Kilka godzin później poznajemy nowego szkoleniowca, jest nim były zawodnik Kujawiaka Włocławek i Startu Radziejów – Aleksandr Majic.
Domysły są różne, ponieważ nazwisko 33 letniego trenera niewiele komukolwiek mówi. Od razu pojawia się jedna myśl: „mamy powtórkę z rozrywki, kiedy to w zeszłym sezonie do klubu przychodził Mariusz Kościsty”.
Sam osobiście nie byłem zwolennikiem tej decyzji. Oglądając wywiad z Majicem nagrany dla tomaszowskiej telewizji, stwierdziłem, że jest to kolejny filozof, który przyjdzie, pomądrzy się, weźmie kasę i za przeproszeniem… nic nie zrobi.
Debiut za trzy dni. Przeciwnikiem kolejny „kopciuszek” zespół Sorento Unia Skierniewice. Lechia odnosi pierwsze zwycięstwo. Po ładnej grze wygrywamy 4:0. Jednak prawdziwy test, Majica czekał w spotkaniu numer cztery. Przeciwnikiem naszej drużyny był Klub Sportowy z Paradyża. W pojedynku tym także zdobywamy komplet punktów.
Cztery kolejne gry zakończyły się zdobyciem 10 „oczek”. Wygrane z Wieluniem i Pajęcznem cieszą jeszcze bardziej, bo dzisiaj te dwa zespołu stanowią o sile tej ligi, a poza tym Lechia awansowała na sam szczyt tabeli.
Nadszedł hit w Bukowcu. Mogło być lepiej, lecz skończyło się nieźle. Bezbramkowy remis wstydu nie przynosi. Wygrane 5: 0 ze Strykowem i Pogonią utwierdziły nas tylko, że praca ta idzie w dobrym kierunku.
W 12 i 13 kolejce zagraliśmy słabiej, ale jednak cztery punkty mogliśmy sobie dopisać.
Dzisiaj, więc mogę śmiało powiedzieć, że myliłem się, co do decyzji zmiany trenera. Tuż po zwolnieniu Majaka, kilka osób pytało się mnie o opinię, co na ten temat myślę. Uważałem, że to błąd. Wielu powtarzało mi: „zarząd to…. Zarząd tamto”. Stwierdziłem, że my na to wpływu nie mamy, więc, po co to tak przeżywać. Rozwiązania przecież mogą być tylko dwa:
1. Wyniki obronią działaczy i ich decyzję.
2. Przy kolejnej zmianie trenera będzie „burza z gradobiciem”.
Myślę, że dzisiaj poznaliśmy już odpowiedź.
Majic zbudował wokół siebie „dobrą aurę”. Zawodnicy mu wierzą. Z jednej strony nauczyciel, a z drugiej kompan. Inteligentny, z poczuciem humoru szkoleniowiec, mający swoje zasady, wprowadził do zespołu dyscyplinę, której żaden inny trener od czasów Pawłowskiego i Chmielewskiego wprowadzić nie umiał. Kiedy jest czas na żarty to jest. Kiedy jest czas na pracę to jest praca.
Także zniósł podział trener – asystent, jaki mieliśmy za Majaka. Dzisiaj Majic i Pawłowski to jeden „okręt dryfujący” w kierunku, jakim jest trzecia liga.
Jednak najbardziej zaskoczyła mnie decyzja z soboty w trakcie meczu z Concordią.
Cofnę się jednak w czasie. Po jednym ze spotkań zeszłego sezonu, trener Wesołowski powiedział mi, że takiej klasy gracza, jak Kamil Szymczak nie zdejmuje się z boiska, tylko, dlatego że ma słabszą formę. Rozbawiło mnie to trochę i w pewnym sensie zażenowało. Moim zdaniem na ławce można posadzić każdego piłkarza na świecie, jeżeli w danym pojedynku nie wnosi nic do zespołu.
Kamil w sobotę zagrał słabo i Majic zrobił to, czego jego poprzednicy nie umieli. Postanowił już po pierwszej połowie zrezygnować z „usług” naszego kapitana. Jak się okazało była to, dobra decyzja. Przed wszystkim zaimponował mi odwagą. Pokazał, iż w zespole nie ma podziału na równych i równiejszych. Nie mam nic do Kamila uważam, że Szymczaka stać na to, aby w przyszłości zostać gwiazdą III ligi, jednak dla dobra zespołu i samego siebie czasem warto dać sobie czas, aby poczuć głód piłki.
System gry szkoleniowca z Czarnogóry to 4-1-4-1. Mało efektowny, mało widowiskowy dla oka, ale skuteczny. Defensywa dzisiaj poczyniła ogromne postępy. Największa, chyba niespodzianką jest postawa Polita. Z przeciętnego gracza, stał się podstawowym obrońcą. Trener dał także szansę Dolotowi, który z początku spisywał się słabo, a dzisiaj nikt sobie nie wyobraża bez Andrzej wyjściowej jedenastki. Szybko zaaklimatyzowali się Milczarek i Matysiak. Tonowicz przez większość sezonu okazał się kluczowym graczem, wykonując tzw „czarną robotę” na środku boiska.
Żeby nie było tak słodko, Majić błędów się nie ustrzegł. Ustawienie Michała Nowackiego i Dawida Stańdo, jako skrzydłowych nie wypada zbyt okazale. Obaj to urodzeni napastnicy. Później słyszymy w wywiadach, że Lechia nie ma napastnika. Ma i jest nim Dawid, który w spotkaniach towarzyskich grał bardzo dobrze i jako rezerwowy na pewno, w trakcie meczu może zastąpić Rakowskiego na szpicy.
Mamy także dziurę na prawym skrzydle. Król pokazał, że jemu jest bez różnicy gdzie gra. I na jednym i na drugim prezentuje się znakomicie. Na lewym mógłby go zastąpić Łysakowski, który jest urodzonym skrzydłowym. Czarek jednak siedzi i nie gra, a dziura wciąż pozostaje. Na ławce siedzi Lukic, który także ma możliwości gry na prawej flance.
Majić ma jeszcze sporo pracy przed sobą. Runda jesienna się kończy, rozpocznie się czas na przygotowania. Wiosną czeka nas wyjazd do Pajęczna, Wielunia, Działoszyna, Paradyża, Kwiatkowic, Przedborza, oraz Strykowa. Terminarz trudny, bodajże najgorszy z czołówki.
Szkoleniowiec z Czarnogóry pokazał jednak już dziś, iż wyzwań, pracy się nie boi, a jego celem jest upragniona w Tomaszowie trzecia liga, do której dąży z konsekwencją.
W niedziele gramy kolejny trudny mecz. Tym razem przyjeżdża do nas Pilica Przedbórz. Początek tego spotkania o godzinie 11.
Napisz komentarz
Komentarze