Nie należy jednak wpadać w skrajny pesymizm, tak naprawdę nic złego się nie stało, porażka z dobrym przeciwnikiem, którego po raz czwarty nie udało się pokonać (3 porażki w rozgrywkach III ligi), chodzi tylko o styl w jaki do tego doszło.
Nie chcę się pastwić nad zawodnikami ale zabrakło im po prostu wiary i determinacji , bo możliwości i umiejętności są, były uwidocznione w trzech zwycięskich meczach. Choć jak zauważyli co bardziej wnikliwi obserwatorzy już w meczu z Żyrardowianką, nasz atak nie funkcjonował jak należy, nie kończony był w pierwszym uderzeniu, słabsza niż zwykle była zagrywka, w efekcie stracony niepotrzebnie set ze słabiej dysponowanym w tym dniu przeciwnikiem, wszystko to razem zasiało pewien niepokój.
Na mecz pojechał pełny autokar pozytywnie nastawionych kibiców, w połowie uczniami gimnazjum w połowie nieco starszymi entuzjastami siatkówki. Nastroje w niczym nie zapowiadały klęski „naszych”, jechaliśmy stoczyć bój (wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo), ale żywiołowy doping który nawet na moment nie słabł tym razem nie pomógł siatkarzom. Łódzka telewizja TOYA była bardzo zaskoczona tak liczną i tak reagującą publicznością. Jak powiedzieli jej operatorzy to ewenement w Łodzi, w tej hali na tego rodzaju rozgrywkach. Słowa piosenki specjalnie ułożone przez rzeczycką młodzież (Dawida i Ewcię), trudne do zrozumienia w tym ogromnym tumulcie, …jedziemy tam, by pokazać wszystkim Wam, jak Rzeczyca kibicuje, że nam wszystko to pasuje…” i wiele innych sympatycznych strof pokazały siłę naszych kibiców. Ale na tym kończą się pozytywy odnośnie oceny występu „naszych” w tym dniu, w tym spotkaniu.
Dwa pierwsze sety bez historii, od samego początku kilkupunktowe przewagi ustawiły grę, pozwalając akademikom na swobodne rozgrywanie piłki. Drużynie z Łodzi wychodziło niemal wszystko, podbijali każdą piłkę, bronili jak w transie, atakowali mocno i zdecydowanie, niemiłosiernie obijając nasz blok Szczególnie mocne zagrywki dały się „naszym” we znaki, kłopoty z przyjęciem nie pozwalały na grę kombinacyjną, do tego rozgrywający P. Spychała nie miał swojego dnia, zbyt późno zmieniony na dużo lepiej radzącego sobie P. Kucharskiego już na niewiele się zdało. W trzecim secie, który zaczął się bliźniaczo do poprzednich, z 5-6 punktową przewagą Gospodarzy, odżyły nadzieje, gdy zaczęliśmy „dochodzić” przeciwnika, w końcówce seta gra toczyła się na przewagi, zabrakło naprawdę niewiele, by go wygrać a wtedy gra mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Bez trudnej zagrywki , kończącego ataku i efektywnego bloku we współczesnej siatkówce niewiele można zwojować. Pewnie prowadzący drużynę zespół z trenerem J. Sobczyński m o tym wie ale z redakcyjnego podwórka ciągle będziemy o tym przypominać, mając na względzie dobro drużyny i zadowolenie kibiców.
W rozmowach kuluarowych z zawodnikami z Łodzi nie kryjąc swego rozgoryczenia i zawodu, pytaliśmy o dzisiejszy fenomen ich drużyny, zapewniano nas, ze tak grającego i dysponowanego zespołu oni sami nie pamiętają i ze kolejny mecz może pokazać zupełnie inne jego oblicze. Ile w tym było kurtuazji a ile rzeczywistej oceny stanu rzeczy okaże się w rewanżowej konfrontacji w naszej hali na który już dziś zapraszamy.
Napisz komentarz
Komentarze