Na samym początku wystąpiła tomaszowska formacja Rouspeter. Grupa ta różniła się nieco od pozostałych zespołów, głównie przez to, że muzycy tej kapeli obracają się bardziej w klimatach metalowych niż punkowych. Nie oznacza to oczywiście, że nie mogli dać świetnego koncertu. Zespół spisał się znakomicie. Gitarowe riffy przypominały dokonania Pantery. Potężna sekcja rytmiczna wręcz wgniatała w ziemię, a Bartek Wokacz śpiewał prawie identycznie jak Tomek Lipnicki, lider Illusion. Potem było już tylko punkowo.
Druga w kolejce była pabianicka Goła Blacha. Przed ich koncertem znalazłem chwilę, aby pogawędzić przez moment z bębniarzem formacji.
- Goła Blacha istnieje jakieś pięć lat, ja gram tutaj od dwóch i pół roku, czyli tyle, ile praktykuje na bębnach. Ogółem to gramy takiego typowego punka, lecz muszę przyznać, że niektóre nasze kawałki mają takie trochę metalowe zabarwienie – mówi Rafał.
Nie były to słowa rzucone na wiatr. Faktycznie, w niektórych utworach można było poczuć ten „pazur”, w innych znalazłem wpływy reggae, jednak w muzyce Gołej Blachy przeważał klasyczny dobry punk.
Następnie na scenę wszedł piotrkowski Respondent. Trio przejęło „punkową” pałeczkę po swoich poprzednikach i zrobiło na wszystkich bardzo dobre wrażenie. Był to, moim zdaniem, najlepszy występ piątkowego wieczoru. Szczególnie podobały mi się teksty, które opisywały otaczającą nas wszystkich rzeczywistość. A sama muzyka? Punkowa, oczywiście.
Jako czwarta w kolejce czekała tomaszowska formacja Persfazja. Ostatni raz widziałem ich na festiwalu „A może byśmy tak… do Tomaszowa?” i muszę przyznać, że ta piątka młodych ludzi gra coraz lepiej. Znowu muszę pochwalić sekcję rytmiczną, czyli Patrycję Robak (gitara basowa) oraz Mariusza Gajaka (perkusja). Na pochwały zasłużył także Mariusz Zamrzycki, który po raz kolejny udowodnił, że jest świetnym frontmanem i wokalistą. Warto dodać, że Persfazja niedawno skończyła pracę nad swoim debiutanckim albumem, który wkrótce ujrzy światło dzienne. Recenzja płyty ukaże się na portalu.
[reklama2]
Na samym końcu wystąpiła gwiazda wieczoru, czyli łódzka Banda Whysego. Od razu było widać, że dla Whysych głównym źródłem inspiracji jest legendarna grupa SexPistols. Można to było zauważyć po ich ruchu scenicznym (szczególną uwagę zwracał na siebie wokalista), tekstach, no i przede wszystkim po muzyce i to nie tylko dlatego, że na początku wykonali szlagier „God Save The Queen”. Banda Whysego - chyba najbardziej punkowy występ tego wieczoru.
Ale i tak największe brawa należą się publiczności, która naprawdę dopisała. Przyszło bardzo dużo młodych ludzi, którzy udowodnili, że potrafią się kulturalnie bawić, pomagać potrzebującym, oraz, że nie zależy im wyłącznie na chlaniu i ćpaniu, jak to sądzą niektórzy.
- Dziękuję wszystkim za przybycie! – mówiła Patrycja, organizatorka koncertu. - Dzięki wam zebraliśmy naprawdę sporo pieniędzy, trafią one na konto Fundacji Gajusz, a potem do hospicjum. Dziękuję też wszystkim, którzy pomogli mi zorganizować tą imprezę. Dziękuję też zespołom za świetne występy!
Patrycja wspólnie z kolegami uzbierała w trakcie koncertu ponad 800 zł.
Tekst: Rafał Kowalski
Zdjęcia: Monika Warczyńska
Napisz komentarz
Komentarze