniczne banki i spekulacyjne, lichwiarskie fundusze. Nie daj boże, żeby nasi zagraniczni wierzyciele postanowili gwałtownie wyprzedawać polskie obligacje, z powodu ograniczenia dodruku taniego dolara, franka czy jena. Wtedy polski domek z kart zawali się błyskawicznie i ujrzymy jak bardzo nagi jest król. Lichwiarskie Eldorado nad Wisłą ma się więc jak widać nadal całkiem dobrze, bo jeszcze pod zastaw zostały Lasy Państwowe i sporo ziemi rolnej, a i niewolnicy są tu naprawdę tani.
Janusz Szewczak
Główny ekonomista SKOK
Napisz komentarz
Komentarze