„Trójka” przyjechała do oddalonych o około 55 km Pabianic po nic innego, jak po komplet punktów. Myśl ta towarzyszyła im już od pierwszych minut, gdyż pierwszy strzał oddali już w 3. minucie. Czas upływał, a dominacja przyjezdnych coraz bardziej była widoczna. Piłkarze PTC nie mogli rozgryźć działań ofensywnych gości, szczególnie tych przeprowadzanych prawą stroną boiska. Kilkakrotnie po dośrodkowaniach Daniela Żuberta mogły paść bramki, lecz żaden z napastników, bądź pomocników UKS-u nie mogli zdołali akcji.
Pabianiczanie pierwszą podbramkową akcję przeprowadzili dopiero w 17. minucie, lecz strzał napastnika pozostawił wiele do życzenia i pewnie złapał go Szymon Milczarek. „Trójka” od razu zdecydowała się przeprowadzić szybki kontratak. Świetnie na wolnym polu pokazał się Sebastian Piotrowski, lecz podanie do niego w ostateczności okazało się zbyt mocne i w porę piłkę wybili obrońcy. Nie udało im się to w 25. minucie, co później okazało się gwoździem do trumny.
Prostopadłe podanie Patryka Sidwy ze środka boiska przejął Żubert. Wbiegł w pole karne i zagrał po ziemi do wybiegającego z drugiej strony Dominika Trepiaka. Ten pewnym strzałem w kierunku bliższego słupka bramki pokonał bramkarza gospodarzy i „Trójka” objęła prowadzenie. Chwilę później szanse na podwyższenie wyniku miał Sebastian Piotrowski, ale po indywidualnej akcji lewą stroną uderzył prosto w ręce golkipera. PTC nie mogło się otrząsnąć po golu. Mieli spore trudności z przekroczeniem środkowej linii i przeprowadzeniem sensownej akcji. UKS nie wpuszczał pabianiczan na własną połowę, mimo że ich obrona w tamtejszym spotkaniu bardzo szwankowała. Zanim arbiter sięgnął po gwizdek, aby zaprosić obie drużyny na przerwę, musiał wyciągnąć żółte kartki dla zawodników PTC.
W przerwie zmuszony do opuszczenia boiska został Fabian Piasta, któremu kontuzja pleców uniemożliwiła dalszą grę. Na placu gry zastąpił go Łukasz Sitek.
Chęć odrobienia strat aż biła z twarzy pabianiczan. Od 45. minuty rzucili się do ataku i jak najszybciej chcieli wyrównać wynik. Sygnał ostrzegawczy będący jednocześnie zapowiedzią drugiej odsłony wysłali już 60 sekund po gwizdku, strzelając z okolicy 17. metra. Z największym trudem obronił ten strzał jednak Milczarek. Serca tomaszowian bili coraz szybciej, gospodarze pokazali swoje drugie oblicze. Kwadrans później indywidualna akcją popisał się pomocnik PTC, a jego uderzenie po wyciągnięciu się jak struna Milczarka oraz współpracy z linią obrony na szczęście nie wpadł do siatki.
W 60. minucie na boisku zameldował się również Artur Dębiec, który powrócił po czterotygodniowej absencji spowodowanej urazem kolana. Chwilę po zapoznaniu się z murawą mógł podwyższyć wynik meczu, lecz o centymetry minął się z piłką dośrodkowaną przez Trepiaka z rzutu wolnego. Gospodarze nie mogący pogodzić się z rezultatem, poczęli grać coraz ostrzej. Poskutkowało to czerwoną kartką dla zawodnika PTC, za faul na Dębcu.
Pomimo przewagi liczebnej na boisku, „Trójka” nie mogła wykorzystać tego faktu i dostawić kropkę nad i. Co więcej, błędy obrońców były bardziej widoczne niż w pierwszej połowie. Dopiero na 10 minut przed zakończeniem spotkania tomaszowianie wrócili do normalnego rytmu gry. Najdogodniejszą okazję do strzelenia bramki miał Sitek, ale po podaniu Trepiaka trafił on zaledwie w słupek. Pozostałe akcje kończyły się na dośrodkowaniach, bądź podaniach które przechwytywał bramkarz, bądź spalonych. Na pożegnanie z Pabianicami celny strzał oddał Krystian Karwat, a po chwili gwizd rozciął powietrze w tym spotkaniu przy ulicy Gdańskiej po raz ostatni.
Napisz komentarz
Komentarze