Stanisław Janecki, źródło: wPolityce.pl
Widowiska dla gawiedzi pokazujące, jak dzielna władza walczy nie tylko ze złymi ludźmi, przeciwnościami losu, ale i z przyrodą są zarezerwowane dla Korei Północnej Kim Dzong Una oraz dla Rosji Władimira Putina. Szczególnie ten ostatni upodobał sobie transmisje na żywo z pokazówek z gubernatorami, szefami służb, gdzie może się zaprezentować jako dobry władca, wiele wymagający od swych bojarów. A wszystko dla dobra ludu. W PRL podobny cyrk urządzał gen. Jaruzelski w czasach stanu wojennego, gdy zatroskani generałowie i komisarze relacjonowali mu postępy w odśnieżaniu tudzież akcji żniwnej, czyli składali raporty z pracy piaskarek i spychaczy oraz dostaw sznurka do snopowiązałek i napojów chłodzących.
W normalnej, demokratycznej rzeczywistości nie urządza się pokazówek, tylko po prostu robi swoje. Gdyby w każdym kraju leżącym na naszej szerokości geograficznej urządzać widowiska z walką z wiatrem lub śniegiem, nic innego nie zmieściłoby się telewizjach informacyjnych. Dlatego nikt poważny takiego cyrku nie urządza, bo nie chodzi o to, żeby pokazywać w telewizji, jak dobra władza dba o obywateli. W Polsce Tuska chodzi o widowisko, a nie rozwiązywanie problemów. Dlatego mieliśmy groteskowe raportowanie wojewodów i te wszystkie „proszę” i „dziękuję” szefa rządu. Mieliśmy akademijne wystąpienia ministrów i generałów, którzy często nie byli w stanie ukryć zażenowania.
Telewizje z wielkim zapałem relacjonowały walkę dzielnego premiera i jego ludzi z wiatrem, ale kilka godzin wcześniej kompletnie nie były zainteresowane transmisją sejmowej debaty o skoku rządu Donalda Tuska na ok. 155 mld zł z OFE. Relacjonowały debatę tylko niszowa TVN CNBC oraz w Internecie TVP Parlament. Wiatr i walka z nim były ważniejsze, bo dobrze przykrywały grabież środków zgromadzonych w OFE. Dlatego wiatr przedstawiano jaki wielki dramat, zaś OFE jako mało ważny epizod w pracy Sejmu. W rzeczywistości było odwrotnie, bo wiatr, nawet silny i niszczący, to w skali państwa nic szczególnego, natomiast ograbienie obecnie pracujących z ich przyszłych świadczeń, to bardzo poważna sprawa.
Skok na OFE rząd przeprowadził w cztery dni, pokazując wyjątkową sprawność w złej sprawie. W dobrych sprawach, czyli tam, gdzie trzeba coś zrobić dla ludzi, a nie ich okraść, rządowi nawet sześć lat nie wystarcza. I mainstreamowe telewizje ten skok przykryły albo milczeniem, albo wiatrem, z transmisją na żywo ze sztabu antykryzysowego, z udziałem premiera jako kulminacją. Mieliśmy pokaz pychy, obłudy, hipokryzji i zwykłego oszustwa. Bo wiatr się szybko uspokoi, a ukradzione pieniądze z OFE nie przestaną być zrabowane. Ludziom pozostanie zaś wrażenie, że niczym prole z „Roku 1984” Orwella dostają swego rodzaju pigułki na zaczadzenie, żeby nie widzieć tego, co nieprzyjemne w rzeczywistości.
Napisz komentarz
Komentarze