Spotkanie nie rozpoczęło się po myśli tomaszowian. Zanim upłynęła pierwsza minuta, goście popełnili duży błąd przy wybiciu i piłka wróciła pod pole karne Szymona Milczarka. Nie okazało się jednak to tak tragiczne w skutkach, jak powalenie napastnika Opoczna, po którym arbiter wskazał na jedenastkę. Wyegzekwowana została ona na tyle skutecznie, że Milczarek nie miał szans przy jej obronie. W 55. sekundzie Trójkowicze przegrywali już 1:0 i w ich poczynania wdarła się nerwowość.
Nie ułatwiała im gry niesprzyjająca aura, warunki atmosferyczne zaczęły się pogarszać, a w związku z tym murawa była bardzo śliska. Nie sprawiło to jednak, że tomaszowianie spuścili "nosy na kwintę" i złożyli broń. Wręcz przeciwnie, bardzo uważnie grali w obronie, skupili się na zadaniach defensywnych i czekali na swoją szansę.
Opocznianie nie mieli jednak zamiaru ułatwiać zadania tomasowskiej drużynie, grając bardzo taktycznie i tylko sporadycznie wpuszczając zawodników Trójki na własną połowę. Również stałe fragmenty gry były bardzo groźne. Właśnie jeden z nich, rzut wolny z 19. metra, przyniósł gospodarzom drugą bramkę. Ogromy błąd popełnił mur, który rozszedł się i piłka bez problemu wpadła do siatki. W 27. minucie było już 2:0 i choć po wznowieniu gry tomaszowianie przeprowadzili pierwszy atak zagrażający bramce Opoczna, to 5 minut później na tablicy świetlnej cyfra 2 po stronie opocznian zmieniła się w 3.
Zimną krew w sytuacji sam na sam zachował opoczyński pomocnik i pewnie pokonał bezradnego Milczarka. Utrata trzech goli w prawie 35 minut zdecydowanie podcięła skrzydła podopiecznym Wiesława Żmudy. Nic im się nie układało. Goście mieli problemy z wyprowadzeniem ataku, wymienieniem kilku składnych podań czy chociażby przekroczeniem linii środkowej boiska. W grze tomaszowian brakowało polotu, wiary w swoje umiejętności i w zwycięstwo, co skutkowało straconymi golami. Po upłynięciu regulaminowego czasu gry i jednej dodatkowej minucie do pierwszej połowy, arbiter zaprosił oba zespoły do szatni na 15 minut przerwy.
W przerwie Wiesław Żmuda dokonał jednej zmiany – w miejsce Adama Kubiaka wszedł Rafał Mucha, który zastąpił go na pozycji prawego pomocnika.
O ile pierwsza połowa się nie zaczęła się po myśli tomaszowian, to druga mogła zacząć się całkowicie inaczej. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i błędzie przy wybiciu opoczyńskiego golkipera piłka znalazła się pod nogami Sebastiana Piotrowskiego, który znajdował się na wysokości 6. metra. Nie potrafił jednak wykorzystać tego prezentu i oddał strzał pozostawiający wiele do życzenia.
Gospodarze wyglądali na zaskoczonych takim obrotem spraw, lecz z minuty na minutę sukcesywnie udowadniali, że to tylko pozory. Skrupulatnie wykorzystywali błędy tomaszowian, choć brakowało im skuteczności pod bramką Milczarka. Gracze Trójki po dobrym początku drugiej odsłony spotkania ponownie zaczęli popełniać podstawowe błędy i mieli ogromne trudności z atakiem na bramkę Opoczna.
Wszystko zmieniło się jednak w 68. minucie. Zamieszanie w defensywie gospodarzy wykorzystał Sebastian Piotrowski, który balansował między linią obrony a linią spalonego i świetnie zabrał się z piłką. W sytuacji sam na sam tym razem popisał się opanowaniem i posłał futbolówkę tuż nad bramkarzem Ceramiki. Gościom coraz bardziej brakowało czasu, nadal brakowało im dwóch bramek do remisu. Na 15 minut przed końcem meczu to jednak Opoczno mogło podwyższyć prowadzenie, lecz świetną sytuację zmarnował pomocnik gospodarzy.
W 82. minucie tomaszowianie przeprowadzili świetny kontratak, który przeprowadził Dominik Gaca wraz z Dominikiem Trepiakiem. Zabrakło jednak celnego strzału i piłka wyszła za linię końcową boiska. Nie była jednak to ostatnia akcja gości.
Chwilę później kolejny raz groźnie zaatakowali, ale ponownie zabrakło uderzenia. W sumie takich ataków w ostatnich minutach spotkania było trzy, na więcej zabrakło czasu. Gdyby nie nieubłagalnie zbliżająca się 90. minuta, podopieczni Wiesława Żmudy mogliby doprowadzić do remisu, gdyż nabierali wiatr w żagle. Niestety za późno się do tego zabrali. Chwilę po upłynięciu 90 minut, arbiter zagwizdał po raz ostatni. Tomaszowianie po raz kolejny schodzą pokonani…
Napisz komentarz
Komentarze